Dzisiaj rano na wadze ujrzałam 65,5kg Póki co nie zmieniam paska, bo boję się, że to tylko chwilowe. Jednak wygląda na to, że do mojego celu, który wyznaczyłam sobie jak zaczynałam odchudzanie pozostało tylko pół kg Jak się pewnie domyślacie nie zamierzam na tym poprzestać i będę dążyć do mojej od dawna upragnionej wagi 58kg. Jednak nic na siłę i jeżeli nie uda mi się jej osiągnąć to nie będę płakać. Jestem w miarę zadowolona ze swojego wyglądu na chwilę obecną. Teraz trzeba skupić się na rzeźbie, pozbyciu się cellulitu i ostatnich szlifach Nigdy nie marzyłam o figurze modelki i marzyć nie będę to pewne.
Dzisiaj obiad u mamy... wiecie co to oznacza Muszę być dzielna.
Dobra siostra przyjechała po mnie... wieczorem wpadnę zobaczyć co tam u Was
Edit.
Nie byłam dzielna, przegięłam z jedzeniem i nie jestem z tego dumna. Jutro będzie idealnie, musi być. Tylko czemu mi mama tyle ciasta i kotletów zapakowała, no czemu?
Jestem zła na siebie, gdzie moja silna wola i determinacja? Wcześniej ciasto leżące przede mną na stole to był żaden problem, bo zaparłam się, że nie zjem i koniec. Teraz zdecydowanie za często sobie odpuszczam. Zapewne wynika to z tego, że już siebie akceptuje, ale mimo to chcę jeszcze trochę zrzucić. Muszę spiąć poślady.
Przynajmniej poćwiczyłam rano. Jutro muszę dać radę.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
PannaGomez
27 stycznia 2013, 11:53Gratki :D
cambiolavita
27 stycznia 2013, 11:52Wow, no to jestes bliziutko! Gratuluje! :)
paauulinaa
27 stycznia 2013, 11:34hehe chyba nikt nie kończy na pierwszym wyznaczonym celu :) U mnie miało to być 62 :)