Dobrze widzicie - nie jestem na diecie ...ale prawdą jest ,że się odchudzam :))) Dla kobiety o siedzącym trybie pracy dzienne zapotrzebowanie na kalorie to ok 2000. Ja dziennie zjadam około 1500 kcal , w celu zredukowania nazbieranej tranki tłuszczowej. Ale nie jestem na diecie :))) Dlaczego tak twierdzę...bo jem wszystko to co lubię ,tylko wszystkie potrawy przyrządzam z głową. Oczywiście wszystko to zgodnie z wszelkimi wskazówkami racjonalnego odżywiania. W tym tygodniu przypomniałam sobie o bigosie - bo dostałam od mamuśki trochę kapusty włoskiej. Nigdy wcześniej bigosu z niej nie robiłyśmy i okazuje sie ,że świetnie to pasuje. Mąż był zszokowany ,że można jeść bigos na diecie :))) No pewnie ,że można tylko trzeba go z głową przygotować. Prosty zabieg wymienić bigosowe resztki na piers z kurczaka i gotowe. Całkowita zawartośc tłuszczu to jedna łyżka oliwy na której zeszkliłam cebulkę i nastepnie opiekłam na tym pierś pokrojona w kostkę. Kapustę kiszoną i włoską zgodnie ze sztuka gotuję ok. 45 min osobno (do włoskiej wrzuciłam ziele angielskie, liść laurowy i suszone grzyby). Potem wszystko do jednego gara + koncentrat pomidorowy no i dobrze jest to na wolnym ogniu pare godzin potrzymać - jak to bigos :) Oczywiście do smaku pieprz ,sól ,majeranek - no co kto lubi. Wierzcie mi po za tym ,że tłuszcz nie wylewa się nosem smakuje to jak najnormalniejszy w świecie bigos...u mnie od wczoraj w domu tak pachnie ,że nie moge się diczekać powrotu do domu. I mam nadzieję ,że cos mi w tym garze zostanie bo meża siłą odciagałam od kuchni. Nie mam większego problemu ze słodyczami ,ale np. uwielbiam zapiekanki. Czy nie jem ich na diecie? Oczywiscie ,że jem!!! Kroję pomidorki bez skóry na chleb pełnoziarnisty ,który sama piekę. Takie kanapeczki na chwilke do piekarnika do zmięknięcia pomidorów ,a potem na to mozzarella i zapiec. Żadna zapieknaka z budki nie jest tak pyszna :))
Wiem ,że to trochę przynudzanie ale chodzi mi o to że zdrowe jedzenie to nie jest kara za frywolne życie. To najlepsza nagroda za odzyskanie rozumu :))) Ja np. byłam niepoprawną fanką soli. Gdybym lubiła ciasta je też bym pewnie soliła. Teraz oczywiście nie jest tak ,że przestałam używać soli w kuchni - ale używam jej o chyba tone mniej. Niektóre potrawy to niemal odkrywam na nowo. To samo jest z tłuszczem...wiele smaków tłuszcz po prostu zabija. I będę to powtarzac do znudzenia - nie jestem na diecie ...ja tylko zdrowo jem!!! Do tego pokochałam na nowo sport bez ,którego nigdy już nie chcę żyć. I już zupełnie niebawem wyrzeźbię swoje ciałko tak ,aby wyglądało jak te 8 lat temu kiedy kończyłam studia :))) Bynajmniej nie marze o kaloryferze na brzuchu...ale niech juz po prostu zniknie ten bojler.
edycja2
19 września 2013, 10:52oczywiście ze cudowny i jakże prawdziwy! mam to samo z solą,ryb nie sole w ogole jak robie na parze!lecza tez nie bo przyprawy robia swoje:) dzieki za pomysl na te zapiekanki bo nie miałam takowego,a ochote wielka.mozzarella w lodówce czeka na sobote:) całusy!
gruszkin
19 września 2013, 10:27Ledwo skomentowałam poprzedni wpis już spłodziłaś kolejny. W ogóle nie przynudziłaś, cudny wpis, chcę takich więcej z pomysłami co jesz tymi prostymi. Sam na początku robiłam sporo takich wpisów, chyba muszę sama siebie poczytać, bo kiedyś mądrze gadałam.... ;P Pomysł z bigosem z włoskiej kapusty super, muszę spróbować.
iwcia3111
19 września 2013, 10:24zapiekaneczki super zrobie dzieciakom i sobie, będziemy mieli ucztę ;)
LaraZana
19 września 2013, 09:58zazdroszcze.. ja totalnie nie mam pomyslow i nie chce mi sie gotowac przez to...
x001x
19 września 2013, 09:47I chała Ci za to, że się nie katujesz, a jesz to co chesz i chudniesz! BO jesteś(my ;-) żywym dowodem na to, że nie trzeba się katować,żeby gubić nadprogramowe kilogramy ;)