Ostatni tydzień przed świętami
No Kochane...weekend jak zwykle przysporzył okazji do kuszących przyjemności i waga drgnęła w górę, ale nie jest źle. Teraz zostało mi tak naprawdę 5 dni i 0,5kg. Ciekawe czy się uda??? W sobotę miałam takie napady na jedzenie i niestety nie mogłam się powstrzymać, całe szczęście w ndz już lepiej:). oczywiście upiekłam keksa-pycha, bo mało slodki. Założyłam, że na święta też upiekę:))))))
Dziś basen, więc bardzo optymistycznie, jutro rolki, w śr może rower, bo nareszcie go odkopałam. Grunt to dobre nastawienie. Pozdrawiam
Keks
Dziś piątek. Mam ochotę na kolejny wybryk w kuchni. Co powiecie na keks? Zawiera zdrowe bakalie. Haha- już zaczynam się tłumaczyć. I wiecie co?? Ktoś zasłużył na niespodziankę. To dla mnie ważna osoba, wiec mam nadzieję, że mi się uda ją zaskoczyć. Proszę trzymajcie kciuki...., a jutro napiszę jak poszło:)
basen bez pływania
Wczorajszy wieczór spędzilam z dziećmi na basenie. Było fantastycznie, choć przyznaję, że przepłynęlam tylko dwie długości standardowego basenu. Reszta to sama przyjemność: rury, zjeźdzalnia, bąbelki masujące i jakuzzi....mmmmm
Mam zamiar wpadać tam co tydzień. Waga poszła w dół, ale tylko dlatego, że później nic już nie zjadlam....a rodzinka miała baaaardzo smaczną kolację:)
Dałam radę kolejny raz i jestem z siebie dumna. Powiem Wam nawet, że od zawsze byłam obżartuchem i radość przynosiło mi jedzenie...teraz zanim sięgnę po cokolwiek, zastanawiam się czy naprawdę jestem głodna...i ku mojemu zdziwieniu, z reguły nie jestem. Dla mnie SZOK Oczywiście zdarzają się dni, w których nie jestem głodna, a chodzę i szukam jakiś miłych przekąsek, ale to nie jest codziennie! Hura!!!
Poza tym przez cały swój żywot nie trawię wody mineralnej, która powinna być podstawą diety. Zawsze sobie mówiłam, że pewnie przez to nie mogę zrzucić nadmiaru...teraz sie udało, a wody nadal nie piję hihi. I co ważne...ilość kawy ograniczyłam... teraz pijam tylko przy wyjątkowych okazjach lub gdy naprawdę mam ochotę - najczęściej w weekend. Pozdrawiam:)
Raport ze słonecznego popołudnia:)
No Kochane!!!
Wczoraj zaliczyłam mały spacerek z moimi dziewczynkami. Stęskniona za słońcem, niewiele go pozostało dla nas o tak późnej porze, ale namiastka -wspaniała:) Polecam. Po powrocie rozpędzilam się nieco (obiad zjadłyśmy przed). Batonik fit -nie do końca mi smakował, a próbowałam pierwszy raz. Chcialam się skusić na princessę, ale jak zobaczyłam, że mała ma 199kcal to odłożylam na półkę sklepową...hehe. Szok. Stwierdzam, że to co zjadłam wzamian, nie miało takiego wymiaru smakowego, ale z pewnością mialo mniej kcal. Potem duża garść paluszków z serkiem danio, herbatki, podgryzanie kolacji dzieciom haha. Standardowo po obiedzie staram się nie jeść, dlatego pewnie to moje zdziwienie. Założyłam, ze jak waga nieco pójdzie w górę to nic się nie stanie....a dziś kolejny szok...spadek co prawda tylko o 100gram, ale i tak spadek.
Pozdrawiam Was wszystkie, licząc że znajdziecie czas by w najbliższych dniach skorzystać ze słońca, którego tak dawno nie było i za którym -ja osobiście- tak bardzo teskniłam:). Buziaki
a może mniej?
Wiecie co? Tak sobie teraz siedzę i myślę....kiedyś ciężko mi było osiągnąć 57kg, a teraz jak się udało (do obecnego celu brakuje mi 200gram)...może powinnam zmienić cel na 55kg???
Wtedy, nawet jak waga pójdzie w górę będę miała większy zapas:P (do tych 56)
Hmm co mówicie???
Przeglądałam pamiętniki Vitalijek i wiele jest takich co są ode mnie wyższe a obrały sobie za cel 55kg. Może warto??
Piątek-weekendzik:)
Waga nareszcie bliska ideału:), ale że jest piątek, to mam co robić przez weekend = uważać żeby tego nie zaprzepaścić, hehe
Dziś mam zamiar stworzyć sernik na zimno, niestety nie znam kcal, ani tego ciacha ani żadnego innego, które piekę:(. Jest dużo, ale jaka przyjemność:):)
Życzę odpoczynku i pamiętajcie o zmianie czasu!!
Wstyd
Wstyd się przyznać, ale po spotkaniu z przyjaciółmi i pizzy po 20,30 waga poszła w górę. Walczę już drugi dzień, żeby wrócić do swojego najlepszego wyniku, ale niestety. Powiedzmy sobie szczerze - 2 kawałki pizzy to o 1,5 za dużo (jak dla mnie). Wielka szkoda, bo udało mi się w weekend, a teraz...taki wstyd!
Nie dam się! Nie mogę!!! Cholera jasna (przepraszam), walczyć tyle i utracić wynik w tak głupi sposób.
Dziś jak zwykle czerwona i zielona herbata na początek.
Plany na piątek??? Owszem -sernik na zimno w wersji dla starających się utrzymać linię -czyli DLA MNIE i mojej rodzinki.
Mój tatuś też jest na diecie-miał 121kg, teraz ma 98. Motywacja? Szpital, zabieg z komplikacjami itd. Ucieszy się, że przywiozę do kawy mało tuczące "ciacho":). Przynajmniej mam nadzieję, że będzie mniej kaloryczne niż typowe ciasta, które piekę co tydzień (ostatnio).
Co myślicie-mniej???
Nerwy a jedzenie
Wczorajsze nerwy związane z efektami naukowymi starszej córki doprowadziły mnie do takiego stresu, że nie potrafilam nad nim zapanować. A oczywiście konsekwencją było podjadanie każdego drobiazgu, który trafił mi w ręce. Zawsze ubolewałam nad faktem, że lepszą reakcją byłoby niejedzenie, aniżeli podjadanie ze zdwojoną siłą. No, ale co ja mogę. Co odwróciłam swoją uwagę, wpadałam w sidła ponownie....
Załamka...., ale walczę dalej i się nie poddam tak łatwo:)
Jak na poniedziałek...
Jak na poniedziałek waga niezła....rzadko udaje mi się utrzymać wagę z piątku przez weekend. Tym razem fuks:) A do tego było....szybkie jedzenie, tosty, no i słodkieeee....upiekłam ciasto Braunie...szczerze???? Nie polecam.... słodkie i ciężkie.... I jeszcze coś....po tygodniu bez kawy w sobotę do niej wróciłam:)))
Życzę ciepła, do którego tak tęsknimy, ale ono przyjdzie...już wkrótce:)
brak praktyki
Hmm widzę, że coś namieszałam, bo skopiowało mi się coś co wysłalam na forum....przepraszam...do końca życia się uczymy:)