Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zwyciężyłam wieczorkiem...


A dlaczego? Poszłam pobiegać wieczorkiem do parku.Nie, nie nikt mnie nie przestraszył nic też nie było mi straszne bo jestem duża dziewczynka i dam sobie radę...chyba. Biegałam tak 1,5 godziny nawet drobny deszczyk mnie nie zniechęcił. W czasie biegania przypomniałam sobie o swoich ukochanych lodach oblanych czekoladą z migdałami. Myślałam, że w czasie biegania poślizgnę się na ślinie, która na myśl o lodach
kapała mi z pyska jak psu na widok żarcia. Przybiegłam do domu spocona, przyjemnie zmęczona i nie zjadłam!!!!!! niech dalej lód sobie marznie w lodówce.

Waga poranna była 64 kg, a  po bieganiu wieczorkiem pokazała 63,70.
Słodycze nadal mają nad Miecią przewagę, ale czasem zwyciężam tak jak dzisiaj.

Go, go, go dziewczynki i chłopcy po nowe chudsze jutro.
Nie będzie nam habas wisiał na tyłku zrzucimy go tam gdzie jego miejsce, a póki co....



  • Joanna0071

    Joanna0071

    16 października 2012, 08:05

    Jestem z ciebie dumna rano waga spadnie jeszcze na bank bo nic nie zjadłaś ja tak mam zawsze :) spróbuj tak częściej a poczujesz się o niebo lepiej kondycja się zwiększa , żołądek kurczy i w ogóle same plusy :)

  • NowaJaPoRazOstatni

    NowaJaPoRazOstatni

    16 października 2012, 08:01

    I pieknie!!

  • KaJa62

    KaJa62

    16 października 2012, 07:31

    Pięknie Mieciu, grunt to mocne postanowienie i wytrwanie w nim, tak trzyma!!!!Pozdrawiam

  • barbara.nowowiejska

    barbara.nowowiejska

    15 października 2012, 23:35

    Dzielna dziewczyna z tej Mieci, dzielna [pod każdym względem! A jakie przy tym ma poczucie humoru...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.