Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zagrubabuba

kobieta, 39 lat, Łódź

176 cm, 116.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Start 08.2013 // Cel nr. 7 - pozbywam się kolejnych 5kg - waga 84 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 września 2013 , Komentarze (8)

Ja tam lubię 13 i do tego piątki :))
A co tam :P
Będzie motywacyjne :) Pamiętajcie!



12 września 2013 , Komentarze (14)

Dzisiaj znowu krotko i na temat. w pracy znowu zapierdziel ale juz z gorki. Do poniedzialku i bedzie z glowy ;)

Sniadanie : 2 kanapki z bialym kremowym serkiem z wedlina drobiowa
II sniadanie : brak
Obiad: ryba w sosie pieczarkowym i surowki (doooobre! o niebo lepsze niz wczoraj. Tak jakby zupelnie inna kucharka gotowala, niz wczoraj serwujac mi tlusty dietetyczny obiad :/ Restauracja sie zrehabilitowała i dzisiejszy obiad byl za friko:)) 
Podwieczorek : brak
Kolacja: bulka zytnia z kremowym serkiem, wedlina drobiowa i wieprzowa i makrela w sosie pomidorowym i do tego moja ulubiona zielona herbata :))
Sport: orbi 30 minut 12 km spalone 391 kcal

12 września 2013 , Komentarze (3)

Krótko i na temat.

W pracy urwanie głowy. Ale tylko do poniedziałku :)

Menu:
Śniadanie: kanapka z wędliną i 2 jajkami na miękko
II Śniadanie: -brak
Obiad: kurczak ze szpinakiem i suszonymi pomidorami + ciemny ryż (tutaj kilka słów - panie, które gotowały chyba nie rozumieją słowa dietetyczne, bo niestety kurczak opływał tłuszczem (wydaje mi się, że z pomidorów) a ryż był bardziej słony niż nasze morze - szok!). Mięso "odcedziłam" z tłuszczu i zjadłam z bułką żytnią. Masakra się wczoraj czułam do wieczora.
Mam nadzieję, że w czwartek to się polepszy - zobaczymy. Ma być rybka.
Podwieczorek: brak
Kolacja: kanapka z białym serem, miodem i świeżą figą oraz bułeczka żytnia (mniejsza od kajzerki:)) z białym serem, wędliną drobiową i kawałkiem makreli z pomidorami.


Sport: orbi przez 20 minut, przejechane 7,45 km spalone 261 kcal.

Nigdy tak pot się ze  mnie nie lał jak podczas jazdy! Szok!

10 września 2013 , Komentarze (2)

Tak jak pisałam, dzisiaj wstałam nieprzytomna rano. No ale tak to jest jak się tak mało śpi. Mam w planach dzisiaj pójść wcześnie spać i w końcu się wyspać.
Dzień minął mi expresowo.
W pracy ciągłe napięcie związane z audytem. Nagle mam mnóstwo instrukcji i procedur do przeczytania :o ot taka 100stronicowa lekturka na weekend :/

Dzisiaj było nawet nawet (oprócz tej czekolady ehhh-teraz już wiem, że nic nie mogę mieć w swojej szufladzie otwartego bo ciąąąąąągnie! Zresztą nie wiem czemu była ona mleczna, jak ja lubię tylko gorzką??) z menu. Zresztą zobaczcie sami :

Śniadanie:
kanapka z pasztetem i kanapka z białym serem
II Śniadanie: jogurt naturalny z muesli
Obiad: pierś z kurczaka smażona soute z połową kalafiora


Podwieczorek: brak
Kolacja: 2 x kanapka z pasztetem i ogorkiem kiszonym

Sport: rower
Przejechane 10,49 km spalone 740 kcal

10 września 2013 , Komentarze (10)

Wczoraj miałam mega ciężki dzień. Nie dosyć, że spałam chyba z 5 godzin, do tego w pracy mega zakręcenie,bo zbliża się audyt, więc wszystko robimy na hura, to jeszcze po pracy musiałam Męża zawieźć do Kalisza (ponad 120km w jedną stronę). Do domu wróciłam grubo po północy a tu pobudka po 5.
Ruchu nie było żadnego, no bo gdzie :(
Menu tez było okrojone, do tego z grzechami :(

Śniadanie: Kanapki z białym serem i z pasztetem
II Śniadanie: bułka maślana z kruszonką
Obiad: ryba i warzywa na parze, porcja duża, ledwo dałam radę, ale taką nam daje firma cateringowa od której kupujemy obiady. Taki obiad to koszt 10zł. Dużo czy nie?

Podwieczorek: brak
Kolacja: makaron ze szpinakiem i kurczakiem (u teściów).

W drodze do Kalisza pochłonęłam 2 paski czekolady Milki łaciatej i red bulla. ehhh poczucie winy mnie dopadło :(
Mam nadzieję, ze dzisiaj uda mi się pojeździć na rowerze lub orbi :)

9 września 2013 , Komentarze (6)

Ahhh czemu weekend mija tak szybko :((
Zawsze co dobre, za szybko mija. Ale nie powiem - w ten weekend udało mi się (w końcu!) odpocząć.
Zacznijmy od czwartku, wtedy to przyjechał mój Mąż, po 3 tygodniach nieobecności. Pomimo Jego zmęczenia, skusił się na jazdę ze mną na rowerze. Zatem 11,07 km przejechane i spalone 774kcal. Spało nam się wyśmienicie, mimo, że poszliśmy dość późno ;) wiecie...trzeba było nadrobić Jego nieobecność i wszystko "poopowiadać" ;)

Piątek minął mi, w pracy, bardzo szybko, ponieważ pracuję do 12. Zatem szybko do domku. Lekko ogarnęłam i poszliśmy na kolację do indyjskiej restauracji. Coś pysznego! Mimo, iż nie lubię kurkumy, tam mi wcale ona nie przeszkadzała.
Na przystawkę wzieliśmy indyjskie pierogi z kurczakiem, smażone na glębokim oleju (po 1 szt na os). Na danie główne wzięłam (bezpiecznie ;)) kurczaka w sosie szpinakowo-śmietanowym, ryż basmati i świeże warzywa. Mąż wziął kurczaka w imbirze i paście jogurtowej, ryż i świeże warzywa. W restauracji tej każde zamówione danie zostało nam podane na osobnych paterach, więc powymienialiśmy się swoimi zamówieniami i popróbowaliśmy. Na deser Mąż wziął chałwę z marchewki na ciepło. Dziubnęłam trochę i powiem Wam, że smakowała specyficznie ;) W ten dzień oprócz tej obiado-kolacji zjadłam tylko śniadanie.
Do restauracji wybraliśmy się na rowerach (a jakżeby inaczej ;)) i moje codzienne postanowienie odhaczone :)) W dwie strony 10,48km było i spalone 746 kcal :))
Aha przyszedł też mój, długo wyczekiwany orbitrek :)) Oraz Mąż zrobił mi niespodziankę i zabrał mnie na zakupy - kupione nowe spodnie dresowe (bo moje to już w opłakanym stanie są!) i bluzka termiczna na rower :))

Sobota
- wstałam wcześnie rano, bo po 15 mieliśmy gości, więc musiałam upiec ciasto. Wzięłam się za biszkopt i krem i później szybko do laboratorium na pobranie krwi. Zdążyliśmy na ostatnią chwilę :)) Krew oddana, więc postanowiliśmy iść na miasto gdzieś na śniadanie. Pierwsza klubokawiarnia zamknięta - bo chrzciny (a tak chciałam tam iść - mam nadzieję, że uda nam się następnym razem). Druga - czekaliśmy na kelnera i czekaliśmy, aż w końcu wyszliśmy i trafiliśmy do Subway'a ;) Ja wzięłam pół kanapki w ciemnym pieczywie z kurczakiem i warzywami. Mąż poszedł dalej i wziął sobie tortillę (:o - ten to ma przemianę, jemu nic nie zaszkodzi ehhh gdzie tu sprawiedliwość;)). Wróciliśmy do domu. Skończyłam ciasto, ogarnęliśmy trochę mieszkanie i mieliśmy gości. Obejrzeliśmy nasze wesele, poplotkowaliśmy i pożegnaliśmy się. Później siu w auto i do Teściów na grilla (chyba już ostatniego w tym roku :((). Zjadłam 2 porządnie wypieczone kiełbaski i surówkę. Wróciliśmy do domu po północy.

Niedziela
- oj pospaliśmy sobie pospaliśmy. Wstaliśmy grubo po 10. Mąż przyszykował przepyszną jajecznicę. A ja wzięłam się za obieranie ziemniaków, bo na obiad były ruskie (pierwszy raz robiłam, a wiem, że Mąż je bardzo lubi - podobno do ideału (robionego przez Jego babcię) brakowało mi niewiele ;), więc chyba były zjadliwe). Skusiłam się na kilka sztuk z jogurtem naturalnym.
Po obiedzie spieliśmy się i poszliśmy na rower. Pojechaliśmy do centrum handlowego do Rossmana i na BubbleTea. Powiem Wam, że nawet nawet, chociaż moje było ciut za słodkie.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do moich znajomych na kawkę i ciacho. Wrócliśmy do domu i się poleniliśmy. 9,48km na rowerze zaliczone i 10 minut na orbi (3,21km) spalone (łącznie) 854 kcal :)

Jak będę miała chwilkę to obfocę zakupy :)

Miłego poniedziałku!

3 września 2013 , Komentarze (7)

Udalo sie! Pogoda sie spisala i mie padalo :) szkoda tylko, ze po 8 jest juz ciemno :( ale poki co bede jezdzic - najwyzej bede stukac km na swojej ulicy heheh 

Menu standardowe : 

Sniadanie : bulka z dynia, awokado, wedlina drobiowa i pomidorem

II sniadanie : jogurt z pieczonym jablkiem i cynamonem oraz arbuz

Obiad: mielone drobiowe, kalafior, brokul i kefir 

Podwieczorek: brak

Kolacja : koktajl z waniliowego mleka owsianego i truskawek


Niestety skusilam sie na chipsy >:( cos ostatnio zle z moja silna wola :((

Przejechane 11km i spalone 775kcal.

Waga od paru dni pokazuje ciagle tle samo >:( mam nadzieje, ze w koncu pokaze mniej (oby nie wiecej ;)).

Ide obierac fasolke i smazyc mieso na jutro na obiad do pracy ;) kupilam sobie fajny plastikowy pojemnik na obiadek :) za niecale 7zl w Piotrze i Pawle :)

3 września 2013 , Komentarze (11)

Wpadam na chwilę.

Nie mogłam się oprzeć i musiałam pokazać Wam to zdjęcie. Też tak macie, że w środku nas jest nasze drugie, szczuplejsze ja??


Źródło: facebook.

2 września 2013 , Komentarze (12)

Brrryyy ale sie zimno zrobilo i paskudnie na dworze. Od rana pada :( o rowerze moge sobie pomarzyc :(( ehhh no trudno :( jakos nie mam motywacji do cwiczenia w domu, ale moze jakies brzuszki porobie. Zbaczymy.

Dzisiejsze menu:

Sniadanie: 2 bajgle pelnoziarniste, podpieczone w piekarniku z 1.awokado+wedlina drobiowa+pomidor, 2.bialy ser i wedzony losos. Tego 2go rodzaju nie zjadlam do konca, bo srednio mi smakowalo, chociaz 2 dni temu sie objadalam ehh

II sniadanie: jogurt naturalny z muesli i arbuz

Obiad: kalafior, brokul i mielone drobiowe

Podwieczorek: Kinder Chocolate >:( nie moglam sie oprzec ehhh

Kolacja: salatka z rukoli, fety, buraka, pestek dyni i sosu musztadowo-miodowego, plus buleczka z dynia :)

Trzymajcie kciuki, zeby jutro bylo ladnie, zebym mola jutro pijezdzic na rowerze!

1 września 2013 , Komentarze (6)

Lubilam 1go wrzesnia :) nalezalam do takich dzieci, ktore szkole lubily i lubily do niej chodzic :)) wszystkie lata spedzone w szkole wspominam bardzo dobrze i powiem Wam, ze chcialabym na chwile do tych czasow wrocic ;)

Dzisiaj bylo mega leniwie. Mialam ogarnac w mieszkaniu i oczywiscie nie ogarnelam, chociaz skonczylam prasowac i sterta ubran do prasowania nie straszy ;)
Wlasnie gotuje sobie na jutro kalafiorka do pracy :) i pomyslec, ze ja kiedys kalafiora nie lubilam ;) hehhe

Sniadanie : nalesnik z prazonymi jablkami i sliwkami z cynamonem

Ii sniadanie : brak

Obiad: rosol (babciny :)) i mielone

Podwieczorek: nalesniki 'na sucho'

Kolacja: omlet ze szpinakiem

Rowet tez byl :) przejechane 12,39km spalone 868kcal.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.