młodziutkie kelnerki je obgadywały, oczy im wciąż leciały w tamtą stronę. Klienci przechodzący zerkali z odrazą i fascynacją. A mi było głupio. Młode i tłuste babiszony przyszły do eleganckiej restauracyjki z kuchnią fusion, by się po-nawpieprzać. Ohyda!
Już nie potrafię się zdobyć na wyrozumiałość, gdy oglądam takie obrazki..... Sama też tak kiedyś żarłam i teraz mi wstyd za tamtą mnie
Pozwolę sobie skopiować, skróty moje:
Wczoraj w sklepie widziałam grubą, młodą dziewczynę wybierającą z półki masło orzechowe. Stałam i patrzyłam. Z obrzydzeniem. (...) dlatego, że żarła masło orzechowe, a brzuch wylewał jej się z obcisłych spodni. (...) waliła mnie po oczach masłem orzechowym i dupą jak szafa gdańska. ... Nie umiem nie oceniać ludzi na podstawie wyglądu (mam na myśli wagę) i niech ta/ten która to potrafi bez zająknięcia i choćby najmniejszej myśli potępiającej, pierwsza-y rzuci kamieniem.
Otyłość nie jest sexy! Nie jest nawet odrobinę kusząca. A patrząc na grubasa jedzącego loda, ciastko, czy frytki pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to taka, ze gdybym tak wyglądała żywiłabym się energią słoneczną.
(...) Nie oszukujmy się; wybierając czekoladkę z bombonierki patrzymy jak wygląda, a nie co ma w środku. Tak samo jest z ludźmi. Oceniamy po wyglądzie. Wystarczają nam trzy sekundy. I na nic zda się perorowanie o zaletach umysłu i o tym, że książki po okładce nie wolno.. Tak jesteśmy skonstruowani i tyle.
1 komentarz - (...) mnie najbardziej wkurzają tu na Vitalii osoby, które niby to się odchudzają i niby chcą i marzą o szczupłej sylwetce a ciągle podjadają, albo normalnie wciągają wszystko co popadnie i tak kokietują siebie i innych
2 komentarz - wylewający się zza spodni tłuszcz absolutnie nie jest sexy... to czyste zaniedbanie... (...) lubię patrzeć na osoby nieco grubsze, ale zadbane, ale jak widzę tłuszcz zlewający się i jakieś takie zaniedbanie ogólne, to żal mi patrzeć...
3 komentarz - i ja, kiedy od roku w końcu wierzę, że mogę wyglądać inaczej.... Mam mieszane uczucie, gdy widzę otyłych wcinających w mieście, w autach itp. Nie żebym zapomniała, że też tak kiedyś jadłam... Ale żal mi ich, że jeszcze nie znaleźli tego kopa, który ustawia człowieka na właściwej drodze
Mój komentarz - czyste chamstwo - tak myślę często sama do siebie - żeby się pohamować i nie podejść na ulicy, w knajpie do otyłej i właśnie żrącej młodej dziewczyny ... a taką mam zawsze chęć podejść i powiedzieć - ty grubasie, nie żryj tyle! .. więc tylko bezsilnie wmawiam sobie, że to byłoby chamstwo . . .. . ale to siedzi we mnie, bo ja wciąż żałuję, że nikt tak do mnie kiedyś nie podszedł i nie powiedział . .
.. Owszem, byłoby mi głupio i przykro, ale może wcześniej bym oprzytomniała
Gdy byłam otyła i wielka, ja - maluszek drobnokościsty, żyłam przecież między ludźmi. Nie żyłam na
pustyni.
Między bliskimi. Mężem, dziećmi, rodziną. Mąż przytulając mnie i się powtarzał banały o kochanym ciałku i miękkości ulubionego biustu. Najdalej posunęła się najbardziej pozytywna i sympatyczna z moich wiekowych ciotek, która przy okazji spędów rodzinnych wciąż mi powtarzała "o, Jola, znowu lepiej wyglądasz" i tylko jej oczy przygasały. Zapytałam ją półtora roku temu, czemu mi prosto w twarz nie powiedziała, że wyglądam jak gruba tłusta beka i że może bym już nie wpieprzała tego dziesiątego pączka. Powiedziała, że strasznie głupio było jej i nie chciała mi robić przykrości.
Między towarzystwem ze studiów. Bo my wciąż trzymamy się razem. Faceci nieustająco mnie podszczypywali, tańczyć chcieli, nie narzekałam na brak kompanii do rozmów i do biesiad. Dziewczyny omawiały ze mną stroje. Razem pływaliśmy jachtem po Mazurach. Dlaczego nikt nigdy mi nie zwrócił uwagi??? No, jeden facet, taki oczołapny i dobrze tańczący, ale to było już po pierwszym etapie samoistnego chudnięcia. Powiedział, że dopiero teraz tańczy się ze mną z przyjemnością, bo można mną podrzucać w rock`n`rollu.
Między młodymi i młodocianymi przyjaciółmi. Takimi w wieku mojego syna i młodszymi. Wspólne wyjazdy, nocne włóczenia się po gralniach i festiwalach gier komputerowych. Nocne sesje grania. Gdy zamawialiśmy żarcie z dowozem, nie dostawałam podwójnej porcji. Ale nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, że nie pasuję ze względu na tuszę.
A stwierdzam teraz, oglądając teraz zdjęcia sprzed lat - nie pasowałam nigdzie. Wszyscy byli szczuplejsi ode mnie. Wszyscy jedli mniej.
Co powoduje ludźmi, że bliskiej i otyłej osobie i jeszcze żrącej dużo publicznie - nie potrafią powiedzieć prawdy w oczy???? Przecież takie słowa tylko na chwilę zabolą. A, być może, przebiją się przez zwały tłuszczu i trafią do mózgownicy. Może uratują komuś życie. Zdrowie. Małżeństwo. Może wyprostują czyjeś życie.
DLACZEGO MILCZYMY ?????
Przyjemniej by było mojej ciotce, jakbym zeszła na zawał otłuszczonego serca? Przyjemnie było mojemu mężowi kochać się ze mną, gdy brzuch przeszkadzał w przytuleniu się całym ciałem??
Co powoduje nami, że zamiast w knajpie siedzącej obok grubasce powiedzieć, że wygląda ohydnie z tłuszczem cieknącym po brodzie i mlaskaniem, odwracamy w zażenowaniu wzrok? To nie poprawność polityczna, bo to zjawisko było wcześniej.
Dlaczego głaszczemy znajome vitalijki po głowie, gdy po regularnym nocnym/wieczornym obżarstwie płacze rano w pamiętniku nad przybyłym kolejnym półkilogramem. No, dotyczy to głównie młodszej generacji. Z naszych rówieśniczek to znam tylko taki jeden przykład. Kobieta nawet nie rejestruje, że na kolację zjada cały bochenek chleba i ocyka się dopiero, gdy ktoś z domowników ma chęć na jedną kanapkę. Bo chleba już nie ma. Zjadła. A co kilka dni rano płacze w pamiętniku, że kolejny kilogram doszedł. Dlaczego nikt nie napisze - Tyjesz, dziewczyno, bo conocnie żresz. Tyjesz, bo ty jesz. I tyć będziesz codziennie, dopóki żreć nie przestaniesz. I wcale nie dziwię się Twojemu partnerowi, że zostawił/zostawia taką słabą i grubą babę. Nie dziwię się komuś z rodziny, że ci złośliwości oraz dowcipy o grubasach opowiada. Bo jesteś grubas!!! Jesteś żarłok!
Acha.
Ja staram się nie milczeć. Oczami też można wiele wyrazić. Pogardę. Politowanie. Zdegustowanie. Śmieszność publiczną. Niechęć.
Patrzę na grubą młodą osobę, która po podbiegnięciu do autobusu dyszy jak parowóz, a z torby wyciąga drożdżówkę. I oczami śmieję się jej w twarz. I pluję pogardliwym skrzywieniem ust.
Patrzę w kolejce do wędlin do koszyka sąsiadki z osiedla. Ja kupuję 3 gatunki wędlin po 4 plasterki, ona 5 gatunków, każdego po ćwierć kilo. W domu u niej jest tylko ona gruba i chudy mąż. Zje to sama? Pewnie, że sama. Przepalałam jej oczami dno koszyka. Poczuła chyba, bo zajrzała do mojego.
W przydrożnym makdonaldzie po 40 km na rowerze i z braku wałówki kupuję malutkie fryty. Z politowaniem patrzę na matronę, która samotnie wytoczyła się z samochodu i zamawia 2 kanapki
i duże fryty i lody. Z obrzydzeniem, gdy zaczyna jeść. Sama.
W tej knajpce dwa dni temu dowcipy świńskie i niekulturalne bardzo opowiadaliśmy, znaczy my, kumpel męża, synalek i znajomy barman. Swój dowcip, o grubasce w cyrku i o foce, specjalnie opowiedziałam głośniej, fonię kierując w stronę żrących młodych babonów.
Tyle mojej satysfakcji.
ale ??????
Dlaczego nie mówię głośno?
Dlaczego milczę????? Czego się boję???
Posądzenia o złe wychowanie? O brutalność? O włażenie komuś z butami?....
Nie wiem.
Ale wiem, że warto przełamać w sobie te barierę.
I proszę mi nie pisać pierdół, że otyłość to choroba i że należy osobę chorą traktować łagodnie. Wedle medycznych badań statystycznych, otyłość jest WYNIKIEM choroby u 1,5% (PÓŁTORA PROCENTA) grubych. Doliczyć trzeba jeszcze około 0,7% tych, u których istniejące choroby mogą, ale nie muszą powodować skłonność do tycia.
Cała reszta otyłych jest otyła z żarcia. Z nadmiernego żarcia. Z wpieprzania więcej niż się spali.
A gadanie o genach to pieprzenie w bambus. Geny to PREDYSPOZYCJA, a nie KONIECZNOŚĆ. Geny mówią ciału, jaką ma maxymalną wielkość, wzrostu i wagi. Ale nie każą maxymalnie wypełniać programu genetycznego. Nawet do tego nie namawiają. Zacytuję koleżankę: no, iezłe z tymi kobitkami. W pracy pewnie mówią " nie wiem od czego tyję, przecież niewiele jem, to pewnie geny. Matka i babka też były otyłe". Tyle, że dla takich pań "niewiele" to jest jak moja całotygodniowa dieta.
Oglądałam ostatnio moje albumy z dzieciństwa. W mojej podstawówkowej klasie była jedna, powtarzam JEDNA, gruba dziewczynka, nieżyjąca już Beatka Liberska. Umarła z tuszy, zawał, zator, ważyła w 40 wiosnie życia 140 kilo. Była gruba, bo jadła. Nie jedna kanapka na długiej przerwie, tylko 3. Mieszkała niedaleko, babcia, malutka, zasuszona kobiecina w czerni, jej kanapki donosiła. Ze smalcem, grubo. Albo z dżemem. I prawie zawsze brała dokładkę zupy na stołówce. Było jeszcze w klasie dwoje dzieci dużych. Nie grubych, ale grubokościstych. Arek Arkuszewski i Marzena Dudek, a może Dudzik. Byli duzi, wysocy, mocni, grubokościści.. Ale nie żarli
Na zdjęciach klasowych mojego potomstwa są grube dzieci. 1/3 klasy... Tłuste twarze o krągłości księżyca. Obwody w pasie dwa razy większe niż rówieśnika obok. Pulchniutkie ramionka, pulchniutkie nadgarstki, parówkowe paluszki. Oczy, może piękne, ale ukryte w wałkach tłuszczu.
Córka brała do szkoły jedną wielka kanapkę albo duży jogurt. Ale nie jadła szkolnego obiadu. Ale 3 razy w tygodniu trenowała. Synek robił sobie po dwie kanapki, ale zaraz po szkole leciał grać w piłkę, wszystko jedno, jaką albo godzinami skakał na desce... I oboje opowiadali, że część rówieśników ma stałe zwolnienia z wf-u. Bo się męczą biegając. Bo zadyszki, bo spocenia. Córka chciała mieć szóstkę z wf-u, więc co jakiś czas prowadziła lekcje akrobatyki. Ze zgrozą opowiadała, że dziewczyny nie potrafią zrobić dziesięciu pompek! Kurcze, ja z pięćdziesiątką na karku i uszkodzonym barkiem robię 20!!! Że mostka nie zrobią, nawet z leżenia. Że półszpagat jest poza zasięgiem większości.
Po doświadczeniach swoich. Po doświadczeniach dzieci. Po tym, co widzę na ulicy...
Do ostatniego oddechu będę twierdzić, że otyłość jest wynikiem obżarstwa. Słabej woli. Pozwalania sobie na brak samokontroli.
I że każda otyła osoba musi w samej sobie znaleźć motywację do wyglądania normalnie. Że nie cud tabletki, nie diety cud - tylko samodyscyplina i opanowanie pozwolą wyglądać estetycznie.
Będę również twierdzić, że otyłej osobie potrzebny jest wstrząs. Że musi zrozumieć, że jest gruba. Że nikt jej nie pomoże być normalna poza nią samą.
I że potrzebne jest POTĘPIENIE osób otyłych. Bo inaczej nie zauważą, że są grube i źle widziane.
Tak twierdzę.
A mimo to wciąż milczę.
Cholera!
ps.
Uprzejmie proszę nie odsądzać mnie od czci. Tak jak niepalący protestują przeciwko zadymianiu lokali jedzeniowych, tak esteci mają prawo protestować przeciwko nieestetycznym czy wręcz ohydnym widokom przy jedzeniu. A jeszcze na razie siłą nikogo z restauracji nie usuwałam.
Ja wyraziłam pogląd, do czego jako człowiek mam pełne prawo, że publiczne żarcie, bo nie jedzenie, jest obrzydliwym widokiem. Zwłaszcza w wykonaniu otyłej osoby.
Wyraziłam również pogląd, że nie należy wciąż pobłażać i na głaskać po główce i mówić, że od teraz już będzie dobrze osobom, tu na Vitalii, które wciąż piszą o dietach, o swoim odchudzaniu i o conocnym lub codziennym obżeraniu się. I że nie rozumieją, skąd przybór wagi, bo przecież dieta była….
Co jest nieodpowiedniego w wyrażaniu takich poglądów?
Bo do rękoczynów jeszcze nie dojrzałam.
I nikogo nie namawiam do przejęcia moich poglądów. A podyskutować zawsze warto. Zwłaszcza na tematy bardzo, jak widać, drażliwe
riki77
3 sierpnia 2010, 09:18dobrze napisane. naprawdę. gdyby wszyscy tak mówili i nie bronili siebie nawzajem było dużo więcej zdrowszych ludzi bez otyłości....
krzyzykomania
3 sierpnia 2010, 09:16czasami też się to ciśnie na usta, ale do ludzi trzeba mieć szacunek i podchodzić ostrożnie.. tylko bliższa znajomość może (ale niekoniecznie też) upoważniać nas do takich szczerych wypowiedzi... ciezko jest siedzieć w takiej skórze grupbsze, cięzko przezwyciezyć swoje słabości.. - i każdy ma jakis nałóg.. to tak jaby kogoś obrzucić błotem za to że ma czarny / żółty kolor skóry.. albo się jąka...
maartta
3 sierpnia 2010, 09:06to przykre że oceniasz ludzi tylko i wyłącznie przez wygląd. mnie też odrażają ludzie bardzo otyli ale zawsze próbuję w myślach znaleźć przyczynę ich wyglądu.Nie zawsze obżarstwo, najszczesciej choroba. moim zdaniem brakuje Ci całkowicie swego rodzaju tolerancji, jak i zwykłej ludzkiej sympatii do każdego, jaki on by nie był, z resztą to już nie pierwszy wpis w którym to dostrzegłam.
1krysia
3 sierpnia 2010, 09:00Współczuję Pani.Przeraża mnie ogrom nienawiści jaki Pani w sobie hołduje.Nie będę prawiła morałów,ale czy jest w Pani też tyle nienawiści do wszystkich chorych,słabych ludzi?Obżarstwo to uzależnienie od jedzenia,podejrzewam że nic Pani o nim nie wie,to choroba jak wiele innych.A wogóle to czy Pani kocha siebie? Ja kiedys podobnie bym myślała,ale odkąd staram się kochać siebie to raczej bym się zastanowiła widząc objadające się dziewczyny- jakie problemy "zajadają" i że szkoda że nie radzą sobie ze swoimi emocjami inaczej tylko je "zajadają".Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo Miłości.
BlueCocaine
3 sierpnia 2010, 08:59mocno napisane, ale coś w tym jest. PS: co to za dowcip o tej babie?
binga35
3 sierpnia 2010, 08:58tą wypowiedzia....rozumiem,że ty bys wolala,zeby ciocia zamiast powiedziec"jola,znowu lepiej wygladasz" powiedziala: jola, ty spaslaku..ale ci sie przytylo gruba świnio" ten jezyk ci odpowiada? sama stwierdziłas zielonym drukiem: "Owszem, byłoby mi głupio i przykro, ale może wcześniej bym oprzytomniała" wlasnie napisalaś "MOŻE" - dlatego sie zastanow,że jesli na ciebie by to moze nie zadzialalo, to czemu na innych ma dzialac? moze wybralabys inną metode,by pomoc osobom, ktorym chcialabys pomoc...bo rozumiem,że chodzi ci o pomoc osobom otyłym.. i jeszcze jedno..czy wypowiedz twojej cioci nie dala ci do myślenia? myślałąs,że mówi,że piękniejesz? hmm... a wydawaloby sie,że inteligentna jestes..
fiona.smutna
3 sierpnia 2010, 08:55Pamiętam jak to jest gdy się je bez opamiętania. W swojej najwyższej wadze sięgnęłam 10 lat temu 130 kg....owszem - ostatniego dnia ciąży, ale to mnie nie usprawiedliwia. Od trzech lat walczę głównie ze sobą, od roku bardzo świadomie. Pożegnałam w ciągu tych 10 lat 50 kg swojej wagi. ( wciągu ostatniego roku 21 kg) i zamierzam pożegnać jeszcze kilka. Gdy byłam bardzo gruba solidaryzowałam się z wszystkimi jak ja. Teraz, gdy patrze w mieście na takie osoby jest mi ich żal, że jeszcze nie dostali tego kopa, który ustawia człowieka na dobrej drodze. Z obcymi ludźmi jest trudniej, ale mam swoje małe sukcesy w lokalnym środowisku. Wiele osób znało mnie taką dużą, wiele teraz widzi znacznie mniejszą. Kilka razy już słyszałam, że może im się uda, skoro mnie się udało. Ja bym nie potępiała, ja wolę docierać.....Sama wiem po sobie jak ciężko jest odejść od stołu, gdy n nim tyle pysznych rzeczy, jak wiele stresów, emocji łagodzi dobre ciasto z kremem. Odchudzanie to specyficzny proces nasączony egoizmem. To jedyna rzecz, którą trzeba świadomie zrobić dla siebie. Ugotować swój obiad, iść pobiegać, wsiąść na rower, wyłączyć się na czas ćwiczeń z domowego rytmu często nadawanego domowi właśnie przez kobiety. Żeby chudnąć trzeba mieć pazur, charakter, by ten egoizm ukształtować we właściwy sposób.... a nie jest to łatwe, zwłaszcza u osób, które nie bardzo wierzą w siebie.... Dlatego nie potępiam grubych, wprost przeciwnie - żyję nadzieją, że zdarzy się w ich życiu coś, co dowartościuje ich na tyle, by poczuli kopa i odwrócili się we właściwym kierunku. "Coś" do czego dojrzeją i zrozumieją. Inaczej się nie da.....wiem, bo ostatnie 9 lat walczyłam z wiatrakami, a poprzednich 10 tez ....
BlueCocaine
3 sierpnia 2010, 08:54albo normalnie wciągają wszystko co popadnie i tak kokietują siebie i innych" znaczy kox? wciągają?
zuzanna01
3 sierpnia 2010, 08:51ma sie rozumieć, że szczupłe piekne a grube do pachu tak. Bez komentarza, szkoda mi po prostu słów. Rozumiem, że masz samych szczupłych przyjaciół bo z grubymi nie zniosłabyś kontaktu co?!
BlueCocaine
3 sierpnia 2010, 08:51długi ten text...
Martynika11
3 sierpnia 2010, 08:42Hmmm....widzę, że zdecydowana większość nie potrafi czytać ze zrozumieniem :( Jejku ludzie jak się wam nie podoba to, co napisała autorka tekstu to można to napisać kulturalnie a nie od razu wyzywać i pisać, że Jola taka śmaka i owaka....Odpowiadając agresją na ten tekst tylko pokazujecie wasz poziom. Po co obrażać, wyzywać? Może lepiej podyskutować????
membrillo
3 sierpnia 2010, 08:41ja tylko napiszę,że patent z wyrażaniem emocji wzrokiem jest bardzo dobry i stosuję ;) zdegustowany wzrok najpierw na grubasa, potem na wałówkę i znów na niego..
Semilla
3 sierpnia 2010, 08:34Jolu, dopiero udało mi się na spokojnie przeczytać Twój wpis. Dosadny, szczery do bólu i przede wszystkim prawdziwy.. Podobne odczucia żywię, a nie mam odwagi głośno ich wyrazić, choć czasem mam ochotę ogromną! Bratową mam potężną i ona właśnie tak się obżera, wszystko we mnie kipi w środku, a jednak milczę.. Koleżankę w pracy kiedyś miałam, ona nie przestawała jeść, non stop coś żuła i też nie miałam odwagi.. Pewnie zaraz któraś z vitalijek, tak licznie tu grzmiących, zarzuci mi " a co ty wiesz o otyłości skoro wagę masz prawidłową" .. Owszem mam, ale wiem , że gdybym żarła dalej to bym nie miała.. nie będę nikogo przepraszać za to, że ja się w porę opamiętałam. Swoją drogą ciekawe zjawisko na tym portalu występuje.. Jedna z Pań, która tu krzyczy najgłośniej, w swoim pamiętniku wkleja zdjęcia kobiet obrzydliwie otyłych i co się okazuje? Że w tam jest to okropne, niesmaczne i ohydne a u Ciebie wpis jest właśnie o takich Paniach i to Ty jesteś obrzydliwa, a nie osoby o których piszesz.. Piramidalna hipokryzja! Pozdawiam Joluś!
justynkapixi
3 sierpnia 2010, 08:22kazdy robi to co lubi i odpowiada za siebie, chca niech sobie zra, wiedza jak wygladaja, widocznie nie chca nic z tym zrobic, nie trzeba sie az tak nad tym roztrzasac.
Shikamaru
3 sierpnia 2010, 08:03Miałam kilka kilogramów nadwagi,które zrzuciłam.Pani Jola ocenia ludzi po wyglądzie i tak samo została oceniona .Ludzie nadużywający alkohol są agresywni.Osoba niby wykształcona mówi o mężu pan i władca.Ja po prostu mam męża,który mnie szanuje i nie muszę się przed nim płaszczyć.
datuna
3 sierpnia 2010, 07:49Ot i z forum pańska natura wyszła. Autorka nigdy nikogo chamsko nie zaczepiła, żeby nie żarł, tylko dała upust temu, co myśli, a tutaj zaraz, że brzydka, koślawa i ma okropnego syna. Jakie czułe i wrażliwe te nasze "pulchne" osoby... i nade wszystko, jakie to... polskie... Nadal sadzę, że wpis prawdziwy, bo jakby prawda leżała gdzie daleko, to by pies z kulawą nogą tutaj nie zajrzał i nie wysilił się na wiązankowy komentarz.
anik011
3 sierpnia 2010, 07:43jasne...proponuje ponownie otworzyć obozy zagłady i masowo tępić wszelkie odstępstwa od szerokopojętej "normy". ewentulanie można wprowadzić podatek "twarzowy" tylko że Pani pewnie też się załapie...tak więc proponuję się opanować i skoncentrować na swoim życiu. Może mniej alkoholu..podobno wyżera szare komórki....
Shikamaru
3 sierpnia 2010, 07:22Pani zdjęcie przedstawia rozmemłaną starszą panią o odpychającym wyglądzie i niezadowoloną z życiaosobę.Czy pani sąsiadka liczy pani flaszki w koszyku?Czy pani naprawdę uważa się za boginię sexu?Czy ktoś w końcu powiedział pani Jolka nie pij tyle?
booty.lunatic
3 sierpnia 2010, 02:01Pod tym "wspaniałym" tematem dotyczącym Twojego wpisu jest ten: http://vitalia.pl/forum11,78462,0_Chamskie_teksty_dot._waszej_tuszy.html W sumie wynika z niego, że chamskie teksty nie są zbyt motywujące, a na pewno nie dla wszystkich...
fatisgone
3 sierpnia 2010, 01:04Zastanawiam się,jak żyłaś jako grubas,jak się sobie podobałaś?i dlaczego nie wzięłaś się za siebie szybciej?Tylko obrastałaś w tluszcz latami???bo nikt Ci nie powiedział "świnio gruba, nie zryj tyle"??nie widziałaś jak wyglądasz?Wydaje mi się ze i tak by nie pomogło,do tego trzeba dojrzeć,trzeba się sobie nie podobać!!!Co do żarcia grubasów,niech sobie jedzą co chcą,mnie to w ogolę nie obchodzi.Patrząc z Twojego punktu widzenia,brzydkich tez należało by szykanować!Bo nie pasuja do świata? Razi mnie natomiast strasznie, jak można ubrać korale do adidasów? to ze pasują kolorystycznie to trochę za mało!I co jak Ci to powiem to zmienisz swój styl???Poczułaś się dobrze ,czytając to?Ciesze się ze nie mam takich problemów jak ty,nie obchodzi mnie czego i ile sąsiad przeżera na tydzień.