- Za chwilę koniec roku. Mógłbyś na przykład poprawić czwórkę z matmy na piątkę, a nie siedzieć wciąż przy tej samej durnej grze.
- Po co? - piętnastoletni syn nie odrywa oczu od monitora.
- Miejże trochę ambicji, wykaż jakąkolwiek aktywność, rusz tyłek sprzed kompa.
- Po co?
- Bo mnie szlag trafia, jak na to patrzę! - rzucam wściekle ... parę razy w tygodniu.
Skarżę się starszej koleżance, która jest już babcią kilkorga wnucząt:
- Co robić z tą jego niechęcią do wszelkich działań? Wymyślam: wyrzuć śmieci, idź po chleb, umów się z kolegą na rolki, wyprowadź psy, poczytaj książkę. Spacer z Zorką i Teną trwa siedem minut, kolega wyjechał do babci, chleb, śmieci czy nawet książka to mgnienie oka. Kacper błyskawicznie wykonuje polecenia, a potem znowu z ulgą opada na fotel przed komputerem i zalega tam parę godzin. Wydaje mi się, że 10-15 lat temu dzieciom więcej się chciało.
- Eeee tam, nie przesadzaj. Mojego syna pani w szkole usiłowała zachęcić do pracy, mówiąc, że jak zrobi coś tam, to dostanie odznakę "Wzorowy uczeń". A on popatrzył na nią ze zdziwieniem: "Po co mi? Mam w domu cztery odznaki po bracie".
P.S. Wiem, wiem, już Platon narzekał na młodzież ... Ale te okropne komputery ...
Agujan
29 maja 2012, 13:56mój starszy ostatnio sam z siebie stwierdził "kurna wiesz mama ile ja czasu marnuję na kompa? mógłbym już armię pomalować" (gra w warhammer'powe "pamperki").... Normalnie wystraszyłam się, że poważnie chory i pobiegłam mu czoło sprawdzić ;P Następnego dnia poczuł się "lepiej" ;)
wiosna1956
29 maja 2012, 12:44takie czasy ,,, nasi rodzice też narzekali ...... myślę że nie będzie tak żle z młodymi , pozdrawiam
ankaper1967
29 maja 2012, 12:43Moj syn robi dokladnie to samo. Ma 14 lat i ciagle gra. Ale jak juz wyjdzie z kolegami to z kolei boje sie o niego. Gdzie jest i co robi. Na moje pytanie gdzie idziesz odpowiedz jest zawsze ta sama "polazic z kolegami". Ale gdzie konkretnie to nie wiem. Na szczescie miejscowosc w ktorej mieszkam nie jest duza. Wiec nie wiem co lepsze.
majarzena
29 maja 2012, 12:08Az sie boje, kiedy moi sie zrobia nastolakowi:)
MajowaStokrotka
29 maja 2012, 11:53Nie jestem może jakąś wiekową osobą, ale sama już widzę różnicę...Teraz dzieci nie wiedzą, co to gra w dwa ognie, podchody itd.Czyżby znak czasu...?
hoffnungsvoll
29 maja 2012, 11:23To chyba trzeba zakasać rękawy i coś wspólnego wymyśleć. Nie ma rady. Rower/rolki/kijki/kino/inne rozrywki! Pokazać, że czas wolny można inaczej spędzić, i to też jest coool! Póki co mój Jasiek (11 lat) jeszcze chce jeździć ze mną rowerami, chociaż juz raz miałam akcję, ze nie chciał, wolał rrznać na psp;-}
AskaGrubaska
29 maja 2012, 10:58Ponieważ problem dotyczy szerokiego grona nastolatków, obawiam się, że za kilka-kilkanaście lat te dzieciaki w ogóle nie będą umiały funkcjonować społecznie, a w małżeństwach, czy rodzinach to aż strach myśleć...
ewajoanna70
29 maja 2012, 10:52znam ten widok .... i krew mnie zlewa za każdym razem gdy widzę mojego syna (lat 16) przed kompem, ostatnio dałam hasło dostępu na jego komputer i teraz się obraża na mnie ale mam to gdzieś niech się dąsa ....
mimi69
29 maja 2012, 10:41wyłączyć prąd i po sprawie, a ile wolnego czasu będzie :)))?
archibald
29 maja 2012, 10:36to chyba od dzieci zależy, co prawda moja ma dopiero 8 lat, ale ją trzeba zachęcać by usiadła na chwilę :) tyle, że na komputery i inne gry zawsze miała czas ograniczony- około 30 min do godziny na dzień, nie grała też nigdy codziennie.
sobotka35
29 maja 2012, 10:28Takie czasy....My bawiliśmy się w podchody na podwórku,a oni grają,grają,grają....Pozdrawiam serdecznie:)
Byczyca
29 maja 2012, 10:27Samo życie.. moja pociecha jest na 2 roku studiów, jest tak jak piszesz, szybko odbębnić i do kompa, ja juz z tym nie walczę, znudziło mi się. Szkoda czasu i nerwów, może to mój błąd, oni tak żyją pół na pół "wirtualnie".