Wakacje w Hiszpanii piękne były, ale się skończyły.
Jak zapewne wiecie Hiszpania jest piękna, ale dla mnie największą przyjemnością w Hiszpanii było spotkanie z Nanuską.
Zadaliśmy sobie trochę trudu bo dniem spotkania była niedziela, a autobusy kursują tego dnia do Girony baaardzo rzadko.
Pojechaliśmy do Girony na lotnisko i stamtąd taxi busikiem który pomieścił naszą szóstkę.
Nanuska dała namiary taksiarzowi i wylądowaliśmy u niej w domku. Poznałam jej rodzinkę, przesympatyczna.
Mój ślubny urodził się w tym samym dniu i miesiącu co Nanuska.
Z kolei mój dzień urodzin i byczka Nanuski różni się tylko o jeden dzień, hi, hi.
Oni są bliźniakami, a my skorpionami.
Zwiedziliśmy miasteczko w tym piękną katedrę.
Zjedliśmy pyszny obiadek z super deserkiem.
Dowiedzieliśmy się dużo ciekawostek o życiu mieszkańców.
Dla mnie i nie tylko dla mnie było to niezapomniane spotkanie.
Ania jest taka jak przypuszczałam: nieśmiała, przesympatyczna o ciepłym serduszku kobietka. Jestem teraz bogatsza o jedno przeżycie.
A poniżej kilka fotek z naszego spotkania, które z pewnością nie było ostatnim, cobyście uwierzyły, że jak w w życiu człowiek coś chce to może.
Chciałyśmy się z Anią spotkać i dopięłyśmy swego.
Jak zapewne wiecie Hiszpania jest piękna, ale dla mnie największą przyjemnością w Hiszpanii było spotkanie z Nanuską.
Zadaliśmy sobie trochę trudu bo dniem spotkania była niedziela, a autobusy kursują tego dnia do Girony baaardzo rzadko.
Pojechaliśmy do Girony na lotnisko i stamtąd taxi busikiem który pomieścił naszą szóstkę.
Nanuska dała namiary taksiarzowi i wylądowaliśmy u niej w domku. Poznałam jej rodzinkę, przesympatyczna.
Mój ślubny urodził się w tym samym dniu i miesiącu co Nanuska.
Z kolei mój dzień urodzin i byczka Nanuski różni się tylko o jeden dzień, hi, hi.
Oni są bliźniakami, a my skorpionami.
Zwiedziliśmy miasteczko w tym piękną katedrę.
Zjedliśmy pyszny obiadek z super deserkiem.
Dowiedzieliśmy się dużo ciekawostek o życiu mieszkańców.
Dla mnie i nie tylko dla mnie było to niezapomniane spotkanie.
Ania jest taka jak przypuszczałam: nieśmiała, przesympatyczna o ciepłym serduszku kobietka. Jestem teraz bogatsza o jedno przeżycie.
A poniżej kilka fotek z naszego spotkania, które z pewnością nie było ostatnim, cobyście uwierzyły, że jak w w życiu człowiek coś chce to może.
Chciałyśmy się z Anią spotkać i dopięłyśmy swego.
Katedra
Spacerek uliczkami Girony
Kościół w Lloret de Mar na Costa Brava gdzie mieliśmy noclegi
Ulica w Lloret de Mar
Wycieczka statkiem do Tossy de Mar
Całodniowa wycieczka do Barcelony
Ogrody Gaudiego ( prześliczne)
Ogrody Gaudiego ( prześliczne)
Najdłuższa ławka projektu Gaudiego
Kościół świętej rodziny w Barcelonie.
Cudowny wieczorny koncert fontann w Barcelonie,
a właściwie tylko mały wycinek
a właściwie tylko mały wycinek
Byliśmy też na La Siesta Flamenco Shaw.
Wrażeń mnóstwo.
Opaleni na czekoladkę bo po pierwszych 2 dniach zimnych zaczęła się słoneczna pogoda która towarzyszyła nam do końca.
W czasie podróży autobusem tyłek się wycierpiał, ale było warto.
W czasie zdjęć starałam się stawać boczkiem jak uczyła mnie Lucka czyli bioderko, wątroba wciągnięta i pstryk.
O wagę nie pytajcie bo jest nieciekawa, ale w końcu po to są wakacje żeby żyć.
Buziaczki od zadowolonej Mieci
EmilyEmily
7 maja 2013, 08:09Cudowne wakacje za Toba :) Piękne zdjęcia, Miecia albo dobrze wątrobę wciągasz, albo Twoja waga kłamie bo wyglądasz świetnie! Buziaki :)
SYLWIULA.sylwia
7 maja 2013, 08:07Hej Mieciu ale piekny urlopik miałas. Wrazeń moc i piekne widoki. To teraz WO? Buziaki:)
rozanaa
7 maja 2013, 07:57Piękne miejsca, fajnie że je pokazałaś, pozdrawiam :)
Alianna
7 maja 2013, 07:37No pięknie, Mieciu, pięknie! No i masz rację absolutną, jak się czegoś bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych! Buziaczki.
anusiek.anna
7 maja 2013, 07:26Fajne wakacje.
malgorzatka177
7 maja 2013, 07:04cuuuuuuuuuuudneeee
karioka97
7 maja 2013, 07:00Barcelona - magiczne miejsce. Pamiętam 3 lata temu, przez 5 dni nie schodził mi uśmiech. Zachwyt nad Gaudim , przepiękna pogoda i w ogóle cudnie... więc jak patrzę na Twoje zdjęcia do wracają wspomnienia. Jeszcze tam wrócę :):)
Karampuk
7 maja 2013, 06:58jejciuu ale pieknie!!!
barbra1976
7 maja 2013, 00:42jak ja kocham barcelone:)) bardzo. dzieks mieciu za przypomnienie takie zywe! a z nanuska -bardzo sie ciesze, ze sie spotkalyscie. bardzo:)
jolajola1
7 maja 2013, 00:03orany1 jakiez to fontanny mocarne!!! nasze warszawskie tanczące fontanny to przy tym Pikuś, bo nawet nie Pan Pikuś
renianh
6 maja 2013, 23:21Oj Chudzinko Tobie żadne wdechy nie sa potrzebne .Piękne krajobrazy aż chciałoby się tam byc.Fajnie że udalo się wam spotkać z Nanuską czyli jak się chce to wszystko jest możliwe.
kasperito
6 maja 2013, 23:20ach Mieciu Ty to umiesz marzenia spełniać:):) piękna wycieczka
deepgreen
6 maja 2013, 23:16Piekne fotki i fajnie,ze udalo Wam sie spotkac z Nanuska:-)Wpisuje Hiszpanie do kajecika z planami na przyszlosc.Tylko jeszcze musze taka chuda laska jak Ty sie wydietetyzowac:-)
luckaaa
6 maja 2013, 23:08Hehehe , nauka nie poszla w las , chudzielcu !! Swietna wycieczka , piekne foty az dech zapiera ! :)
linda.ewa
6 maja 2013, 23:07śliczne zdjęcia