postanowiłam nadrobić wczorajszą zaległość. Mieliśmy wczoraj wieczorem "burzę w szklance wody" i mój mąż wygłosił naszym starszym dzieciom kazanie. Z początku nawet słuchałam, potem... zasnęłam. I dlatego nie opisałam wczorajszego menu. Oto on z krótkim komentarzem:
śniadanie: kawa rozpuszczalna z mlekiem i słodzikiem, twarożek wiejski lekki - rano nigdy nie jestem głodna, pewnie dlatego , że objadam się wieczorem
obiad: 1 średni kotlet mielony 1 duży pomidor, gotowana kapusta młoda z koperkiem obiady gotuje mi w tygodniu Mama, pozbawiam je węglowodanów i dlatego tak dziwnie to wygląda
deser: 1 jogurt truskawkowy gratka
kolacja: miseczka truskawek z jogurtem i miseczka pszenicy w miodzie bo strasznie chciało mi się coś słodkiego pochrupać
w międzyczasie wypiłam 1 litr herbatki ziołowej i 1 litr herbatki mięta z jabłkiem, 1/2 szklanki pepsi light (przyznaję się jestem nałogowcem) i 2 szklanki wody. Ostatni posiłek zakończyłam o 19.30 (pierwszy był około 9.00) i dzisiaj rano obudziłam się po raz pierwszy od dłuższego czasu z lekkim ssaniem w żołądku ale za to bez uczucia jakbym połknęła balonik. A dzisiaj od rana:
śniadanie: kawa rozpuszczalna z mlekiem i słodzikiem, miseczka truskawek z płatkami owsianymi i jogurtem naturalnym
obiad: (u mamy) kotlet schabowy niestety w panierce (mniam!) gotowana marchewka, kalarepka, kapusta i kalafior, 1 szklanka maślanki
do tego 1 kawa sypana z mlekiem w pracy 1/2 szklanki pepsi light i zaraz idę do wodopoju, bo mam wrażenie , że wysycham.... Może wieczorem uda mi się dokończyć. Na razie Pa