19 czerwca 2009
I powrót do 75,7kg :D...
I jedziemy dalej ;-)
16 czerwca
Chwilowe załamanie formy - ostatnich kilka dni dzień po dniu wieczorne imprezy odbiły się na wadzę i nastąpił delikatny jej wzrost do 78kg (czyli 2,5kg), ale, ale...
dzisiaj basenik - po basenie będzie tyle, ile wcześniej ;).
Wczoraj pobiłem swój rekord ponownie na basenie - 2km w czasie średnim 38s na długość, co już jest samo w sobie chyba niezłym wyczynem (80 długości na raz, bez przerwy). Dzięki zrzuceniu ponad 20 kg i treningowi poprawiłem sobie kondycję ogromnie i już z samego tego faktu jestem niesamowicie dumny :).
3 czerwca 2009 - środa
I tym sposobem "dobiłem" do 25kg :]...
Faktem jest, że chodzę lekko osłabiony ostatnio, dlatego zaczynam jeść po prostu więcej - w końcu jak długo można wcinać po 600-800 kcal dziennie, a jednocześnie pływać na basenie, chodzić na saunę i jeszcze pracować i nie sypiać po nocach (mam ciekawe zajęcie, którego konsekwencją jest 4-5 godzin snu dziennie - ale warto :) ).
Tak czy inaczej, doszedłem do wniosku, że moją wagę doprowadzę do poziomu 71kg i zmienię dietę na "normalną", jednocześnie kontynuując baseny, bo po zmianie diety na 100% trochę masa podskoczy... I spróbuję utrzymać moje wypracowane 72kg :).
Przy okazji - wrzuciłem nowe, najbardziej aktualne zdjęcie - różnica między 20 stycznia a początkiem czerwca jest ... chyba drastyczna, nie? :)
Nie wiedziałem, że będę miał tyyyyle samozaparcia. Nie ukrywam, że Vitalia wraz ze wszystkimi użytkownikami ogromnie mi w tym pomogła:).
27.05.2009 - środa
Obecnie jest 77kg +-0,5kg.
Wrzuciłem nowe zdjęcie, robione raptem 4 dni temu, które pokazuje myślę dość elegancko jak się zmieniłem w ciągu ostatnich 4 miesięcy :).
Teraz już "finiszuję", został może z miesiąc odchudzania, tak, by do końca czerwca mieć wymarzone 73-74kg. Myślę, że teraz to już jest to kompletnie realne i zdecydowanie w zasięgu moich możliwości.
Trzymajcie kciuki.
czwartek 21.05.2009
Przekroczyłem dzisiaj 78kg - obecny "wynik" to 77,9kg.
Fakt, że akurat dzisiaj jadłem same płynne rzeczy w postaci jogurtów i siedzę właśnie odrobinę głodny :/, ale myślę, że to kwestia 2-3 dni i ta waga będzie tak wyglądać już po jedzeniu :)
Do końca coraz bliżej, za mną już 22 kg, zostało jeszcze niecałe 6 kg... :D
Do wakacji się uda :D
16 maja sobota
A jednak nie woda :]... Waga jeszcze spadła, mimo, że piję dużo wody (do 3 l dziennie) - tym samym chyba po krótkiej przerwie w odchudzaniu powróciło mi normalne (dla mnie) tempo tracenia wagi.
W porywach potrafiłem tracić po 6 kg miesięcznie bez wysiłku, teraz jak zeszły 3 w ciągu ostatniego miesiąca to było już dużo... Wygląda na to, że dieta z chudego sera twarogowego wymieszanego z jogurtem naturalnym, dużo mleka (bo lubię) i ew. płatków śniadaniowych + pierś z kurczaka i ryż (to co trzeci dzień) działa.
15 maja piątek
Dzisiaj waga pokazała 78,9kg, czyli kolejny 1kg, aczkolwiek wydaje mi się, że to wcale nie tłuszcz tylko woda, bo dzisiaj znów biłem rekordy basenowe - tym razem po 2 dniach przerwy w pływaniu wypociłem się porządnie w saunie.
Mimo wypicia półtora litra wody w przeciągu 3 godzin od saunowania się ważę jak wyżej - więc ALBO wypociłem lekko 2,5l wody (to w ogóle możliwe?!?), ALBO oficjalnie moja waga zaczęła pokazywać głupoty :]...
13 maja środa
"Magiczna" bariera 80kg przełamana! Już drugi dzień, i nie wraca powyżej 80 nawet po jedzeniu :)...
Tym samym równo 20 kg jest. Jeszcze jakieś 7kg i będzie idealnie :), zniknie kompletnie resztka "bęca" tj. brzucha (chociaz przyznając szczerze - wszystkie spodnie są na mnie już za duże, paski nie mają tylu dziurek, żebym się mógł w nich zapiąć do końca). Czeka mnie przy okazji trochę jeszcze pracy nad sobą, siłą woli i jakieś ćwiczenia, poza basenem by się pewnie przydały... Muszę coś wymyślić...
3 maja 2009 - niedziela
Odkryłem dzisiaj ciekawą rzecz, a mianowicie - jeśli wykonuje się jakąś pracę, w moim wypadku pływanie, to jest taki "punkt krytyczny", do którego męczę się. Ale jeśli zmuszę się i wystarczająco zmobilizuję, potrafię go przekroczyć, a po tym fakcie nagle okazuje się, że moje zmęczenie zaczyna ustępować i jestem w stanie płynąć duuuuużo dłużej.
Dzisiaj właśnie tak było, dzięki czemu z dotychczasowego 1,5km przepłyniętego w jednej sesji na basenie (co do dnia dzisiejszego było moim rekordem życiowym) udało mi się zrobić 2,750m ! :) Tym samym przez godzinę "zgubiłem" w basenie 1,5 l wody (którą sobie już uzupełniłem) - ale czuję się rewelacyjnie:).
Nie dość, że w ciągu ostatnich dni straciłem kolejny 1kg to jeszcze okazało się, że mam lepszą wytrzymałość, niż bym mógł sądzić. Jednak trening daje rezultaty :).
Tym samym, 19 kg poszło od 20 stycznia, jeszcze tylko 8. Z BMI na poziomie 31 pod koniec stycznia w chwili obecnej jest 24,5. Jeszcze tylko 1,5 miesiąca odchudzania, potem trzeba będzie ustalić sobie jakąś dietę przejściową...
I tu pytanie do Was - czy są jakieś sposoby albo wytyczne do tego, by zrobić sobie taką dietę "po odchudzaniu"? Jak długo powinna ona trwać, by po przejściu na normalne (ale zdrowe) jedzenie nie zacząć znowu tyć? Będę wdzięczny za jakieś porady:). Zaznaczę tylko, że od basenu się uzależniłem i po odchudzaniu i tak nie mam zamiaru z niego rezygnować :).
29 kwietnia - środa
Heh, prawie 18 kg od 20 stycznia - co daje tempo średnio 6 kg na miesiąc. To chyba dobrze, nie?
Odchudzanie się "zwolniło", mimo usilnych prób - oprócz tego, że na basenie pływam teraz po 1,5 km codziennie to jeszcze dokładam do tego powoli bieganie ze znajomymi po 5 km po lesie (na razie jestem na etapie plucia krwią, przystanku co 1,5km na krótką przymusową drzemkę i kontroli pracy serca tj. sprawdzania na szyi czy jeszcze w ogóle chodzi ;P )... Ale znajomi twierdzą, że to kwestia przyzwyczajenia się i 2 tygodnie takiego biegania co drugi dzień i będę w stanie całe 5km przebiec z nimi. W sumie przydałoby się, bo nie bardzo widzi mi się, żeby znalazł mnie w lesie za x miesięcy jakiś przypadkowy przechodzień leżącego w jakimś rowie po zawale w trakcie joggingu :P
Mój krótkoterminowy cel - do urodzin (12 maja:P) zejść poniżej 80kg, wtedy będę hepi i to będzie fajny prezent ode mnie dla mnie z okazji 24-lecia mojej egzystencji:).