Za przytulanki, ciepłe słowa, utulenie wirtualne od wszystkich znajomych i nieznajomych. Jesteście bardzo, bardzo kochane.
Stwierdzam, że lepiej swoim smutkiem się podzielić się z bliźnim niż cierpieć w samotności.
Miło jest się dowiedzieć, że ma się obok siebie tyle kochanych serduszek.
Jestem Wam winna sprawozdanie z dalszej sytuacji.
Po następnych badaniach czyli po koronografii, powtórnym zrobieniu echa serca lekarze podjęli decyzję o wszczepieniu defibrylatora. Mąż miał i ma pobieraną krew co 2 godziny ( żartuje, że dostanie na obiad kaszankę). Obie ręce ma tak posiniaczone jakby był niegrzeczny i Miecia spuszczałaby mu łomocik, a to taki grzeczny chłopczyk. Jest podłączony do pompy, która ładuje mu w żyłę non stop heparynę. Nie może się przez to ruszać, a ja sobie żartuję, że w domu trzymam go na dłuższym łańcuchu, hi, hi.
Wszczepienie defibrylatora odbyło się dzisiaj.Tak to mniej więcej wygląda. Cieszę się, że nie trzeba było wymienić zastawki sztucznej na nową bo jest to niebezpieczna operacja, którą już raz dane było nam przeżyć kiedy byliśmy młodzi i mieliśmy 3 małych dzieci. Ślubny czuje się dobrze, ale jest bardzo obolały, wiadomo. Teraz dostaje dodatkowo w żyłę środki przeciwbólowe. Dobry humor jednak go nie opuszcza. Wiecie co? Mam fajnego faceta.
Można powiedzieć, że mam faceta na baterię. Mój kochany Robocop żyje.
Moja dieta ok. Właściwie to nie jest dieta. Bo ja jem wszystko to co lubię tylko w odpowiednich ilościach i co kila godzin dlatego nie rzucam się na jedzenie bo nie mam po co.
Dzisiejsza waga 64.20. We wtorek rozpoczęłam gimnastykę zorganizowaną ( aerobik, joga, callanetics) więc może być tylko lepiej. Po wyjściu ślubnego ze szpitala postaram się sięgnąć po 63 i wiem, co muszę w tym kierunku zrobić. Zepnę dupsko i uda się.
Buziaczki od szczęśliwej Mieci.
annastachowiak1
14 września 2012, 19:57Jestes niesamowita Mieciu,jedyna w swoim rodzaju!Mając takie "zawirowania"z mężem,potrafisz to opisać z niesamowitym humorem.Życzę Małzonkowi dużo,dużo zdrowia,a mieć Ciebie przy boku to wielkie,wielkie szczęście.Ja w srodę ide na koronografię i ...zwyczajnie się boję.Czy jestem panikarą?