Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Odwieszam świąteczne zawieszenie.
26 grudnia 2010
Odwieszam moje zawieszenie i szybko wracam do Was moje drogie Vitalijki i Vitaliusze bo jeszcze trochę i nie będę miała siły wleźć na miotłę i przylecieć do Was. Wizyta u przyszłej teściowej syna i jej rodzinki była bardzo udana. Smaczna chatka z piernika bardzo się podobała. Było sympatycznie i żal było wracać do domu czyli było ok. Waga świntucha jutro u Klusi będzie się ze mnie śmiała oj będzie. Ale co tam w swoją klasyczną czarną sukienkę w Święta wskoczyłam. Leżała na mnie luzacko i nie wybijała żadnych oponek czyli nie jest źle bo bywało gorzej. Lecę trochę poczarować i rzucić jakowyś urok na moją wagę bo Sylwester tuż, tuż. Hokus pokus niech dobre siły świecą a z Mieci dupska nadprogramowe kilogramy zlecą, he, he. No to w kociołku zamieszałam, wywar wypiłam i czekam. A poza tym. Tymi kilogramami co się w nam w czasie Świąt do przylepiły nie przejmujemy się. Było miło, sympatycznie i apetycznie?? No i o to chodziło. Ale nie pozwalamy im się zadomowić ( to o Was mówię zbędne chabasy ) i przytulić do nas na dłużej więc do chudnięcia, go, go, go. Przytulę się do ślubnego i idę spać. Jak wiecie w czasie snu też spalamy małe co nieco kalorii. Jakąś nadzieję w końcu trzeba mieć. No nie? Buziaczki
kiszonka
27 grudnia 2010, 07:24nooo w końcu :**** witam się poświątecznie :)) i do zobaczenie u Klusi :* ps. czarownicę sobie kiedyś pożyczę :))
elissa1973
27 grudnia 2010, 07:01troszke mnie pocieszylas bo troszke tych chabasow mi sie przykleilo a przeciez nikt mnie o zgode nie pytal ,moze pozycz mi ta czarownice?