Właśnie dzwonił mój mąż. Darł się, jak oszalały, bo dostał jakieś pismo z sądu, że wpłynął wniosek rozwodowy i alimentacyjny. Krzyczał, że oszalałam, że on nie chciał i nie miał nawet w planach rozwodzić się ze mną, tylko dać mi czas na to, żebym wreszcie się obudziła i coś ze sobą zrobiła (czyt. schudła). Chciałam mu powiedzieć, że on za to wymyślił sobie, że na ten czas przeprowadzi się do kici i to nią poopiekuje się na czas mojego chudnięcia i powrotu do formy............ale....................ugryzłam się w język i powiedziałam tylko "do zobaczenia na rozprawie", a potem rozłączyłam się tak, jak on wtedy, gdy mała była chora w szpitalu, a ja dzwoniłam go poinformować. Teraz wybieramy się na kontrolę do lekarki. Jeśli jeszcze dziś coś interesującego się wydarzy, to z pewnością Was Kochane poinformuje. A tak w ramach mobilizacji: wiele z Was zaniedbuje pamiętniczki, więc bierzcie się Dziewczyny za wpisy:-).
Pozdrawiamy ciepło!!!
Anka
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
sdorota2007
14 marca 2009, 09:52Mozna brac z Ciebie przyklad Aniu.. jestesmy z Ciebie dumne :) ten typ myslal ze bedziesz zawsze czekac na niego albo co gorsza blagac zeby wrocil a tu prosze.. wplynal wniosek rozwodowy.. dalas mu po nosie i tak trzymac Kochana!! nie poddawaj sie :) pamietaj!! Ty i corcia jestescie najwazniejsze i nikt nie moze zrobic Wam juz krzywdy.. sciskam mocno :) buziaki :*
AGA785
14 marca 2009, 09:49jestem z Tobą, całym sercem i trzymam kciuki za Ciebie Aniu Jesteś dzielną kobietą,a swojemu ,,meżusiowi" pokażesz jeszcze gdzie raki zimują... nie daj się mu,walcz JESTEŚ SILNA A MY WSZYSCY Z TOBĄ (podobną historię przeżyła moja siostra więc wiem co czujesz i przeżywasz)
basia1976
14 marca 2009, 09:04zaczyna sie wlasnie to o czym ci pisalam kiedys. teraz bedzie staral sie za wszelka cene zbalamucic cie i zeby wyszlo dobrze ale tylko na jego strone. Nie daj sie. jemu jest dobrze w takim ukladzie bo>>>>robi sobie skoczek w bok i ma jakby wytlumaczenie, bo narazie(oooooo) mu nie odpowiadasz i dziecko tez. Potam juz jak osiagniesz cel, a kicia mu sie znudzi bedzie wynajdowal inne rzeczy a to a tamto. No po co??? zaslugujecie na godne zycie a on ma na to na co zasluzyl. w koncu Na dobre i na zle to tyczy sie obu stron!!!!!! Trzymaj sie i walcz!!!!O swoje i dziecka.
Latarnia
14 marca 2009, 08:57Brawo brawo brawo... super mu powiedziałaś zawsze bądż taka asertywna to trudne ale musisz tak BRAWO
racjona
14 marca 2009, 08:17I bardzo mądrze, Aneczko Fantastycznie, że nie dałaś się sprowokować i nie wdałaś w pyskówkę. Trzymam kciuki za wszystko - będzie dobrze, bardzo dobrze, bo nie ma innego wyjścia :)
pulpecikk
14 marca 2009, 00:22ze nie dalaś się poniesc emocjom.musisz byc z siebie dumna:)
kingamarcinkiewicz
13 marca 2009, 21:50Czytam kazdy twoj wpis do pamietnika i musze przyznac ze jestes bardzo silna kobieta,trzymam kciuki za Ciebie i zycze powodzenia.
Gandzia190989
13 marca 2009, 21:27no nie moge!!! co za ... wrrr az jest smieszny i załosny. niby opusciół i poszedł do "kici" by sie opamietac. "argument" pierwsza klasa pfff. trzymac tak dalej i nie dac sie temu temu temu samcowi bez (przepraszam za słownictwo) bez jaj!!! Gdyby miał jaja to by jak juz inaczej przemowił do rozsadku jak to to okreslił. pff. nie dac sie! i juz! walczyc!! i sie nie dac!! TRZYMAM KCIUKI ZA PANIA I CÓRECZKE!!! :)
nenne29
13 marca 2009, 21:24Tak trzymaj. Bardzo dobrze, że się rozłączyłaś. Ten człowiek nie jest ciebie wart. Ukochana osoba, jeśli chce nam pomóc, chociażby w walce z nadwagą, nie zachowuje się tak, że znajduje sobie kogoś innego innego i na czas schudnięcia wybiera sobie innego partnera, tylko jest na miejscu, w naszym życiu i nas wspiera. Bardzo dobrze postąpiłaś i nie daj sobie wmówić, że to jest źle. Nie daj się wyprowadzić z równowagi podczas tych rozmów, przekazuj co masz do powiedzenia chłodnym tonem i odkładaj słuchawkę. A niech się drze i własny kapelusz zje :) Myślał być może, że będzie bezkarny. Pozdrawiam serdecznie!
isabel22
13 marca 2009, 20:43Super Aniu!!!Zobaczysz jeszcze on przyjdzie do Ciebie na kolanach a Ty juz nawet nie będziesz chciała z nim rozmawiać.Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam do swojego serducha.Buziaki dla malutkiej:))
zosienka63
13 marca 2009, 20:17trzymaj tak dalej , wreszcie możesz pomyśleć o sobie kochana . pozdrawiam .Stasia
najukochansza
13 marca 2009, 19:50ze udalo ci sie nie 'zaslepnac' na jego slowa /klamstwa/ - uwolnisz sie od niego i bedziesz szczesliwa! a co do studiow - pewnie ze wracaj. jestes taka mloda! przed toba jeszcze tyle rzeczy. trudno - wazysz teraz ile wazysz, ale jestes wysoka - nastepne 10-15kg i juz bedziesz inaczej wygladac! W KONCU ZACZELAS COS ROBIC ZE SOBA DLA SAMEJ SIEBIE I CORECZKI! I ZROBILAS PIERWSZY KROK, zeby pokazac palantowi, ze to on sie nie liczy!
rumianeczek2
13 marca 2009, 19:33Aniu śledzę Twoje zmagania z tuszą i tym durnym mężem, Widzę że jesteś nastawiona pozytywnie i świetnie Ci idzie odchudzanie. Aniu Tak trzymaj..... Nie przejmuj się tym durnym mężusiem....ja mam wrażenie że on nie dorósł do roli męża i ojca.... masz rację że podałaś go o rozwód i alimenty.... Będę mocno trzymała kciuki abyś wreszcie się od niego uwolniła..... a do upragnionej wagi napewno dojdziesz i będzie cudownie... Serdecznie Cię pozdrawiam....
didus3003
13 marca 2009, 19:27taką cie lubię ,nie daj się facetowi ,pomylony jakiś,ale mu dałaś do wiwatu Tak Trzymaj POzdrawiam cieplutko
dzikuskam
13 marca 2009, 19:19przeczytalam z zapartym tchem caly Twoj pamietnik:) jestes niesamowita. :)))
smooth87
13 marca 2009, 19:15ani:) przeczytałam cały twój pamiętnik i trzymam za Ciebie kciuki i wierze że na pewno Ci się uda osiągnąć wymarzona figurę:)
sezamek68
13 marca 2009, 18:51Trzymaj się Aniu! i im więcej w nim będzie zapiekłej wściekłości tym w tobie spokoju i dystansu!!!
ewisko
13 marca 2009, 18:47A nich się wścieka. Chudnij kochana dla siebie, zdrowia i dobrego samopoczucia, a nie dla niego. Jeśli mu przeszkadzały Twoje kilogramy i nie chciał Ci pomóc w "budzeniu się" jak to nazwał, to nic mu do Ciebie i Twojej nowej figury. Nie poddawaj się. Pozdrawiam ciepło
AlbankaCCL
13 marca 2009, 18:31O kurcze Aniu bardzo dobrze mu powiedziałaś co on sobie myśli że po tym wszystkim mógłby jeszcze wrócić do Ciebie chyba mu się we łbie poprzękręcało :) 3mam kciuczki za dalszy ciąg wydarzeń oby pozytywnych. Całuski ślę:*:*:*
Sylwik16
13 marca 2009, 18:13Anka normalnie jestem z Ciebie dumna!!:) z każdym wpisem widzę u Ciebie mega krok do przodu jesteś pewna siebie zdecydowana!! i czuć że zaczynasz wreszcie myśleć o sobie!!brawo