młodziutkie kelnerki je obgadywały, oczy im wciąż leciały w tamtą stronę. Klienci przechodzący zerkali z odrazą i fascynacją. A mi było głupio. Młode i tłuste babiszony przyszły do eleganckiej restauracyjki z kuchnią fusion, by się po-nawpieprzać. Ohyda!
Już nie potrafię się zdobyć na wyrozumiałość, gdy oglądam takie obrazki..... Sama też tak kiedyś żarłam i teraz mi wstyd za tamtą mnie
Pozwolę sobie skopiować, skróty moje:
Wczoraj w sklepie widziałam grubą, młodą dziewczynę wybierającą z półki masło orzechowe. Stałam i patrzyłam. Z obrzydzeniem. (...) dlatego, że żarła masło orzechowe, a brzuch wylewał jej się z obcisłych spodni. (...) waliła mnie po oczach masłem orzechowym i dupą jak szafa gdańska. ... Nie umiem nie oceniać ludzi na podstawie wyglądu (mam na myśli wagę) i niech ta/ten która to potrafi bez zająknięcia i choćby najmniejszej myśli potępiającej, pierwsza-y rzuci kamieniem.
Otyłość nie jest sexy! Nie jest nawet odrobinę kusząca. A patrząc na grubasa jedzącego loda, ciastko, czy frytki pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to taka, ze gdybym tak wyglądała żywiłabym się energią słoneczną.
(...) Nie oszukujmy się; wybierając czekoladkę z bombonierki patrzymy jak wygląda, a nie co ma w środku. Tak samo jest z ludźmi. Oceniamy po wyglądzie. Wystarczają nam trzy sekundy. I na nic zda się perorowanie o zaletach umysłu i o tym, że książki po okładce nie wolno.. Tak jesteśmy skonstruowani i tyle.
1 komentarz - (...) mnie najbardziej wkurzają tu na Vitalii osoby, które niby to się odchudzają i niby chcą i marzą o szczupłej sylwetce a ciągle podjadają, albo normalnie wciągają wszystko co popadnie i tak kokietują siebie i innych
2 komentarz - wylewający się zza spodni tłuszcz absolutnie nie jest sexy... to czyste zaniedbanie... (...) lubię patrzeć na osoby nieco grubsze, ale zadbane, ale jak widzę tłuszcz zlewający się i jakieś takie zaniedbanie ogólne, to żal mi patrzeć...
3 komentarz - i ja, kiedy od roku w końcu wierzę, że mogę wyglądać inaczej.... Mam mieszane uczucie, gdy widzę otyłych wcinających w mieście, w autach itp. Nie żebym zapomniała, że też tak kiedyś jadłam... Ale żal mi ich, że jeszcze nie znaleźli tego kopa, który ustawia człowieka na właściwej drodze
Mój komentarz - czyste chamstwo - tak myślę często sama do siebie - żeby się pohamować i nie podejść na ulicy, w knajpie do otyłej i właśnie żrącej młodej dziewczyny ... a taką mam zawsze chęć podejść i powiedzieć - ty grubasie, nie żryj tyle! .. więc tylko bezsilnie wmawiam sobie, że to byłoby chamstwo . . .. . ale to siedzi we mnie, bo ja wciąż żałuję, że nikt tak do mnie kiedyś nie podszedł i nie powiedział . .
.. Owszem, byłoby mi głupio i przykro, ale może wcześniej bym oprzytomniała
Gdy byłam otyła i wielka, ja - maluszek drobnokościsty, żyłam przecież między ludźmi. Nie żyłam na
pustyni.
Między bliskimi. Mężem, dziećmi, rodziną. Mąż przytulając mnie i się powtarzał banały o kochanym ciałku i miękkości ulubionego biustu. Najdalej posunęła się najbardziej pozytywna i sympatyczna z moich wiekowych ciotek, która przy okazji spędów rodzinnych wciąż mi powtarzała "o, Jola, znowu lepiej wyglądasz" i tylko jej oczy przygasały. Zapytałam ją półtora roku temu, czemu mi prosto w twarz nie powiedziała, że wyglądam jak gruba tłusta beka i że może bym już nie wpieprzała tego dziesiątego pączka. Powiedziała, że strasznie głupio było jej i nie chciała mi robić przykrości.
Między towarzystwem ze studiów. Bo my wciąż trzymamy się razem. Faceci nieustająco mnie podszczypywali, tańczyć chcieli, nie narzekałam na brak kompanii do rozmów i do biesiad. Dziewczyny omawiały ze mną stroje. Razem pływaliśmy jachtem po Mazurach. Dlaczego nikt nigdy mi nie zwrócił uwagi??? No, jeden facet, taki oczołapny i dobrze tańczący, ale to było już po pierwszym etapie samoistnego chudnięcia. Powiedział, że dopiero teraz tańczy się ze mną z przyjemnością, bo można mną podrzucać w rock`n`rollu.
Między młodymi i młodocianymi przyjaciółmi. Takimi w wieku mojego syna i młodszymi. Wspólne wyjazdy, nocne włóczenia się po gralniach i festiwalach gier komputerowych. Nocne sesje grania. Gdy zamawialiśmy żarcie z dowozem, nie dostawałam podwójnej porcji. Ale nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, że nie pasuję ze względu na tuszę.
A stwierdzam teraz, oglądając teraz zdjęcia sprzed lat - nie pasowałam nigdzie. Wszyscy byli szczuplejsi ode mnie. Wszyscy jedli mniej.
Co powoduje ludźmi, że bliskiej i otyłej osobie i jeszcze żrącej dużo publicznie - nie potrafią powiedzieć prawdy w oczy???? Przecież takie słowa tylko na chwilę zabolą. A, być może, przebiją się przez zwały tłuszczu i trafią do mózgownicy. Może uratują komuś życie. Zdrowie. Małżeństwo. Może wyprostują czyjeś życie.
DLACZEGO MILCZYMY ?????
Przyjemniej by było mojej ciotce, jakbym zeszła na zawał otłuszczonego serca? Przyjemnie było mojemu mężowi kochać się ze mną, gdy brzuch przeszkadzał w przytuleniu się całym ciałem??
Co powoduje nami, że zamiast w knajpie siedzącej obok grubasce powiedzieć, że wygląda ohydnie z tłuszczem cieknącym po brodzie i mlaskaniem, odwracamy w zażenowaniu wzrok? To nie poprawność polityczna, bo to zjawisko było wcześniej.
Dlaczego głaszczemy znajome vitalijki po głowie, gdy po regularnym nocnym/wieczornym obżarstwie płacze rano w pamiętniku nad przybyłym kolejnym półkilogramem. No, dotyczy to głównie młodszej generacji. Z naszych rówieśniczek to znam tylko taki jeden przykład. Kobieta nawet nie rejestruje, że na kolację zjada cały bochenek chleba i ocyka się dopiero, gdy ktoś z domowników ma chęć na jedną kanapkę. Bo chleba już nie ma. Zjadła. A co kilka dni rano płacze w pamiętniku, że kolejny kilogram doszedł. Dlaczego nikt nie napisze - Tyjesz, dziewczyno, bo conocnie żresz. Tyjesz, bo ty jesz. I tyć będziesz codziennie, dopóki żreć nie przestaniesz. I wcale nie dziwię się Twojemu partnerowi, że zostawił/zostawia taką słabą i grubą babę. Nie dziwię się komuś z rodziny, że ci złośliwości oraz dowcipy o grubasach opowiada. Bo jesteś grubas!!! Jesteś żarłok!
Acha.
Ja staram się nie milczeć. Oczami też można wiele wyrazić. Pogardę. Politowanie. Zdegustowanie. Śmieszność publiczną. Niechęć.
Patrzę na grubą młodą osobę, która po podbiegnięciu do autobusu dyszy jak parowóz, a z torby wyciąga drożdżówkę. I oczami śmieję się jej w twarz. I pluję pogardliwym skrzywieniem ust.
Patrzę w kolejce do wędlin do koszyka sąsiadki z osiedla. Ja kupuję 3 gatunki wędlin po 4 plasterki, ona 5 gatunków, każdego po ćwierć kilo. W domu u niej jest tylko ona gruba i chudy mąż. Zje to sama? Pewnie, że sama. Przepalałam jej oczami dno koszyka. Poczuła chyba, bo zajrzała do mojego.
W przydrożnym makdonaldzie po 40 km na rowerze i z braku wałówki kupuję malutkie fryty. Z politowaniem patrzę na matronę, która samotnie wytoczyła się z samochodu i zamawia 2 kanapki
i duże fryty i lody. Z obrzydzeniem, gdy zaczyna jeść. Sama.
W tej knajpce dwa dni temu dowcipy świńskie i niekulturalne bardzo opowiadaliśmy, znaczy my, kumpel męża, synalek i znajomy barman. Swój dowcip, o grubasce w cyrku i o foce, specjalnie opowiedziałam głośniej, fonię kierując w stronę żrących młodych babonów.
Tyle mojej satysfakcji.
ale ??????
Dlaczego nie mówię głośno?
Dlaczego milczę????? Czego się boję???
Posądzenia o złe wychowanie? O brutalność? O włażenie komuś z butami?....
Nie wiem.
Ale wiem, że warto przełamać w sobie te barierę.
I proszę mi nie pisać pierdół, że otyłość to choroba i że należy osobę chorą traktować łagodnie. Wedle medycznych badań statystycznych, otyłość jest WYNIKIEM choroby u 1,5% (PÓŁTORA PROCENTA) grubych. Doliczyć trzeba jeszcze około 0,7% tych, u których istniejące choroby mogą, ale nie muszą powodować skłonność do tycia.
Cała reszta otyłych jest otyła z żarcia. Z nadmiernego żarcia. Z wpieprzania więcej niż się spali.
A gadanie o genach to pieprzenie w bambus. Geny to PREDYSPOZYCJA, a nie KONIECZNOŚĆ. Geny mówią ciału, jaką ma maxymalną wielkość, wzrostu i wagi. Ale nie każą maxymalnie wypełniać programu genetycznego. Nawet do tego nie namawiają. Zacytuję koleżankę: no, iezłe z tymi kobitkami. W pracy pewnie mówią " nie wiem od czego tyję, przecież niewiele jem, to pewnie geny. Matka i babka też były otyłe". Tyle, że dla takich pań "niewiele" to jest jak moja całotygodniowa dieta.
Oglądałam ostatnio moje albumy z dzieciństwa. W mojej podstawówkowej klasie była jedna, powtarzam JEDNA, gruba dziewczynka, nieżyjąca już Beatka Liberska. Umarła z tuszy, zawał, zator, ważyła w 40 wiosnie życia 140 kilo. Była gruba, bo jadła. Nie jedna kanapka na długiej przerwie, tylko 3. Mieszkała niedaleko, babcia, malutka, zasuszona kobiecina w czerni, jej kanapki donosiła. Ze smalcem, grubo. Albo z dżemem. I prawie zawsze brała dokładkę zupy na stołówce. Było jeszcze w klasie dwoje dzieci dużych. Nie grubych, ale grubokościstych. Arek Arkuszewski i Marzena Dudek, a może Dudzik. Byli duzi, wysocy, mocni, grubokościści.. Ale nie żarli
Na zdjęciach klasowych mojego potomstwa są grube dzieci. 1/3 klasy... Tłuste twarze o krągłości księżyca. Obwody w pasie dwa razy większe niż rówieśnika obok. Pulchniutkie ramionka, pulchniutkie nadgarstki, parówkowe paluszki. Oczy, może piękne, ale ukryte w wałkach tłuszczu.
Córka brała do szkoły jedną wielka kanapkę albo duży jogurt. Ale nie jadła szkolnego obiadu. Ale 3 razy w tygodniu trenowała. Synek robił sobie po dwie kanapki, ale zaraz po szkole leciał grać w piłkę, wszystko jedno, jaką albo godzinami skakał na desce... I oboje opowiadali, że część rówieśników ma stałe zwolnienia z wf-u. Bo się męczą biegając. Bo zadyszki, bo spocenia. Córka chciała mieć szóstkę z wf-u, więc co jakiś czas prowadziła lekcje akrobatyki. Ze zgrozą opowiadała, że dziewczyny nie potrafią zrobić dziesięciu pompek! Kurcze, ja z pięćdziesiątką na karku i uszkodzonym barkiem robię 20!!! Że mostka nie zrobią, nawet z leżenia. Że półszpagat jest poza zasięgiem większości.
Po doświadczeniach swoich. Po doświadczeniach dzieci. Po tym, co widzę na ulicy...
Do ostatniego oddechu będę twierdzić, że otyłość jest wynikiem obżarstwa. Słabej woli. Pozwalania sobie na brak samokontroli.
I że każda otyła osoba musi w samej sobie znaleźć motywację do wyglądania normalnie. Że nie cud tabletki, nie diety cud - tylko samodyscyplina i opanowanie pozwolą wyglądać estetycznie.
Będę również twierdzić, że otyłej osobie potrzebny jest wstrząs. Że musi zrozumieć, że jest gruba. Że nikt jej nie pomoże być normalna poza nią samą.
I że potrzebne jest POTĘPIENIE osób otyłych. Bo inaczej nie zauważą, że są grube i źle widziane.
Tak twierdzę.
A mimo to wciąż milczę.
Cholera!
ps.
Uprzejmie proszę nie odsądzać mnie od czci. Tak jak niepalący protestują przeciwko zadymianiu lokali jedzeniowych, tak esteci mają prawo protestować przeciwko nieestetycznym czy wręcz ohydnym widokom przy jedzeniu. A jeszcze na razie siłą nikogo z restauracji nie usuwałam.
Ja wyraziłam pogląd, do czego jako człowiek mam pełne prawo, że publiczne żarcie, bo nie jedzenie, jest obrzydliwym widokiem. Zwłaszcza w wykonaniu otyłej osoby.
Wyraziłam również pogląd, że nie należy wciąż pobłażać i na głaskać po główce i mówić, że od teraz już będzie dobrze osobom, tu na Vitalii, które wciąż piszą o dietach, o swoim odchudzaniu i o conocnym lub codziennym obżeraniu się. I że nie rozumieją, skąd przybór wagi, bo przecież dieta była….
Co jest nieodpowiedniego w wyrażaniu takich poglądów?
Bo do rękoczynów jeszcze nie dojrzałam.
I nikogo nie namawiam do przejęcia moich poglądów. A podyskutować zawsze warto. Zwłaszcza na tematy bardzo, jak widać, drażliwe
jolaps
2 sierpnia 2010, 11:24Objadanie się to rodzaj nałogu. Poniżanie nic nie pomoże. Otyły będzie zjadał jeszcze więcej. Będzie zajadał swój stres. Nie można wszystkich porównywać do siebie. Można jednak pomóc i wesprzeć. Jeżeli już ktoś jest na Vitalii, to znaczy że wie że coś nie jest w porządku z jego tuszą. Już sobie to uświadamia i nie trzeba go dodatkowo dołować a lepiej pomóc aby pozbył się nadwagi. Przecież bardzo wiele osób dzięki temu schudło. Patrzenie komuś w talerz, wyliczanie ile zjadł, ile kupił żywności to brak kindersztuby . Jeśli lubisz i chcesz otrzymywać uwagi do własnego jedzenia, to ja mogę powiedzieć, że za dużo i zbyt regularnie pijesz. To oczywiście Twój problem, ale jak lubisz żeby mówiono głośno o Twoim " odżywianiu " , to robię Ci tą przyjemność.
ola811022
2 sierpnia 2010, 11:16Masz brutalną rację!!!
naszybkospisane
2 sierpnia 2010, 11:08popieram wszystko powyższe, ale jednocześnie się boję, ze kiedyś hedonizm wygra z rozsądkiem i zacznę na prawdę wpierdalać bez opamiętania i stanę się jednym z tych na prawdę grubych baboków. strzeż mnie Boże. i jeszcze jedna scenka: komunikacja publiczna, wsiada dziewczyna, chyba w moim wieku, chociaż ciężko powiedzieć, bo tusza postarza. a dziewczyna waży dużo. upał, więc sapie, a pot się z niej leje. leje się i śmierdzi, ale tak okropnie obrzydliwie. więc zaczynam się przyglądać i odkrywam źródło kumulacji smrodu - niewygolone pachy - i to nie takie odrośnięte, tylko dziewiczy busz, nawet jak rękę opuściła to jej kłaki wystawały, a ręka gruba była więc dużo zasłaniała.
kambocz
2 sierpnia 2010, 11:01czytając końcówkę dodałaś mi sił! 20 pompek i mostek jest poza moim zasięgiem mimo wagi, jest najzwyklej słaba, ale ćwiczę nie poddaję się. A co do całości wpisu, nie to nie poprawność polityczna, to jest strach, strach przed tym że kogoś zranimy, że nie mamy racji... Niestety wolna wola działa...
Ajku
2 sierpnia 2010, 11:01Gdyby mieszkała pani bliżej, to zaprosiłabym na kawę. Czytam pani wpisy z niesamowitym zainteresowaniem. Tematy tabu dla pani nie istnieją, porusza pani bardzo kontrowersyjne kwestie. I wszystko napisane prostym, dosadnym językiem. Zaczytałam się w pani. I kto wie, może teraz, po przeczytaniu dzisiejszego wpisu, i ja zbiorę w sobie odwagę, by komuś powiedzieć, że obżarstwo to zły wybór. Bo sobie już powiedziałam. Pozdrawiam serdecznie.
urzekajacaa
2 sierpnia 2010, 10:56jeszcze jedno - o ile bliskie osoby sa uprawnione do tego by mi zwracać uwage - mąż, mama, siostra, czemu nie. O tyle obcemu babsku na ulicy nic do mojego jedzenia, mojego wyglądu i mojego życia.
urzekajacaa
2 sierpnia 2010, 10:54Ty chyba nigdy nie byłaś gruba, tak obiektywnie, skoro wygadujesz takie rzeczy. Albo tak krótka masz pamięć, że patrzysz teraz na tych grubych i brzydkich z taką wyższością i pogardą. Ja jestem gruba, owszem i zawsze byłam. Utuczyła mnie babcia gdy byłam małym dzieckiem, a potem to już była równia pochyła. I WIEM o tym doskonale jak wyglądam, WIEM ale nie umiem sobie poradzić. To nieprawda że nikt nic nie powie. Odkąd byłam dzieckiem widziałam te pogardliwe spojrzenia, dzieci wołały za mną grubas, ludzie na ulicy często się ze mnie śmieją, obrażają, komentują w bardzo niewybredny sposób. Ale mi to nie pomaga, tylko pogrąża i dołuje. Ja WIEM jak wyglądam i naprawde nie potrzebuje zeby mnie obrazano i wyśmiewano. Ile to razy byłam na diecie, głodziłam sie nawet i gdy po całym dniu przysiadłam nad ta nieszczęsną sałatką w knajpie usłyszałam "nie żryj tyle grubasie". Nic tylko sie pochlastac. Wbrew pozorom jedyną moją motywacją zeby sie starac i próbowac jest mój mąż który NIGDY nie pwoiedział mi niczego złego, nie dał odczuć ze cokolwiek moze mu sie nie podobac. Jeszcze jedna sprawa - jesli widzisz pijaka pod płotem to tez stajesz mu nad głową, obrażasz, poniżasz i w ten sposób chcesz mu pomóc? Albo palacza, albo narkomana. Myslisz ze poniżanie kiedykolwiek komuś pomogło? Nie sadzę.
chiki
2 sierpnia 2010, 10:50jagodaa, nie przesadzasz? ludzie o innym od naszego kolorze skóry tacy się urodzili i nie wiem dlaczego mają być z tego powodu gorsi. A koleś, który jeździ na wózku, bo chciał się popisać i skoczył do płytkiej albo nieznanej wody z betonowym palem tuż pod powierzchnią SAM jest sobie winien i niestety, ale za własną głupotę będzie cierpiał do końca życia. Hm, podjadam, owszem. Ale zdaję sobie z twego sprawę i naprawiam swoje błędy stopniowo. Pistacjowa, dziewczyno, miej najpierw odwagę pokazać swoją twarz, zanim zaczniesz obrażać kogoś innego.
Ciupek
2 sierpnia 2010, 10:37Taka jest przykra prawda. W pierwszej klasie podstawówki zdecydowanie wyglądałam inaczej niż rówieśnicy. Grubo. Twarz jak księżyc w pełni, nogi jak bale, brzuch a'la piłka. I nikt nie miał odwagi powiedzieć dziecku wprost, zakazać: "nie jedz tego". Wszyscy się cieszyli, bo wcześniej byłam niejadkiem więc kolejna paczka chipsów przepchana kolacją po godzinie 21 była apogeum ich szczęścia. Potrafili tylko po cichu powiedzieć, że się "poprawiłam". Nawet podczas mierzenia alb komunijnych nikt nie wygłosił odpowiedniego tekstu, chociaż widziałam, że moje wymiary są wyraźnie większe niźli koleżanek. Argument, że się wyrośnie jakoś do mnie nie przemawia. Byłam świadomym dzieckiem i źle czułam się z moim wyglądem. Nie otrzymując jednak żadnego sygnału z zewnątrz oraz pomocy ze strony rodziny nie podejmowałam żadnych kroków. Takich dzieci teraz, kilka lat "po mnie" jest jeszcze więcej. Plaga wręcz. A rodzice nadal nieświadomi wszystkiego głaszczą po drugim podbródku podsuwając kolejne czekoladki.
pistacjowa
2 sierpnia 2010, 10:33i pilnuj swojej kościstej dupy!!! i spojrz w lustro ,bo wolalabym byc tlusta niz wygladac tak jak Ty!!ta twarz jak z horroru!!i ten wyraz twarzy wiecznej skrzywionej jedzy!
pistacjowa
2 sierpnia 2010, 10:31nie dość,że brzydka,chuda to i wredna baba!!opanuj się stara jędzo..
jagodaaa73
2 sierpnia 2010, 10:20Bo NASZE wybory, tak samo jak MY, są RÓŻNE. Nie gorsze czy lepsze. Po prostu różne. -to są Twoje słowa Dziś piszesz, że grubych trzeba potępić. To prawda, to moja wina, że mam nadwagę ale czy chłopaka, który stracił obie ręcę z własnej głupoty albo kolesia co skoczył na główkę i reszte życia spędzi na wózku też będziesz tak potępiać? Kolorowych też nie lubisz ?
Illea
2 sierpnia 2010, 10:19zawsze tylko czytam, nie komentuję. Ale dziś chciałabym się podpisać pod Twoimi słowami, tym bardziej że mam podobny problem- chyba boję się urazić, szczególnie swoich pacjentów.
sezamek68
2 sierpnia 2010, 10:15,że ja nie milczę.Kilka razy udało mi się "szerzyć oświatę zdrowotną" wśród ludu przypadkowego,świadczyć przykładem itp.Kiszka kaszana.Nie wierzą.WSZYSTKIE grube osoby z którymi rozmawiałam są przekonane,że NIE DA się schudnąć bez leków,bez chirurga,bez trenera osobistego,bez kasy na bajerne suplementy i kosmetyki,bez masaży itp.WSZYSTKIE chcą wiedzieć jak TO ZROBIŁAM.I WSZYSTKIE tracą zainteresowanie w chwili gdy słyszą JEDYNĄ MOŻLIWĄ odpowiedź czyli ,że schudłam jedząc mniej i ruszając się więcej.Mdli mnie od wymówek ,że nie mają czasu na sport i ,że muszą jeść to co gotują dla rodziny albo,że no przecież nie jedzą duża(przez dwa tyg!) i ,że to nie działa.
sezamek68
2 sierpnia 2010, 10:09myślę.ćmię peta za petem i rozmawiam z Tobą . wciąż jestem daleka od selekcjonowania ludzi pod względem estetycznym(oczywiście robię to ale staram się tłumić takie skłonności w sobie),niezmiennie mam do ludzi stosunek sympatyczno empatyczny,wciąż nie mam przekonania,że metoda "na brutala" jest skuteczna i uniwersalna,nadal uważam,że do restauracji nawet jeśli jest to wyuzdane fusion przychodzi się głównie podjeść -nawet jeśli ma się to nazywać eleganckim delektowaniem to wciąż jest to proces wprowadzania do paszczy i fakt,że grubasowi w tym procesie nie do twarzy uważam za niesprawiedliwy.Niemniej jednak uważam także,że otyłość (bez wnikania w przyczyny) jest nieestetyczna,wstrętna wręcz,ba!odrażająca i w ogóle same fuj.Gdybym tak nie myślała ważyłabym nadal 130 kg albo i więcej i mówiła o sobie,że jestem puszysta.Błeeeee.Never. I dlatego mam propozycję- stwórzmy dwuosobowe bojówki do zwalczania(mogą być lotne tzn z użyciem roweru).Będziemy grasować w Łorsoł (na początek) i wytrącać z rąk hamburgery grubasom.Co Ty na to? ;-) Wracaj szybko to dogadamy szczegóły.
TazWarkoczem
2 sierpnia 2010, 10:08i jakos mam wrazenie, ze im chudsze stworzenie tym złosliwsze? widzialas kiedys złosliwą , wredną grubaskę????
TazWarkoczem
2 sierpnia 2010, 10:02kazdy wie jak wyglada, grubi tez, to ich wybór, albo słaba wola, mozna pomóc, jak chcą wsparcia... co d a gadanie im? nie umiem zrobic ani jednej pompki :( zawsze bałam sie o ręce pianistki - bałam sie wisiec na drabinkach a serw w siatkowce powodował straszny lęk - bo nie mialam takiej siły zeby tę cholerną piłkę.... Widzialaś film grubazzzki?? http://www.filmweb.pl/film/Grubazzzki-2006-290174
mamus36
2 sierpnia 2010, 09:58dziękuje ci za twój wpis.mną faktycznie potrząsneło to o czym piszesz i jak piszesz.Sama jestem z tych podjadających wieczorami,szczególnie słodkości a potem sie dziwie że nie chudne.Głupio mi ale jednocześnie ciągle ulegam swoim słabościom,Pozdrawiam
Yvonnee
2 sierpnia 2010, 09:46kurczę, masz absolutną rację ! do dziś chodzą mi po głowie pewne nie miłe słowa jakie kilka razy usłyszałam, ale to właśnie te słowa dają mi dziś siłę aby podbiec jeszcze kawałeczek na bieżni, nie skusić się na drożdżówkę itd. Paradoks ! Coś o czym kiedyś myślałam, że mnie dobija, bo miałam świadomość, że byłam za duża, dziś tak mnie wzmacnia ! Myślę, że działa to tak dlatego, że nawet jak kolejny raz oszukujemy siebie, że jeszcze nie jest tak źle, jeszcze przyjdzie czas żeby coś z tym zrobić, te słowa dudnią w głowie i uświadamiają, że fakty są inne - Już jest źle i inni to widzą ! Będąc w Stanach widziałam wiele WIEEELKICH ludzi, myślałam, że u nas gdyby wyszli na ulicę ludzie by ich ukamienowali, a tam, totalna tolerancja- wspaniale, ludzie nawet się nie oglądają ! Wtedy myślałam, że tak właśnie powinno być, dziś zmieniłam zdanie, bo na tamtych ulicach widać właśnie, że nie zwracanie uwagi nie doprowadzi nas do niczego dobrego.
Lenka1974
2 sierpnia 2010, 09:19i słusznie, bo wiesznie wszyscy się wszystkim krygują, nie mówią co myślą i co uważają... a jak nawet mówią to i tak nic w swoim zachowaniu nie zmieniają...