Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ałycza i Belweder. Wawel też. I Katyń.



Ale najpierw poprawka

We wpisie z niedzieli ostatniej podałam wiadomość za plotką. Nie sprawdziłam w innych źródłach. Więc biję się w przywiędłe popiersie. Pilot, który odmówił lądowania w Gruzji - nie tylko nie został zwolniony. Wręcz przeciwnie, został odznaczony. Nie za to, tylko za cołokształt. Potem była awanturka.... ops, nie awanturka, lecz złożenie interpelacji sejmowej przez posła Gosiewskiego. Tu link do opisu całości  , polecam zwłaszcza odpowiedź na zarzuty.

I jeszcze drugie, Witebsk to Białoruś, nie Litwa... Liczyłam góglami kilometry, poszukiwałam lotniskowych charakterystycznych punktów terenu.... zapomniałam zerknąć na mapę polityczną

 

Ałycza i Belweder

Kilka dni temu w czasie nocnego mżawkowego spaceru z Panem i Władcą przechodziliśmy koło wielkiego białego ducha. Wieczornie zakwitło wielkie drzewko za płotem stacji krwiodawstwa. Za zimno było, żeby pachniało. Tylko stało i kazało się napawać swą urodą.

Teraz jest cieplej. Białe duchy pojawiły się wszędzie. W całym mieście. To niezwykłe drzewo jest trochę jak szpieg, który każdemu przedstawia się inaczej. Jedni nazywają ją ałyczą, inni mirabelką, jeszcze inni śliwą, i to w dodatku wiśniową. Warto więc ostatecznie ją zdemaskować. Podstawowy gatunek to śliwa wiśniowa (Prunus cerasifera), jej owoce mają kolor czerwony z lekkim woskowym nalotem. Ałycza jest kaukaską odmianą tejże śliwy o nazwie 'Divaricata' i ma żółte owoce. Często potocznie nazywa się je mirabelkami....

Dzisiaj ciepło. Na rower wczesnym popołudniem się wybrałam. Prawdziwa rowerowa wiosna - galoty w pędzie podciągnięte do pachwin, rękawy podwinięte za łokcie, słońce i ten wspaniały wiatr we włosach.

Słońce i ciepło obudziło zapachy. Wszystkie białe duchy pachniały słodko. Na Mozaikowej stało ich całe stado. Nie wytrzymałam, zrobiłam z siebie kretynkę rowerową. Jeździłam po jezdni w kółeczko. Wciąż i wciąż zanurzałam się w słodycz.

Wiosna już nie odejdzie. Mirabelka przytrzyma ją kolcami.

Po dwudziestu kiloskach wciąż mi było mało. Akurat most Siekierkowski stał obok, więc nim na drugą stronę rzeki przejechałam. Ciacho męskie rowerowe skręcało w Sobieskiego, więc ja też. Mogę przynajmniej popatrzeć na zgrabny męski tyłeczek? Potem Belwederska, a co? Porządnie się zmęczę, podjeżdżając pod górę, jednym ciągiem. I fajnie.

Zapomniałam!!! Durna kretynka!!! Kręcąc zawzięcie i jęzor mając niżej kolan (z za-dyszenia), patrzyłam jeno pod koła. Tylko. Dopiero prawie na samej na górze spojrzałam przed siebie. Tłum. Żandarmeria wojskowa. Szpalery harcerskie. Zapomniałam, naprawdę. Ciało Kaczorowskiego od dzisiaj od rana wystawione w Belwederze.

Stanęłam i stałam. Najpierw zdumiona, potem w przedziwny sposób uradowana. Warszawiacy nie zapomnieli o Kaczorowskim!!!! Znacznie krótsza kolejka niż ta na Krakowskim. Ale co z tego? Ale tego prezydenta też żegnają. Tego, co na ręce Wałęsy przekazał insygnia władzy prezydenckiej. I mentalnie scalił Polskę. Nas, tutaj i tę przedwojenną.

Kolejka, gruba, wieloosobowa, sięgała prawie wejścia Botanicznego. 430 m, góglami policzyłam. A ile osób odpoczywało na ławkach...

Jak już tam byłam, to ciągiem skojarzeń zjechałam Agrykolą na dół. (przy okazji mam tegoroczny rekord prędkości, 38,5 przy zjeździe, szybciej się nie dało, niebezpiecznie, zbyt dużo spacerowiczów - a w zeszłym roku było znacznie szybciej). Jeździłam wokół Torwaru, podziwiając organizację. Współpracę różnych służb. Myśląc o tej młodziutkiej szarej harcerce przy Belwederze. Nie do mnie mówiła, do kogoś: oj tam, czerwone oczy, tak, drugą dobę jestem na nogach, ale to TAKA SŁUŻBA. Jestem dumna, że mogę pomagać....

 

Wawel. I Katyń.

Trochę długie wyszło, ale starałam sie o uczciwość. Wobec siebie.

Nie lubię ulegać zbiorowej histerii. Ani owczym pędom. Owszem, to oznacza, że czasem nie dobiegam na czas, ale taką cenę da się zapłacić.

Poza tym, teraz gdy decyzja jest podjęta, to możemy tylko wyrażać swoja opinię. I niepokój. I niezgodę, że TAKA decyzja została podjęta poza plecami obywateli.

W pierwszej chwili pomysł pochowania pary prezydenckiej wzbudził mój głęboki opór, zaskoczenie, niewiarę w tak dziwaczne rozwiązanie. Przecież Kaczyński to warszawiak! Nasz ci on. Była nawet naszym miejskim prezydentem! I tu zostało jego wspaniałe dzieło, Muzeum Powstania Warszawskiego. Tu popełnij największe foux pas swojego życia, z tym publicznym - spieprzaj dziadu. Ale nasz on! Niezbyt lubiany, ale nasz! Z czasów szkolnych kołatały mi się po mózgownicy jakieś szczątkowe informacje. Krypta wieszczów. Królowie, nie wszyscy. Piłsudski, serce matki, ziemia z Rossy. Z drugie strony tragiczna śmierć w czasie wypełniania obowiązków jako głowa państwa. Z trzeciej strony prezydent nieudacznik. Z czwartej strony, tam Wielcy Polacy. Z piątej strony, Katyń, śmiercią okupiona uwaga Rosjan.

Jesu... nie wiem. Ktoś mnie zaprasza na fejsbuka do przeciwników Wawelu. Córka z synem biegną pod PeKiN na manifestację. Kłótnia wawelowa u mnie w komentach

A ja - NIE WIEM!!!!

No tak, jak nie wiem, to zrobić, żeby wiedzieć.

Wypowiedzi internetowe. Radiowy wywiad z kustoszem na Wawelu. Wikipedia. Szwagierka, główny muzealnik od metali na Zamku, od niej telefon do historyka z Krakowa. Zrujnuje mnie ta rozmowa telefoniczna. Oświadczenie potomka Piłsudskiego. Wpisy na vitalii. Zawrót głowy.....

Słuchałam w czasie rowerowania wywiadu z kustoszem kryptowym. Opisywał dokładnie skandal związany z przenosinami zwłok Piłsudskiego do nowej krypty. A skandal był znaczny, objął swoim zasięgiem władze państwowe i kościelne, Stolicę Apostolską, radio, prasę, instytucje państwowe, organizacje katolickie i zawodowe. Nawet ówczesny premier poddał się do dymisji, lecz Mościcki jej nie przyjął. Zinteresowanych odsyłam tutaj.   A konflikt wawelski miał rangę ogólnonarodową. (Dodatkowo do poczytania, krypta świętego Leonarda , krypta pod wieżą srebrnych dzwonów ).

Mówił kustosz, że dopóki królowie mieszkali w Krakowie, to z ich pochówkiem nie było żadnych niejasności. Wawel należał im się jak psu micha, z racji urodzenia. I nieważne, kto jakim był władcą. Miał prawo do Wawelu i tyle.

I że im bliżej współczesności, tym większe emocje za każdym razem budził kandydat do krypty. Potem krótko wspomniał o krypcie wieszczów, że był konflikt z umieszczeniem tam prochów Słowackiego. I że w 1916 arcybiskup krakowski Adam Sapieha, gospodarz katedry wawelskiej, odmówił Ignacemu Janowi Paderewskiemu pochowania Henryka Sienkiewicza na Wawelu. W roku 1927 zawarł umowę z Piłsudskim, że ostatnim, który spocznie w kryptach królewskich, będzie Juliusz Słowacki, którego prochy sprowadzono w tym samym roku..

Historyk uszczegółowił mi wiele zagadnień. Gdy opowiadał o postaciach odległych o niecałe stulecie, o emocjach i kłótniach ówczesnych - miałam wrażenie, że to zupełnie tak jak teraz....

I powiedział, że spoczywają tu nie tylko królowie, ale i władcy dusz. Patrząc na, nie wstydzę się tych słów, narodową histerię w dniach ostatnich - sądzę, że Kaczyński stał się takim władcą dusz. Bardzo celuloidowym i na krótko, ale jednak. Los podarował mu w tym nieszczęściu nieśmiertelność bohatera narodowego i w jakiś pokręcony sposób stanie się Kaczyński legendą

To wypowiedź zawodowego historyka, profesora Dybca: Sprawa protestów przeciwko pochówkom wawelskim ma wymiar historyczny. Wystarczy przypomnieć niesłychane dyskusje, jakie toczyły się w sprawie pochówku ostatniego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, którego prochy ostatecznie spoczęły na Wawelu. Toczyły się również dyskusje na temat miejsca pochówku Słowackiego, Piłsudskiego

Mówili i pisali niektórzy, że na Wawelu leżą wszyscy ważni dla Polski ludzie. Oczywiście, nie do końca maja rację. Po odzyskaniu niepodległości nie został pochowany tam nigdy żaden prezydent. Spoczywają tam królowie, wieszcze - Mickiewicz, Słowacki, Norwid, poza tym Szopen (ups, Szopen NIE, jakoś tak mi się rozpędem...), Kościuszko, Piłsudski i gen. Sikorski. Leżą tam również wybitni duchowni w tym Ci, którzy zostali uznani za świętych. Międzywojenni prezydenci Narutowicz (zastrzelony w zamachu) i Mościcki leżą w warszawskiej Bazylice Jana Chrzcieciela, a prezydent Wojciechowski na Powązkach.

Zacytuję wpis jednej z vitalijek

Co do Wawelu, to pomysł nie najszczęśliwszy oględnie mówiąc. Najlepsze że nie wiadomo czyj. Tu to się ubawiłam setnie. Najpierw Kościół mówił, że rodzina, a rodzina, że Kościół. Potem widzę w tv Dziwisza, który zaprzecza że to on wymyślił, a za minutę jakiś rzecznik że rodzina nie chciała. A na drugi dzień czytam, że ten sukces ma co najmniej 30 ojców, każdy się chwali, że pierwszy dotarł do Dziwisza i podaje swe tajemne ścieżki. A ktoś poszperał i wyszperał że w sobotę (...) No nie ważne, widać, że wielu ludziom wpadło to do głowy. Istotniejsze wydaje się, kto ostatecznie zadecydował. A to już trudno ustalić, każdy się wypiera ostatecznej decyzji.

W tej chwili uważam, że już za późno na żale i należy zakończyć protesty. Po pierwsze dlatego, że to niewłaściwy moment. Po drugie dlatego, że to już ewidentnie jest postanowione, jeśli po pierwszych głosach na nie - nie wycofano się z Wawelu.

Ale na przyszłość należy ustalić, gdzie mogą być chowani prezydenci byłoby trudno, bo jest sporo kościołów i cmentarzy w Warszawie oraz w innych częściach (...) Natomiast dałoby się dość precyzyjnie ustalić czy i kto ma być chowany w ważnych dla Polaków miejscach typu Wawel. I chyba na tym przeciwnicy tego pochówku powinni się teraz skupić. Tyle światowych vipów zapowiedziało swój przyjazd, przygotowania ruszyły, choćby się kto krzyżem pod Wawelem położył ,to już nic nie wskóra.

Natomiast istnym kuriozum wydaje mi się dosyć nagłośniona wypowiedź Andrzeja Dudy, byłego wiceministra sprawiedliwości, pt. "Protestujący nie są prawdziwymi patriotami"

Niszczyciele, którzy teraz podnoszą głowę wiedzą, że Lechowi Kaczyńskiemu, który naprawdę był wielkim patriotą, zostanie po prostu zapewniona pamięć wieczna, jeżeli znajdzie się na Wawelu. I oni zdają sobie sprawę, bo to są ludzie inteligentni i nie chcą się z tym pogodzić po prostu, bo nie są po prostu prawdziwymi patriotami. Ich sprzeciw odnosi się do faktu wstąpienia Lecha Kaczyńskiego do panteonu polskich postaci historycznych. Pochówek na Wawelu zapewnia bowiem wieczną pamięć i jest zarezerwowany dla najwyższych urzędników państwowych, którzy zginęli na służbie.
Jestem w kontaktach publicznych osoba bardzo spokojną. Ale tu czułam, jak mi się włoski, te malutkie, na karku podnoszą, a z kiełków ściekają mi kropelki jadu.  Jak śmie urzędnik, opłacany z naszych podatków, obrażać i wyzywać tych, co mu płacą? Jak śmie jakiś urzędnik odmawiać patriotyzmu ludziom, którzy wyszli z domów, by wyrazić swoje zdanie jako obywatele?! Jak śmie mówić, że to niszczyciele - o ludziach zatroskanych dobrem ogólnym?! No, przyznam się, żem do niego napisała. Może mu w pięty pójdzie...

Rankiem czwartkowym nowa informacja.
Para prezydencka zostanie pochowana na Wawelu w krypcie Piłsudskiego - podał we wtorek kard. Stanisław Dziwisz. Zaniepokoiło to rodzinę Marszałka. Zwłaszcza doniesienia, że trzeba będzie przesuwać sarkofag. Rodzina uważała też, że pochowanie tam prezydenckiej pary to próba zawłaszczenia mitu Piłsudskiego.

Krzysztof Jaraczewski, wnuk Marszałka i prezes Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego, odwiedził wczoraj kardynała. Spotkania nie komentował. Podobno emocje nieco opadły, gdy okazało się, że grobowiec Kaczyńskich nie znajdzie się ostatecznie w tym samym pomieszczeniu, co sarkofag Piłsudskiego, tylko w przedsionku po lewej stronie.
A w przedsionku tej krypty znajduje się tablica poświęcona ofiarom Katynia... Co by nie mówić złego czy śmiesznego o byłym prezydencie - to jedno mu trzeba przyznać. Dosłownie oddał życie za swoją największą ideę. Za prawdę o Katyniu.

Jeszcze profesor Dybiec. Wawel jest miejscem pochówku królów jako władców państwa. Obecnie nie ma królestwa w Polsce, jest prezydentura, ale prezydent jest głową państwa. W przypadku prezydenta Lecha Kaczyńskiego dodatkową racją historyczną, przemawiającą za jego pochówkiem na Wawelu jest fakt, iż on ofiarą swojego życia obwieścił światu prawdę o Katyniu . Trzeba było dopiero tej ofiary życia prezydenta i 95 innych osób, by wreszcie świat dowiedział się o Katyniu. I to jest ta perspektywa historyczna, która uzasadnia istotę pochówku prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.

Po katastrofie samolotu, przy medialnej wrzawie, wielu Rosjan, takich zwykłych, chciało się dowiedzieć, po co w ogóle ten polski prezydent przylatywał. Oczywiście, część z nich zna nazwę Katyń. Ale nie wiedzą, jakie to dla nas ważne. I dlaczego.

Nadanie Katynia Wajdy w głównej rosyjskiej tivi i to w porze największej oglądalności otworzyło im oczy. Dopiero następnego dnia po filmie pod polskimi ambasada i konsulatami w Rosji.... dopiero wtedy pojawili się płaczący ludzie.

Moja córka ma od lat serdeczną przyjaciółkę. Rosjankę, śliczną zresztą tą rosyjską urodą. Marinę wychowują dziadkowie, też Rosjanie, od lat prawie dwudziestu żyjący w Polsce. Matka Mariny została w Rosji, ma tam nową rodzinę. Ale bardzo często przyjeżdża do Polski, znakomicie zresztą mówi po polsku. Żadne z tych dorosłych, związanych jakoś tam przez ćwierć wieku z Polską, nie wiedziało, dlaczego dla nas Katyń jest tak ważny!

Teraz wiedzą. Płakali. To też jest spuścizną Kaczyńskiego. Płaczący Rosjanie. Zbliżenie państwowe.

To, że filmem Wajdy zainteresowały się telewizje w całym prawie zachodnim świecie, to też jest pokłosie po śmierci Kaczyńskiego. Bo chcą wiedzieć, co było tak ważnego dla naszego prezydenta, że poleciał w mgłę.

Jeszcze jedno. Znajomy szwagierki-muzealniczki, bardzo stary kustosz i historyk z petersburskiego Ermitaż, rozmawiał kiedyś z nami o zaszłościach. Rozmowa zeszła na Katyń. Z lekka napity pozwolił sobie na szczerość. Pamiętacie referat Chruszczowa? No, może nie pamiętacie, ale wiecie ze szkoły, co to było. No więc podobno część działaczy partyjnych oraz historyków z Akademii Nauk była bardzo zdziwiona oraz ZAWIEDZIONA, że Chruszczow w tym referacie nie wspomniał o Katyniu i nie zrzucił całej winy na Stalina. Przecież oni się wyparli wtedy Stalina, kult jednostki, itepe. Mogli pod tego niedobrego Stalina również podpiąć mord katyński. I nie byliby za niego moralnie odpowiedzialni. Owszem, to wciąż byłaby zbrodnia. Ale stalinowska. Ale wojenna. A na wojnie usprawiedliwione jest rozprawianie się z wrogiem, potencjalnym wrogiem.

Zafascynowało mnie takie postawienie sprawy. Zasadniczo Rosjanie już się nie wypierają odpowiedzialności za Katyń. Nawet kiedyś padło jakieś wybrakowane przepraszam. Dla nas - za mało. Dla nich - dużo za dużo, duma rosyjska tego nie zniesie.

Teraz, po katastrofie, wiedzą - DLACZEGO to takie ważne. Nie mord katyński. Tylko kłamstwo katyńskie. O ile pierwsze karkołomnie da się usprawiedliwić wojną i Stalinem, to drugiego nie.

I gdy przeczytałam wzmiankę o tej tablicy katyńskiej w przedsionku krypty Piłsudskiego i dowiedziałam się, że właśnie tam mają stać sarkofagi Kaczyńskich, to moje wątpliwości stopniały. Ich przeznaczenie?....

Owszem, wciąż jestem oburzona na sposób załatwienia sprawy. Ale nie pójdę protestować.



Bardzo dziękuję mniej i bardziej osobistym vitalijkom za pomoc. Za zgodę na skopiowanie czegoś interesującego. Za inspiracje do przemyśleń. Szczególne podziękowania dla tulip24. I dla dziewczyn z Sikającego Klubu Constans za poganianie.

Jednej wrogini i jednej przyjaciółce dziękuję za wytknięcie błędu o pilocie. I za Witebsk

 

Vitalia za-czwartkowa

Noooo, musi być.

Zassane 1273 kcale.

Na rowerze spalone 573, na patykach 413, razem to daje 986. (prawie 43 km na rowerze i ponad 6 i pół km z patykami). Z tych patyków, to wróciłam o 22:57. Przyniosłam w zębach malutką gałązkę mirabelki. Ależ pachnie!

Bilans kaloryczny baaaaaaaaaardzo zadowalający. Mam nadzieję, ze waga mnie jutro nagrodzi odpowiednim widoczkiem na wyświetlaczu

 

I vitaliowe sprawy porządkowe. Będę niegrzeczna. Ostrzegam grzecznie.

Mój kumpel z takiego jednego forum komputerowo-wirusowego ma na stałe bardzo ładny opis statusu. Ukradłam mu. Brzmi tak : Nie zaczynaj dyskusji z głupcem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu. A potem pokona doświadczeniem.

Wolę więc zrobić to oficjalnie.

Do poprzedniego wpisu o jakości dyskusji - dopisały się szybciutko dwie z wymienionych w nim osób. Po przeczytaniu ich kolejnych textów nie mam żadnych oporów, by podać ich nicki. willyourbride, oprócz powrotu do kabaretu z wyglądu, dodała mi chorobę psychiczną. Nie tylko. Ale czy ją/jego musze wciąż czytać u siebie na blogu? Z kolei ta rozmodlona i rozkrzyczana bożena77 zarzuca mi celową demoralizację młodzieży i wciąż namawia do modlenia się. Czy ją/jego też muszę czytać u siebie na blogu?

Nie, nie muszę! Vitalia daje mi pewne możliwości zarządzania kontem, listami znajomych.

Więc będę niegrzeczna. Mówię głośno - won stąd!!! Blokuję was obie!!! Won ode mnie!

Proszę uprzejmie o niekomentowanie tej decyzji.

 

Idę spać. Jest minuta po piątej. Jutro nie piszę!!! Nic nie piszę ! Wycyckałam się z weny.... no, chyba, że coś się stanie... ale lepiej nie.... żadnego wilka z lasu


Chodzę z patykami, może i Ty chodzisz ?  


Mam wiatr we włosach, gdy jeżdżę na rowerze. Może Ty też to lubisz? 
 
  • sezamek68

    sezamek68

    16 kwietnia 2010, 07:47

    otoczeniu białych duchów.Białych i różowych.Za oknem w kuchlonie wiśniowo jabłoniowo śliwowy ogród.Z drugiej strony kilka mirabelek.Czechow .Uwielbiam popatrywać i...wąchać. Daj znać jak będziesz następnym razem jechała w tę stronę.Zrobię ci strzałki z patyków do łanów dzikich fiołków.Tylko szybko bo już przekwitają! ;-)

  • ToJaMajka

    ToJaMajka

    16 kwietnia 2010, 07:07

    sprostuj informację o miejscu pochówku Fryderyka Chopina. Nie Wawel a cmentarz paryski Pere-Lachaise. W Polsce, w kościele św. Krzyża w Warszawie znajduje się serce kompozytora.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.