Cześć Chudzinki:)
Dzisiejszy dzień muszę zaznaczyć w kalendarzu bo zaliczyłam z mężem bieganie :) A wyglądało ono tak-pierwsze 10 minut dałam radę, potem mąż biegał sobie swoim tempem a ja interwałami-szybko-spacer-szybko-łapanie oddechu w zgięciu w pół co by zawału nie dostać:) a na koniec mąż zarzucił mnie sobie na plecy jako balast i truchcikiem do domku:) Ostatnia część treningu najbardziej przypadła mi do gustu;) Ale ogólnie rzecz biorąc jestem z siebie dumna i zamierzam to kontynuować;) Dietka jest taka sobie bo śniadanie i kolacja rozdzielne a obiad różnie. Ale porcje mniejsze i piję więcej:) Ja Wam tu o moich postępach a Wy na wyniki testu czekacie:) Otóż negatywny ale jeśli nie dostanę do końca tygodnia idę robić z krwi...
Rozpoczęłam zakupy :) Póki co dla mamy kosmetyki i dla siebie oraz chrześnicy balerinki . Mam też szpilki z szpiczastymi noskami i cudowną bluzeczkę w pudrowym różu z trzema skórzanymi kokardkami na plecach:)
Reszta w niedzielę w Rzeszowie-a potem zasypię Was fotkami:)
Teraz idę Was poczytać potem książka seksik i spać;) Jutro mam w planie prace w ogródku bo lubię mieć koperek czy cebule tak na zachciankę:) Malinki też chcę przygotować żeby ładnie sobie rosły.
Ściskam Was i całuję do napisania wkrótce;*
Tysiia
22 kwietnia 2013, 22:10oj przegapiłam skąd ten test ;)))) fajny wspólny trening!!!:)*