Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie ma się czym chwalić... Były ambitne plany i wszystko spełzło na niczym :-( W styczniu 2011 ważyłam 77 kilo i to mnie kopnęło w d...! Do stycznia 2012 zeszłam do wagi 71kg metodą prób i błędów, a 29 września wzięłam ślub i... zaczęłam TYĆ!!!!!! Miniaturk
a
- KAŻDE CIASTO PRZYBLIŻA MNIE DO PRAWEJ STRONY, A JA CHCĘ IŚĆ W LEWO!!!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12850
Komentarzy: 77
Założony: 3 stycznia 2010
Ostatni wpis: 18 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
adalokez

kobieta, 34 lat, Bełchatów

170 cm, 90.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 listopada 2011 , Komentarze (1)

Dziś 22 dzień / 329 - dzień ważenia. Gdybym miała tradycyjną wagę, taką sprzed kilkunastu lat, powiedziałabym, że magiczna wskazówka pokazała 69,1kg, na pasku zawyżam o pół kilo do 69,6kg, bo efekt wagi jest raczej chwilowy. Czuję się lżejsza i to widać na wadze, szkoda że tylko na chwilę...
Uaktualniam dziś też pomiary.

W sobotę (dnia 20), jak już pisałam, byłam na granicy świata umarłych. Wtedy zjadłam 2 kromki chleba z masłem, 300ml kiślu truskawkowego i pół bułki z masełem. Do tego przynajmniej 1,5 litra gorzkiej herbaty.

W niedzielę (dzień 21) czułam się już zdecydowanie lepiej. Co prawda mój żołądek nie jest do końca spokojny, ale nie wariuje już tak jak wczoraj, więc i moja dieta troszkę bardziej "bogata": na śniadanko talerzyk chudego rosołku z makaronem i pół bułki z masłem, potem drugie pół bułki. Na obiado-kolację pół bułki z masłem i znów porcja rosołu z makaronem. I około 1,5 litra czarnej gorzkiej herbaty. 

Ps. Nie życzę NIKOMU takiej dolegliwości. Po raz pierwszy ją miałam w swoim życiu i oby NIGDY WIĘCEJ!!!

Odpowiedź dla lelilath:
"Myślę, że to chwilowy efekt, bo w piątek ważyłam 70,8kg, a dziś 69,1kg, więc oznaczałoby to 1,7kg w 3 dni, bez żadnej aktywności fizycznej.
Poza tym prawie wcale nie jadłam, a większą część tego co zjadłam zwymiotowałam. Więc dokładnie oczyściłam zarówno żołądek jak i jelita i pewnie stąd ta nagła duża zmiana wagi. Choć nie ukrywam, że chciałabym, żeby to była stała zmiana... :)"

5 listopada 2011 , Skomentuj

Wczoraj wieczorem miałam kiepski nastrój i żeby uchronić się przed zajadaniem smutku zajęłam się liczeniem:
1. Dziś (sobota) jest 20 dzień mojej diety, a do ślubu zostało 331 dni
2. 5 grudnia (50 dzień diety) będę mogła powiedzieć, że zostało mi 299 dni do ślubu.
3. 23 stycznia - zostało 250 dni do ślubu, a jest to 99 dzień diety
4. 13 marca - zostało 200 dni do ślubu
5. 2 maja - zostało 150 dni do ślubu
6. 21 czerwca - zostało 100 dni do ślubu
7. 10 sierpnia - zostało 50 dni do ślubu
8. 30 sierpnia - zostało 30 dni do ślubu = do dnia zero.

A więc dziś 20 dzień / 331 dni zostało (podobno odliczanie do tyłu daje większą motywację...)

Mam jelitówkę.. :-/ Wczoraj ok. 22 zaczęło mnie kręcić w brzuchu, jakby stado mrówek biegało we wszystkie strony. I cała noc nieprzespana... spędzona z toalecie.
Trzęsłam się z zimna, pociłam i marzłam na zmianę.
Masakra :-/
Dziś od rana jem tylko chleb pszenny z masłem i herbatę, choć te 2 kromki trudno nazwać posiłkami. Mam gorączkę 37,8, boli mnie głowa, mdli mnie, kręci w żołądku, odbija się CIĄGLE! Umieram....

4 listopada 2011 , Komentarze (1)

Eh... Dziś dzień 19 i kolejne ważenie. I za przeproszeniem poszło się je... !!!
Co prawda na Wszystkich Świętych byliśmy na wsi i zjadłam pyszny babciny obiadek z deserem i pół wianuszka obwarzanków (typowa "cmentarna" przekąska) i wczoraj mały kawałek sernika i filiżanka kawy z cukrem, ale żeby od tego przytyć 0,6kg?!?! A poza tym moja dieta była bez zarzutu.
Ważę 70,8kg znowu... :-(
 
Jutro rano dokonam ponownego ważenia oraz zmierzę obwody, bo jutro już 20 dzień mojego odchudzania i jestem ciekawa jak to się przedstawia. Mam gdzieś zapisane pomiary z poprzedniego mierzenia to będę mogła sobie porównać.


31 października 2011 , Komentarze (1)

Witajcie w 15 dniu ;-)
W piątek (dzień 12) był czas ważenia i ważyłam 70,8kg, a dziś kolejny dzień ważenia i ważę 70,2kg ;) Czyli od poniedziałku do piątku spadło 0,4kg, a od piątku do poniedziałku 0,6kg :)
Dziś zakończyłam pierwszą część założonego planu ;) obejmował on schudnięcie 1,5kg od 17 do 31 października, czyli przez 15 dni. I mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że go zrealizowałam, bo schudłam 1,4kg :-D

W piątek zjadłam 1053kcal i 1h spaceru.
W sobotę 1432kcal i 1h szybkiego marszu.
A w niedzielę około 1800kcal i bez aktywności.

Ale i tak odnotowałam spadek wagi ;)
Jestem zadowolona! ;)

Druga część planu obejmuje od 31.10 do 14.11 (od 15 dnia do 29 dnia) i znów zakładam schudnięcie 1,5kg. Już wierzę że to się NAPRAWDĘ MOŻE UDAĆ ;-D
Dni ważenia bez zmian: poniedziałki i piątki, a więc: dziś, 4, 7, 11 i 14 listopada.
Startuję z wagi 70,2kg ;) Powtarzam 70,2kg :D
A chcę dojść do 68,7kg ;)


I oczywiście muszę założyć kolejny plan, ponieważ nie chcę dopuścić do tego, by stracić cel do którego chcę dążyć :)
14. listopada (29 dzień) wyjeżdżam na praktyki kliniczne do Wrocławia. Zaczynają się 15 listopada, a kończą się 23 (39 dzień), czyli po 7 dniach. W tym czasie nie będę miała możliwości tak bardzo dokładnego kontrolowania mojej wagi jak dotychczas, więc zakładam schudnięcie 0,5kg bo nie zamierzam się napychać i będę miała dużo ruchu (jak to w szpitalach). Więc między ważeniem 14 a 24 (czyli przez 10 dni, między 29 a 39 dniem diety) powinno spaść 0,5kg.

Nie byłabym sobą gdybym nie przekalkulowała tego następująco:
Udało mi się schudnąć 1,4kg w 15 dni, więc powinno się udać 2,8kg w 30 dni, w miesiąc.
Czyli do końca listopada powinnam ważyć 67,4kg, do końca grudnia 64,6kg.
Do końca stycznia 61,8kg, więc w lutym mogłabym powiedzieć OSIĄGNĘŁAM SUKCES ;-) Czyli za 3-4 miesiące ;) Ale byłoby super ;)

27 października 2011 , Komentarze (1)

Moje dzisiejsze menu zaczęło się niezbyt dietetycznie, ale potem już było super ;)
9:00 malutki kawałek jabłecznika i ciasto - 250kcal
10:30 150ml mleka 0,5% (54kcal) i płatki kukurydziane (25g=93kcal) 147kcal
12:00 jabłko 118g - 77kcal
14:00 warzywa na patelnie 106kcal, makaron 80g=88kcal, 4szt. ogórki konserwowe 20kcal, marchew gotowana 40g=14kcal
16:30 - dwa jabłka 130kcal
18:45 - jogurt naturalny 180g=108kcal, 3 kromki chleba chrupkiego żytniego (3x20=60kcal) + 2 ogórki konserwowe 10kcal
Razem 1010kcal.

Troszkę się niecierpliwię, bo po jutro jest DZIEŃ WAŻENIA. Mam nadzieję, że coś spadnie mi z tej wagi. Oby...

Kurcze... Czy akurat wszystko musi mi się zawsze posypać :-( W dzień, w który miałam iść z moim R na siłownię musiałam zostać dłużej w pracy. I teraz to już się nie opłaca :-( Eh... A jutro jadę do Wrocławia na uczelnię i też nie pójdę :-( A tak miałam ochotę...

Także dziś zaliczyłam jedynie 50minutowy marsz (2x25min), jutro będzie podobnie z ruchem, a może nawet trochę dłuższy ten marsz. Zobaczę... Napiszę wszystko jak wrócę.
Już teraz muszę się wyspowiadać z niedzielnej kolacji. R obiecał zabrać mnie na romantyczną kolację, bo w sobotę mamy naszą 6-stą rocznicę ;-* I na pewno nie będzie to kolacja 200kcal.
Ale poza tym weekend zapowiada się małokalorycznie - przynajmniej mam taką nadzieję.

26 października 2011 , Komentarze (1)

Dziś dzień 10. A po ostatnim spadku -0,4kg waga stoi w miejscu :-(
Wczoraj wieczorem ustaliłam program na dziś i jutro, czyli to co i o której będę jadła. I chyba mi to pomaga, bo trzymam się tego od samego rana :-)
A więc zjadłam:
9:00 - 1 gołąbek mamusi (300g=324kcal), pół czerwonej papryki (50g=14kcal), 3 rzodkiewki (40g=6kcal). Do tego szklanka herbaty czarnej + 1 słodzik. Razem 344kcal.
10:45 - 400ml rumianku + 3 słodziki
11:40 - 2 jabłka bez skórki 235g=108kcal
13:50 - kasza jęczmienna perłowa (0,5 torebki=160kcal), warzywa na patelnie (gotowane na odrobinie wody 225g=106kcal), 3 rzodkiewki (40g=6kcal), 4 ogórki kiszone (110g=14kcal). Razem 286 kcal.
Zjadłam już 738kcal.

A zjem jeszcze:
16:00-16:30 - 2 jabłka, czyli ok. 110kcal
18:30-19:00 - jogurt naturalny 180g, czyli 108kcal + 3 kromki pieczywa żytniego chrupkiego (3x20kcal=60kcal). Razem 168kcal.

Więc razem zjem 1016kcal, super ;-D

A poza tym NIE UWIERZYCIE!!! Jutro... uwaga! Idę na siłownię, fitness i saunę :D razem z moim R :D
W moim miasteczku otworzyli nowy klub i prowadzą różne zajęcia, my idziemy najpierw poćwiczyć na siłowni, a potem na yogę :) (o matko! w życiu nie byłam ;D ) a na koniec sauna :))) marzenie ! :)

Mały edit wczorajszego menu:
Zamiast dwóch jabłek zjadłam kisiel, ale ilość kalorii się zgadza - 110kcal.
A do kolacji dodałam 3 ogórki kiszone.

A do tego dochodzi fakt, że wieczorem zrobiłam mojemu R mega pyszne danie makaronowe, a na deser ogromny kawałek jabłecznika! I nie spróbowałam ani grama tych pyszności! Jestem z siebie dumna :-D Ha! :)

21 października 2011 , Komentarze (1)

Dziś 5 dzień moich zmagań z wagą - dzień ważenia 71,2kg.
Jak mogę podsumować te minione 4 dni? Uważam, że było dobrze.
Codziennie trzymałam dietę, jedynie raz pozwoliłam sobie na nieco bardziej grzeszne śniadanie. Codziennie spacer min. 50min, a wczoraj 140min dość szybkiego marszu (nie jednym ciągiem - 50min, 60min, 30 min).
A efekt na wadze? -0,4kg. Troszkę mało, ale zawsze lepsze to niż nic. Nie załamuje się! Następne ważenie w 8 dniu zmagań, a przede mną weekend - wyjazd do szkoły. Czekają pokusy w formie bufetu z jedzonkiem i, niestety całodzienne siedzenie na du... . Ale dam radę!
Także do zobaczenia w poniedziałek (w 8 dzień).

17 października 2011 , Komentarze (1)

Dziś jestem z siebie mega zadowolona! ;)
Przedstawiam swoje menu:
9:30
400ml mleko 0,5% - 144kcal
płatki czekoladowe 50g - 197kcal + płatki kukurydziane 40g - 149kcal
13:00
2 smażone udka z kurczaka 200g - 300kcal
kasza gotowana 50g - 133kcal
papryka 60g - 17kcal
15:00
220g surowej marchewki - 77kcal
18:00
rosół z makaronem 300ml - 150kcal
19:30
2 łyżeczki miodu - 100kcal

RAZEM 1317kcal
do tego 1,5h spaceru :)

Jeszcze za chwilę przed snem poćwiczę tak jak obiecałam :)
3 minuty na skakance, 20 brzuszków * 2 serie, 10 przysiadów * 2 serie.

16 października 2011 , Komentarze (1)

Witam Was :)
Dziś znów nie do końca tak jak bym chciała, ale mogę się wytłumaczyć niedzielą i obietnicą poprawy.
Moje menu:
10:30 śniadanie
słodkie 2 ciasteczka (w oczekiwaniu na śniadanie) - 150kcal
rosół z makaronem ok. 300ml - 150kcal
12:00 ciastko 100kcal
13:00 3 kromki chrupkiego pieczywa żytniego 3x20kcal + jajko 86kcal = 146kcal
14:30 rodzinny obiad
duuuże udko z kurczaka - 300kcal
ziemniaki z koperkiem -140kcal
buraki tarte - 70kcal
cappucino z 1 łyżeczką cukru - 60+20=80kcal
kawałek karpatki i kawałek ciasta słonecznikowego - nie wiem gdzie to sprawdzić?
2 cukierki - 100kcal
16:30 - 2 łyżeczki miodu z maliną (dla zdrowia) - 2x40kcal = 80kcal
18:00 - 2 cukierki i 0,5l herbaty + 3 pastylki słodzika - 100kcal

Podsumowując 1416kcal bez tych dwóch kawałków ciast. Czyli myślę, że razem ok. 1800kcal.
No właśnie chciałam się Was poradzić - co myślicie o tych kaloriach? Chodzi mi o to, BMR, czyli główna przemiana materii i TDEE, czyli ile trzeba jeść żeby utrzymać wagę. Bo mi wyszło TDEE 1814kcal/dobę, ale wydaje mi się to trochę dużo. Bo tyle zjadłam dzisiaj nie żałując sobie :)
Podaję wzór z jakiego obliczłam TDEE
BMR=(9,99*kilogramy)+(6,25*wzrost)-(4,92*wiek)-161
TDEE to BMR*1,2 (czyli współczynnik aktywność, w moim przypadku najniższy)

Gdzieś też znalazłam informację, że człowiek spala 26kcal na każdy 1kg swojego ciała na dobę. Czyli w moim przypadku to 26*70,9=1843,4kcal, także niby wartość się zgadza z TDEE, ale mam wątpliwości czy jeśli będę tyle jadła to utrzymam wagę.

A tak w ogóle to ułożyłam sobie plan krótkoterminowy, bo takie wychodzą mi najlepiej :)
1. Chcę schudnąć do wagi 60kg.
2. Od 17.10 do 14.11 (czyli dnia kiedy wyjeżdżam na praktyki do Wrocławia) są dokładnie 4 tygodnie.
3. Do 31.10 (połowa powyższego terminu) chcę schudnąć 1,5kg. Do 14.11 - następne 1,5kg.
4. W ciągu tych 4 tygodni będę ważyć się w poniedziałki i piątki.
5. Stosuję dietę 1300kcal w 4 lub 5 posiłkach
6. Spacer przez 1h czetry razy w tygodniu (od poniedziałku do czwartku)
7. Dwa razy w tygodniu 3 minuty na skakance + 20 brzuszków + 10 przysiadów (po 2 tygodniach zwiększę do 5minut + 40 brzuszków + 20 przysiadów) - wiem, że malutko, ale kondycję mam słabiutką więc od tego zacznę. A może zwiększę do większej liczby, zobaczę - to jest takie minimum.

Uff.. UDA MI SIĘ :)

15 października 2011 , Skomentuj

Dziś dzień odpustu zupełnego ;)
Dziś imieniny mamusi, więc od rana pachnie ciastami i pysznym jedzeniem. Więc byłabym masochistką gdybym sobie odmawiała wszystkiego. Choć i tak zjadłam mniej niż zwykle w takie rodzinne święta. Zresztą ostatnio mama robi pyszne ciasto słonecznikowe - jest nieprzyzwoicie słodkie. ;)
Ale już od jutra wracam do oszczędnego menu ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.