młodziutkie kelnerki je obgadywały, oczy im wciąż leciały w tamtą stronę. Klienci przechodzący zerkali z odrazą i fascynacją. A mi było głupio. Młode i tłuste babiszony przyszły do eleganckiej restauracyjki z kuchnią fusion, by się po-nawpieprzać. Ohyda!
Już nie potrafię się zdobyć na wyrozumiałość, gdy oglądam takie obrazki..... Sama też tak kiedyś żarłam i teraz mi wstyd za tamtą mnie
Pozwolę sobie skopiować, skróty moje:
Wczoraj w sklepie widziałam grubą, młodą dziewczynę wybierającą z półki masło orzechowe. Stałam i patrzyłam. Z obrzydzeniem. (...) dlatego, że żarła masło orzechowe, a brzuch wylewał jej się z obcisłych spodni. (...) waliła mnie po oczach masłem orzechowym i dupą jak szafa gdańska. ... Nie umiem nie oceniać ludzi na podstawie wyglądu (mam na myśli wagę) i niech ta/ten która to potrafi bez zająknięcia i choćby najmniejszej myśli potępiającej, pierwsza-y rzuci kamieniem.
Otyłość nie jest sexy! Nie jest nawet odrobinę kusząca. A patrząc na grubasa jedzącego loda, ciastko, czy frytki pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to taka, ze gdybym tak wyglądała żywiłabym się energią słoneczną.
(...) Nie oszukujmy się; wybierając czekoladkę z bombonierki patrzymy jak wygląda, a nie co ma w środku. Tak samo jest z ludźmi. Oceniamy po wyglądzie. Wystarczają nam trzy sekundy. I na nic zda się perorowanie o zaletach umysłu i o tym, że książki po okładce nie wolno.. Tak jesteśmy skonstruowani i tyle.
1 komentarz - (...) mnie najbardziej wkurzają tu na Vitalii osoby, które niby to się odchudzają i niby chcą i marzą o szczupłej sylwetce a ciągle podjadają, albo normalnie wciągają wszystko co popadnie i tak kokietują siebie i innych
2 komentarz - wylewający się zza spodni tłuszcz absolutnie nie jest sexy... to czyste zaniedbanie... (...) lubię patrzeć na osoby nieco grubsze, ale zadbane, ale jak widzę tłuszcz zlewający się i jakieś takie zaniedbanie ogólne, to żal mi patrzeć...
3 komentarz - i ja, kiedy od roku w końcu wierzę, że mogę wyglądać inaczej.... Mam mieszane uczucie, gdy widzę otyłych wcinających w mieście, w autach itp. Nie żebym zapomniała, że też tak kiedyś jadłam... Ale żal mi ich, że jeszcze nie znaleźli tego kopa, który ustawia człowieka na właściwej drodze
Mój komentarz - czyste chamstwo - tak myślę często sama do siebie - żeby się pohamować i nie podejść na ulicy, w knajpie do otyłej i właśnie żrącej młodej dziewczyny ... a taką mam zawsze chęć podejść i powiedzieć - ty grubasie, nie żryj tyle! .. więc tylko bezsilnie wmawiam sobie, że to byłoby chamstwo . . .. . ale to siedzi we mnie, bo ja wciąż żałuję, że nikt tak do mnie kiedyś nie podszedł i nie powiedział . .
.. Owszem, byłoby mi głupio i przykro, ale może wcześniej bym oprzytomniała
Gdy byłam otyła i wielka, ja - maluszek drobnokościsty, żyłam przecież między ludźmi. Nie żyłam na
pustyni.
Między bliskimi. Mężem, dziećmi, rodziną. Mąż przytulając mnie i się powtarzał banały o kochanym ciałku i miękkości ulubionego biustu. Najdalej posunęła się najbardziej pozytywna i sympatyczna z moich wiekowych ciotek, która przy okazji spędów rodzinnych wciąż mi powtarzała "o, Jola, znowu lepiej wyglądasz" i tylko jej oczy przygasały. Zapytałam ją półtora roku temu, czemu mi prosto w twarz nie powiedziała, że wyglądam jak gruba tłusta beka i że może bym już nie wpieprzała tego dziesiątego pączka. Powiedziała, że strasznie głupio było jej i nie chciała mi robić przykrości.
Między towarzystwem ze studiów. Bo my wciąż trzymamy się razem. Faceci nieustająco mnie podszczypywali, tańczyć chcieli, nie narzekałam na brak kompanii do rozmów i do biesiad. Dziewczyny omawiały ze mną stroje. Razem pływaliśmy jachtem po Mazurach. Dlaczego nikt nigdy mi nie zwrócił uwagi??? No, jeden facet, taki oczołapny i dobrze tańczący, ale to było już po pierwszym etapie samoistnego chudnięcia. Powiedział, że dopiero teraz tańczy się ze mną z przyjemnością, bo można mną podrzucać w rock`n`rollu.
Między młodymi i młodocianymi przyjaciółmi. Takimi w wieku mojego syna i młodszymi. Wspólne wyjazdy, nocne włóczenia się po gralniach i festiwalach gier komputerowych. Nocne sesje grania. Gdy zamawialiśmy żarcie z dowozem, nie dostawałam podwójnej porcji. Ale nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, że nie pasuję ze względu na tuszę.
A stwierdzam teraz, oglądając teraz zdjęcia sprzed lat - nie pasowałam nigdzie. Wszyscy byli szczuplejsi ode mnie. Wszyscy jedli mniej.
Co powoduje ludźmi, że bliskiej i otyłej osobie i jeszcze żrącej dużo publicznie - nie potrafią powiedzieć prawdy w oczy???? Przecież takie słowa tylko na chwilę zabolą. A, być może, przebiją się przez zwały tłuszczu i trafią do mózgownicy. Może uratują komuś życie. Zdrowie. Małżeństwo. Może wyprostują czyjeś życie.
DLACZEGO MILCZYMY ?????
Przyjemniej by było mojej ciotce, jakbym zeszła na zawał otłuszczonego serca? Przyjemnie było mojemu mężowi kochać się ze mną, gdy brzuch przeszkadzał w przytuleniu się całym ciałem??
Co powoduje nami, że zamiast w knajpie siedzącej obok grubasce powiedzieć, że wygląda ohydnie z tłuszczem cieknącym po brodzie i mlaskaniem, odwracamy w zażenowaniu wzrok? To nie poprawność polityczna, bo to zjawisko było wcześniej.
Dlaczego głaszczemy znajome vitalijki po głowie, gdy po regularnym nocnym/wieczornym obżarstwie płacze rano w pamiętniku nad przybyłym kolejnym półkilogramem. No, dotyczy to głównie młodszej generacji. Z naszych rówieśniczek to znam tylko taki jeden przykład. Kobieta nawet nie rejestruje, że na kolację zjada cały bochenek chleba i ocyka się dopiero, gdy ktoś z domowników ma chęć na jedną kanapkę. Bo chleba już nie ma. Zjadła. A co kilka dni rano płacze w pamiętniku, że kolejny kilogram doszedł. Dlaczego nikt nie napisze - Tyjesz, dziewczyno, bo conocnie żresz. Tyjesz, bo ty jesz. I tyć będziesz codziennie, dopóki żreć nie przestaniesz. I wcale nie dziwię się Twojemu partnerowi, że zostawił/zostawia taką słabą i grubą babę. Nie dziwię się komuś z rodziny, że ci złośliwości oraz dowcipy o grubasach opowiada. Bo jesteś grubas!!! Jesteś żarłok!
Acha.
Ja staram się nie milczeć. Oczami też można wiele wyrazić. Pogardę. Politowanie. Zdegustowanie. Śmieszność publiczną. Niechęć.
Patrzę na grubą młodą osobę, która po podbiegnięciu do autobusu dyszy jak parowóz, a z torby wyciąga drożdżówkę. I oczami śmieję się jej w twarz. I pluję pogardliwym skrzywieniem ust.
Patrzę w kolejce do wędlin do koszyka sąsiadki z osiedla. Ja kupuję 3 gatunki wędlin po 4 plasterki, ona 5 gatunków, każdego po ćwierć kilo. W domu u niej jest tylko ona gruba i chudy mąż. Zje to sama? Pewnie, że sama. Przepalałam jej oczami dno koszyka. Poczuła chyba, bo zajrzała do mojego.
W przydrożnym makdonaldzie po 40 km na rowerze i z braku wałówki kupuję malutkie fryty. Z politowaniem patrzę na matronę, która samotnie wytoczyła się z samochodu i zamawia 2 kanapki
i duże fryty i lody. Z obrzydzeniem, gdy zaczyna jeść. Sama.
W tej knajpce dwa dni temu dowcipy świńskie i niekulturalne bardzo opowiadaliśmy, znaczy my, kumpel męża, synalek i znajomy barman. Swój dowcip, o grubasce w cyrku i o foce, specjalnie opowiedziałam głośniej, fonię kierując w stronę żrących młodych babonów.
Tyle mojej satysfakcji.
ale ??????
Dlaczego nie mówię głośno?
Dlaczego milczę????? Czego się boję???
Posądzenia o złe wychowanie? O brutalność? O włażenie komuś z butami?....
Nie wiem.
Ale wiem, że warto przełamać w sobie te barierę.
I proszę mi nie pisać pierdół, że otyłość to choroba i że należy osobę chorą traktować łagodnie. Wedle medycznych badań statystycznych, otyłość jest WYNIKIEM choroby u 1,5% (PÓŁTORA PROCENTA) grubych. Doliczyć trzeba jeszcze około 0,7% tych, u których istniejące choroby mogą, ale nie muszą powodować skłonność do tycia.
Cała reszta otyłych jest otyła z żarcia. Z nadmiernego żarcia. Z wpieprzania więcej niż się spali.
A gadanie o genach to pieprzenie w bambus. Geny to PREDYSPOZYCJA, a nie KONIECZNOŚĆ. Geny mówią ciału, jaką ma maxymalną wielkość, wzrostu i wagi. Ale nie każą maxymalnie wypełniać programu genetycznego. Nawet do tego nie namawiają. Zacytuję koleżankę: no, iezłe z tymi kobitkami. W pracy pewnie mówią " nie wiem od czego tyję, przecież niewiele jem, to pewnie geny. Matka i babka też były otyłe". Tyle, że dla takich pań "niewiele" to jest jak moja całotygodniowa dieta.
Oglądałam ostatnio moje albumy z dzieciństwa. W mojej podstawówkowej klasie była jedna, powtarzam JEDNA, gruba dziewczynka, nieżyjąca już Beatka Liberska. Umarła z tuszy, zawał, zator, ważyła w 40 wiosnie życia 140 kilo. Była gruba, bo jadła. Nie jedna kanapka na długiej przerwie, tylko 3. Mieszkała niedaleko, babcia, malutka, zasuszona kobiecina w czerni, jej kanapki donosiła. Ze smalcem, grubo. Albo z dżemem. I prawie zawsze brała dokładkę zupy na stołówce. Było jeszcze w klasie dwoje dzieci dużych. Nie grubych, ale grubokościstych. Arek Arkuszewski i Marzena Dudek, a może Dudzik. Byli duzi, wysocy, mocni, grubokościści.. Ale nie żarli
Na zdjęciach klasowych mojego potomstwa są grube dzieci. 1/3 klasy... Tłuste twarze o krągłości księżyca. Obwody w pasie dwa razy większe niż rówieśnika obok. Pulchniutkie ramionka, pulchniutkie nadgarstki, parówkowe paluszki. Oczy, może piękne, ale ukryte w wałkach tłuszczu.
Córka brała do szkoły jedną wielka kanapkę albo duży jogurt. Ale nie jadła szkolnego obiadu. Ale 3 razy w tygodniu trenowała. Synek robił sobie po dwie kanapki, ale zaraz po szkole leciał grać w piłkę, wszystko jedno, jaką albo godzinami skakał na desce... I oboje opowiadali, że część rówieśników ma stałe zwolnienia z wf-u. Bo się męczą biegając. Bo zadyszki, bo spocenia. Córka chciała mieć szóstkę z wf-u, więc co jakiś czas prowadziła lekcje akrobatyki. Ze zgrozą opowiadała, że dziewczyny nie potrafią zrobić dziesięciu pompek! Kurcze, ja z pięćdziesiątką na karku i uszkodzonym barkiem robię 20!!! Że mostka nie zrobią, nawet z leżenia. Że półszpagat jest poza zasięgiem większości.
Po doświadczeniach swoich. Po doświadczeniach dzieci. Po tym, co widzę na ulicy...
Do ostatniego oddechu będę twierdzić, że otyłość jest wynikiem obżarstwa. Słabej woli. Pozwalania sobie na brak samokontroli.
I że każda otyła osoba musi w samej sobie znaleźć motywację do wyglądania normalnie. Że nie cud tabletki, nie diety cud - tylko samodyscyplina i opanowanie pozwolą wyglądać estetycznie.
Będę również twierdzić, że otyłej osobie potrzebny jest wstrząs. Że musi zrozumieć, że jest gruba. Że nikt jej nie pomoże być normalna poza nią samą.
I że potrzebne jest POTĘPIENIE osób otyłych. Bo inaczej nie zauważą, że są grube i źle widziane.
Tak twierdzę.
A mimo to wciąż milczę.
Cholera!
ps.
Uprzejmie proszę nie odsądzać mnie od czci. Tak jak niepalący protestują przeciwko zadymianiu lokali jedzeniowych, tak esteci mają prawo protestować przeciwko nieestetycznym czy wręcz ohydnym widokom przy jedzeniu. A jeszcze na razie siłą nikogo z restauracji nie usuwałam.
Ja wyraziłam pogląd, do czego jako człowiek mam pełne prawo, że publiczne żarcie, bo nie jedzenie, jest obrzydliwym widokiem. Zwłaszcza w wykonaniu otyłej osoby.
Wyraziłam również pogląd, że nie należy wciąż pobłażać i na głaskać po główce i mówić, że od teraz już będzie dobrze osobom, tu na Vitalii, które wciąż piszą o dietach, o swoim odchudzaniu i o conocnym lub codziennym obżeraniu się. I że nie rozumieją, skąd przybór wagi, bo przecież dieta była….
Co jest nieodpowiedniego w wyrażaniu takich poglądów?
Bo do rękoczynów jeszcze nie dojrzałam.
I nikogo nie namawiam do przejęcia moich poglądów. A podyskutować zawsze warto. Zwłaszcza na tematy bardzo, jak widać, drażliwe
Luithia
2 sierpnia 2010, 14:09Z jednej strony masz rację - nie można grubasów głaskać po główce. Ale z drugiej strony - ci, którzy są na Vitalii juz zdali sobie sprawę z tego, jak wyglądają i chcą to zmienić. Próbują. Kompulsy potrafią niszczyć życie, uzależnienie od jedzenia (oj, da się uzaleznić!) również. Palacz nie musi palić, wywali papierosy i koniec. A grubas jednak cośtam jeść musi. Musi mieć jedzenie w domu. Zwykle nie mieszka sam, więc jedzenia jest więcej, niż potrzebuje sam dla siebie. Ale STARA SIĘ! Za każdym razem gdy widzę "puchate" dziecko na ulicy modlę się w duchu, aby coś z sobą zrobiło, dopóki można. A jak takowe dziecko zżera chipsy, burgery, lody, lizaki... Niedobrze mi się robi. Bo wiem, jak ciężko jest zejść do normalnej wagi. Jak jemu będzie ciężko, jeżeli rodzice czegoś nie zrobią. Swoją drogą - również widząc tłuste obrzydliwce na ulicy mam ochotę zwrócić uwagę. Ale nie ze względu na moją egoistyczną estetykę (wybacz, Twoje powódki do napisania tego posta są puste, płytkie... nie istnieje świat, w którym wszystko nam się podoba i w którym mamy prawo zwracać komuś uwagę, że nam się nie podoba). Chciałabym tym ludziom pomóc, bo wiem, jak brzmią strzelające stawy kolanowe, wiem jak śmierdzi pot grubasa i wiem, że... nie można niczego publicznie zjeść. Bo wytykają wzrokiem, patrzą z pogardą. Więc na studiach przestałam jeść na uczelni. Od 6 do 18 bez jedzenia. I wiesz co? Przytyłam 15kg. Przez TAKICH JAK TY! Zatrzymał mi się niemal metabolizm. Przez TAKICH JAK TY. Chcesz dla nich dobrze? Zrób zdjęcie i daj. Bez komentarza. Niech zobaczą sami, jak wyglądają. Bo Twoje osądy nie mają prawa ich dotknąć. Nie jesteś od nich lepsza, aby móc ich oceniać. By móc nas oceniać. Ale możesz im pomóc zobaczyć, jak wyglądają.
agulenka
2 sierpnia 2010, 14:08OTYŁOŚĆ to nie choroba ale JEDZENIE to nałóg taki sam jak alkochol czy narkotyki i papierosy powiedzmy z pogarodom palaczowi że ma od zaraz niepalić zrobi to? Nie !!!!!!!Niemożna krytykować gróbych ludzi bo niby w czym im to pomoże trzeba ich wspierać a nie wyśmiewać!!!!!!!!! A każda góba osoba zdaje sobie chyba z tego sprawe tylko ludzie lubią się oszukiwać poprostu....osobie gróbej POTRZEBNE jest wsparcie w walce z kilogramami a nie ŻADEN WSTRZĄS !!!!!Ja nie raz słyszałam przykre słowa ale one nie skłoniły mnie do odchudzania tylko jeszcze bardziej pogłębiały depresje i stres które dalej zajadałam!!!!!Dopiero wsparcie i miłe słowa pomogły mi zrzucić już prawie 30kg.... i dlamnie przepraszam ale ktoś kto nasmiewa sie z drugiego człowieka jest godny pogardy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
bartomani
2 sierpnia 2010, 14:04odważny tekst i dużo w nim prawdy chociaż nie ze wszystkim do końca się zgadzam. Szczerze powiem że mówienie komuś wprost że jest gruby może kogoś zmobilizować ale wszystko zależy od tego jaką ta osoba ma psychikę. Często słyszałam od brata że jestem gruba i strasznie mnie bolały te słowa (choć sam nie należy do szczupłych) ale postanowiłam że ja Ci jeszcze pokaże i wzięłam się za zrzucanie kilosów aż w końcu usłyszałam: Nieźle wyglądasz siostra! Ale mam kuzynkę która jest potwornie gruba i nic ani nikt nie może przekonać jej do odchudzania a rozmowa kończy się obrazą i płaczem. Ale najbardziej boli mnie problem otyłych dzieci. Tych wszystkich głupich rodziców którzy tuczą swoje dzieci powinno się porządnie opieprzyć. W liceum dostałam takiego pana od wf-u że cała szkoła się go bała ale ćwiczyłam a kuzynka załatwiła sobie stałe zwolnienie bo pan za dużo wymagał. Sama jestem mamą i będę robić wszystko żeby maluch nigdy nie wyglądał jak baleronik. Zawsze byłam szczupła a te dodatkowe kilogramy to właśnie efekt zapomnienia się po ślubie :) bo po ciąży to tylko dziecko do wychowania mi zostało he he
funnynickname
2 sierpnia 2010, 14:04jeszcze cos mi przyszlo do glowy. jak widze zracego grubasa, ktory zwykle sie tlumaczy ze przeciez je malo, przychodzi mi do glowy powiedzenienie mojej prababci " je jak wrobelek. Tyle ile wazy" ;-)
funnynickname
2 sierpnia 2010, 14:00no ja nie wiem, czy jestem w najbardziej luksusowym miejscu. Monte Carlo chyba jest bardziej ;-) Ale do rzeczy; duzo sie nie rozpisze, bowiem zacytowalas mnie, wiec opinia moja jest juz znana. Natomiast przyszlo mi jeszcze cos do glowy w kwestii mowienia ludziom prawdy i ich reakcji. Ludzie nie lubia prawdy, to po pierwsze, ale rownie znamienne jest, ze jakos tak sie przyjelo, ze pewnych rzcezy mowic nie wypada (co mnie osobiscie nie dotyczy, boz wykle mowie). Wypada mowic o tym, ze choroby, ze brak pieniedzy, ze wszystko do dupy, ale w zlym tonie uwazane jest w PL mowienie o sukcesie i dobrych rzeczach (no bo to jest walenie po oczach szzcesciem, a Polacy to narod historycznie nieszczesliwy i naznaczony ;-) ). Jesli powiesz o kims "chudy", to nikt sie nie obrusza. Jesli nazwiesz kogos zgodnie z faktem- gruby..to zaraz jestes niepoprawna politycznie. Grubi sa przeciez puszysci. Jak sfilcowany Mis Coccolino, czy iiny dziad ;-). Jak ktos je malo i dba o linie, to czeste zarzuty o doprowadzanie sie do anoreksji (do ktorej daleko) nie uwazane sa za obrazliwie. Ale juz powiedzenie komus ze zre jak swinia (ok, moze w bardziej ogledny sposob) jest arogancja i chamstwem. Dlaczego? Bo nie wolno smiac sie z kalek? W pwenym sensie otylosc to jest kalectwo, ale w wiekszosci przypadkow nabyte na wlasne zyczenie. Nie akceptuje ludzi grubych, nie podoba mi sie to i juz. Moj zmysl estetyczny mi na to nie pozwala. Otylosc kojarzy mi sie z lenistwem, a zarlocznosc z brakiem kontroli nad wlasnymi slabosciami. I juz.
datuna
2 sierpnia 2010, 13:54Powiedziała pani na głos to, co inni po cichu myślą. Gratuluje odwagi i stety/niestety zgadzam się z tym, co pani napisała. Małe, niewygodne prawdy, głaskanie po główkach, brak motywacji, żarcie, młode pokolenie nieruchawych, tłustych dzieci. Może jak dorośniemy do tego, że otyłość to jest choroba i należy z jako taką z nią walczyć, zauważać, nie ignorować, wtedy nie będziemy się tak krygować. Czy przy alkoholiku śmierdzącym w autobusie tez się krygujemy? a przecież tez chory, jako i grubas.... U mnie to nie pogarda, jak patrzę na takie rzeczy, tylko smutek. Oczywiście wszyscy się teraz obruszmy na na autorkę tekstu, z siekierkiem pójdziemy, łeb jej urąbać, wrażliwą psychikę osób z nadwagą zademonstrować. Ale prawda w oczy kole i w łeb wali... ech.
Chrumkajaca
2 sierpnia 2010, 13:44Wielu otylych zdaje sobie sprawe z tego , ze nie powinni jesc tlustego . W gruncie rzeczy sa nieszczesliwi . Traktuja jedzenie jako pocieszac, chwilowe zapomnienie i dawke szczescia . Oni nie sa uposledzeni psychicznie i swiadomi tego , co im szkodzi . . Tu chodzi o psychike . Kazdy palacz zdaje sobie sprawe ze szkodliwosci palenia . A pala , bo sa od tego uzaleznieni . A co z pijacymi kobietami ? Nie masz ochoty wykrzyczec pani kupujacej w budzie cwiarteczek : Kobieto , nie chlej tyle , bo ci woda watrobe zezre ? Nie zlop , bo ci sie z mozgu sito zrobi ? Nie czujesz pogardy dla pan bedacych juz od rana na rauszu i nie mogacych zasanac wieczorem bez kilku drinkow ? Bo ja tak ... Tylko to nie moja watroba i nie moje zdrowie . I uwazam to za wiekszy problem niz panie budzace niesmak w restauracji . Gdzie twoim zdaniem powinny sie wybrac , zeby nie zniesmaczyc towarzystwa ? Do parku , na lawce , z makrela owinieta w gazete ? Tu jest Vitalia . Miejsce dla osob otylych . Czesto nie potrafiacych sobie radzic z wlasnymi slabosciami . Jak sie czuje osoba 120-kilogramowa czytajacego takiego posta ? Tu n ie chodzio o glaskanie sie po glowie , ale nie mozna tu na Vitalii traktowac grubych jak ludzi drugiej kategorii .
sayonara
2 sierpnia 2010, 13:39każdy ma swój gust - ja na przykład nie lubię jak stare baby świecą tyłkiem i wydaje im się, że wszystko jeszcze przed nimi... a to jest to oczywista nieprawda - to tylko kryzys wieku średniego!
inesseta
2 sierpnia 2010, 13:38To ktoś tutaj ostro przesadza...To jest tylko i wyłącznie moja sprawa co ja jem i jak wyglądam...I w przeciwieństwie do niektórych to mam ładną buzię i nie latam za kimś kto wygląda jak czupiradło i nie mówię mu ,że jest zaje..cie.brzydki....Tylko ja mogę schudnąć , a ktoś sobie ryja nie zmieni. Rzeczywiście , ktoś ma mnóstwo kompleksów jak tak ostro krytykuje innych ,a sam nie ma lusterka.To nie jest szczerość . to jest już chamstwo.Każdy otyły zdaje sobie sprawę jak wygląda i co czuje i nie potrzebne mu opinie osoby złośliwej , nieżyczliwej i bawiącej się w psychologa...Ja osobiście radziłabym zająć się sobą i popracować nad sobą i przemyśleć co się pisze, albo walnąć sobie barana , bo takiego wsparcia to nam tutaj nie potrzeba...
przytloczonawaga
2 sierpnia 2010, 13:31zgadzam się... często czytam Pani pamietnik, czasem sie zgadzam czasem nie, nidy nie komentuje, ale dzis przeczytałam baaardzo uważnie i musiałam napisać, skomentować, że ma Pani racje. Te dodatkowe kilogramy w wiekszości przypadków to po prostu nic innego jak zwykłe opychanie się, żarcie bez potrzeby...taka jest prawda.
galaksy
2 sierpnia 2010, 13:25Piszesz, że najlepiej byłoby zwracać grubym uwagę, ale ty tego nie robisz. Dlaczego? Sama nie wiesz. Ja też tego nie robię i wiem, dlaczego. Bo nie chcę ludziom robić przykrości, tym bardziej obcym. W pracy mam kilka koleżanek puszystych ale tylko jedną naprawdę grubą. Kiedy pytała mnie jak schudłam, powiedziałam jej, że przede wszystkim zmieniłam sposób odżywiania, że nie brałam żadnych tabletek, nie głodowałam. A ona na to "no właśnie". I koniec rozmowy. Wiem, że próbowała wielu suplementów, mało jadła, naprawdę mało, widać było u niej tylko jabłka i liście sałaty. I nie da się przetłumaczyć, że nie tędy droga. W mojej rodzinie wszystkie kobiety ze strony mamy były otyłe. I większość miała udary mózgu, jednak żyły średnio 80 lat. Nie zniechęca mnie widok grubasów, traktuję ich normalnie, jak każdego innego człowieka.
irylan
2 sierpnia 2010, 13:20Jest pani właśnie takim koszmarem, które ma każda nastolatka z nadwagą w szkole, ocenia pani tylko i wyłącznie po wyglądzie i żeby poczuć się z tym lepiej wmawia sobie pani, że po to się żyje i taki jest każdy. Ja również jak kogoś zobaczę myślę sobie - jest otyły, głupio wygląda w tej bluzce, ja bym się tak nie ubrała, ale TO JEST TEJ OSOBY SPRAWA! I ja tak tylko myślę, nie obrażam tej osoby, poznaję ją i wtedy myślę sobie, że może nawet chodzić w za małych spodniach i brzydkiej bluzce, ale i tak będę ją uwielbiała za to, jak wspaniałym jest człowiekiem! Matko i córko... Pani post ocieka taką nienawiścią i samozachwytem! "Ja jestem taka piękna i boska! Moje dzieci to najpiękniejsze cuda świata, w ogóle jesteśmy w tej zakochanej w sobie rodzince fantastyczni!!!" "A mimo to wciąż milczę. Cholera!" A co Pani chce mówić? Podchodzić do każdej osoby na ulicy i mówic im, że tu mają za dużo sadełka, że są grubymi świniami i niech się ogarną bo zaburzają Pani poczucie estetyki?! I tak chce im Pani niby pomóc? Jest Pani tak straszną osobą, że to wręcz aż bije po oczach! Pewnie zawsze Pani oceniała, obrażała każdego kto Pani się nie spodobał, a tak, po prostu, uznała Pani, że będzie miała Pani tą SATYSFAKCJE obrazić kogoś i poczuć sie lepiej, no nie? Co Pani w ogóle wie o otyłości, co? Wciska tu nam Pani, że była taka otyła, a co miała Pani 2 kilo nadwagi?! Czy Pani uważa, że tylko człowiek szczupły, zadbany i w ogóle król i królewna zasługuje na życie w społeczeństwie? Bo grubas ma się schować w domu, nie wychodzić i umrzeć w samotności przez właśnie takich ludzi jak Pani?! Jeśli już, to takim ludziom się pomaga, a nie obraża, bo Pani, skoro nigdy nie była nawet gruba nie wie, że obrażanie kogoś tylko pogarsza sytuację! Obrzydliwe...
yola1976
2 sierpnia 2010, 13:17Dużo jest racji w tym co mówisz, moje kilogramy to efekt żarcia i braku silnej woli i taka jest prawda nie neguję tego, mam słabości i słabostki, a przyrost wagi to efekt braku kontroli właśnie. Niestety dopóki nie uświadomimy sobie tego będą nas oburzać tego typu wpisy.
ducia
2 sierpnia 2010, 13:17Moja zmarla przed 2 miesiącami babcia zawsze powtarzała wprost, że to głowa rządzi brzuchem i tyłkiem a nie odwrotnie i tym różnimy się od zwierząt. Sama przez całe życie nie przekroczyła chyba 60 kg mając ponad 1,70 m. wzrostu. Do 90 roku życia dbała o linię- jak zjadła ciastko to obiadu już nie było i koniec. I niech nikt nie mówi, ze schudnąć się nie da - da się sama to wiem, po tym jak walczyłam z nadprogramowym bagażem po ciąży. Trzeba po prostu chcieć i walczyć do utraty tchu.
Julietta21
2 sierpnia 2010, 13:10ten wpis jest ohydny...jak można namawiać kogokolwiek do obrażania innych?nawołujesz w swoim poście do tego ,że żeby podchodzić do otyłych osób i śmiać się im w twarz , tak? mówić co nam ślina na język przyniesie , szkoda tylko ,że nie zastanowiłaś się nad tym jak takie słowa mogą kogoś zranić...między szczerą życzliwą rozmową , a chamskim rzucaniem komentarzami jest znaczna różnica!! kpina , drwina , śmianie się komuś w twarz jest twoim zdaniem dobrym sposobem na to by ktoś zaczął się odchudzac?? heh masz już swoje lata....powinnaś wiedzieć,że jeśli nam samym nie zalezy by o siebie zawalaczyć, to nikt tego za nas nie zrobi! hamskie komentarze tutaj nie pomogą , są zbędne... ....szerzy się tu szczyt chamstwa i nietolerancji... ja także nie wyobrażam sobie podejścia do kogoś, rzucenia w nim pogardliwym spojrzeniem ....z politowaniem i wypowiedzenia jakichkolwiek słów obrażających jego godność! nikt z nas nie ma do tego prawa! oglądajac twoją galerię...zamilkłabym , naprawdę.... może sama masz masę kompleksów i przeładowujesz swoje frustracje życiowe na innych ...jeśli sprawi ci przyjemność obrażanie i szydzenie z innych ,śmianie się im w twarz to nic tlyko pozostaje mi pogratulować rozumu! mam pytanie,jakbyś się czuła jakby ktoś podszedł do ciebie i szczerze skomentował jak wyglądasz? zaczął komentować twoją urodę,bądź raczej jej brak? bo wybacz.....ale nie należysz do atrakcyjnych kobiet,dlatego na twoim miejscu bym się nie odzywała...tego chcesz? wyrażania wprost opini,zatem proszę bardzo! nie nie jestem sfrustrowaną grubaską! wyobraż sobie ,że schudłam ponad 20 kg...do osiągnięcia celu zostało mi zaledwie kilka kg...walczę o siebie...ale nie dlatego ,ze ktoś mi powiedział w życiu coś niemiłego,dlatego ,że zależy mi na tym by czuć się atrakcyjną! to jak wyglądamy to nasza , indywidualna sprawa!! nie wiem jaką masz hierarchię wartości...ale człowieka nie ocenia się tylko po tym jak wygląda... skąd się biorą tacy ludzie...serce się kraje jak się czyta takie posty... nie długo dojdzie do tego ,że osoby otyłe zaczną być obrzucane kamieniami na ulicy i będą bali się wychodzić z domu! kpina, drwina, szydzenie , spojrzenie z politowaniem ....w głowie mi się to nie mieści! chcielibyście być tak traktowani???LUDZIE!! trochę szacunku dla siebie i innych! jesteśmy sobie równi, nie ma lepszych i gorszych , każdy z nas jest wyjątkowy na swój sposób! nie mówię,że obżeranie się i ekstremalna otyłość jest zdrowa, nie nie jest! trzeba coś z tym zrobić , to na pewno!! ale czy środki , które proponuje autorka postu są dobre , by rozwiązać ten problem nie sądzę! zanim świadomie sprawicie komuś przykrość i wypowiecie chamskie słowa zastanówcie się dobrze nad tym jakbyście się czuli będąc na jego miejscu! czy chcielibyście kiedykolwiek by takie słowa zostaly skierowane w waszym kierunku! nie mamy prawa oceniać innych....nie mamy...do autorki postu! musisz siebie bardzo nie lubić...bo gdybyś siebie lubiła nie obrzucałabyś błotem innych...ale skoro to ,że zrobisz komuś na złość sprawi ,że poczujesz się lepiej , to nic tylko pogratulować ci głupoty...swoja drogą mam nadzieję,że ciebie też kiedyś spotka taka sytuacja, w której poczujesz sie zrównana z parterem , pracujesz na to zawziecie! sanujmy się...nie wyrzucajmy sobie , nie ubliżajmy! jesteśmy tu po to by się wspierać...a nie po to by robić sobie na złość....
andzinka1967
2 sierpnia 2010, 13:07zastanawia mnie też cel jaki chciala pani uzyskać?Reszta bez komentarza
baja1953
2 sierpnia 2010, 13:01Prawdziwa prowokatorka z Ciebie! Zgadzam się z Tobą i..nie zgadzam... Uważam , że ludzie szkodzą sobie w gorszy od jedzenia sposób..Np poprzez picie, palenie papierosów i narkotyki...Szkodzą o wiele bardziej i sobie i swoim rodzinom, bliskim... Patrze na jedzącego grubasa widzę siebie...ja tez tak jadłam... na ulicy, w pospiechu...No, właśnie w pośpiechu.... Gdy oglądam nagrania video z różnych świąt, uroczystości sprzed lat, to widzę nie tylko swoją okrągłą figurę, ale przede wszystkim szalony pośpiech w żarciu! Co jak co, w tym mi nikt nie dorównywał...Może mam zakodowane przesłanie mojej mamy: "jaki kto jest do jedzenia, taki do roboty"...No i ja niby taka robotna...Osoby pulchne( powiedzmy 90-110 kg) nie budzą wcale mojego obrzydzenia. Często wyglądają ślicznie, powabnie, atrakcyjnie! Osoby bardzo tęgie( ok. 160-200kg) budzą moje współczucie, są z całą pewnością chore... Natomiast prawdziwe obrzydzenie mnie ogarnia, gdy widzę matkę z wózkiem i papierosem w ustach... Pozdrawiam, Jolu, Ty nasza naczelna prowokatorko:)
qwas
2 sierpnia 2010, 13:00wiesz co wredna babo ... śledzę twoje wpisy i powiem tylko że tacy paskudni ludzie jak ty powinni iść do jakiegoś lekarza albo na kurs szacunku ... masakra ... cholerna alfa i omega odchudzania i psychologii się znalazła ...
Karola29
2 sierpnia 2010, 12:58ale milczę tylko jeśli chodzi o obcych. W rodzinie nie milczę, na wiosnę męża sprowadziłam na dobrą drogę,bo się zaniedbał, niedużo bo 6 kilo ale mi to już przeszkadzało, a ostatnio wzięłam się za siostrę, tak jej gadałam, że wreszcie coś drgnęło i od dwóch tygodni je a nie żre.
sylwunia001
2 sierpnia 2010, 12:55Zgadzam się ze stwierdzeniem, że dzisiaj 1/3 dzieci i młodzieży w klasie to osoby z nadwagą bądź z otyłością. To jest straszne jak większość młodzieży wymiguję się z niećwiczenia na w-fie. Sama się tego wstydze, że przez 3 lata liceum nie ćwiczyłam na w-fie, ale mogłam zaryzykować i nie patrzeć na moją sporadyczną astmę. Dzisiaj tego bardzo żałuje, bo tak naprawdę powinnam ważyć 50kg i mieć wszystko w d... powinnam zmienić swój sposób odżywiania się i zaczać w końcu się ruszać, spacery, rower itd.