Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, miła, towarzyska ale także nerwowa, uparta, czasem wredna ;)Niestety dietę rozpoczynam po raz kolejny-siedzący tryb życia spowodowany studiami,brak czasu na ruch i stres zajadany słodyczami i fast foodami spowodowały, że znów źle się ze sąbą czuję...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 54268
Komentarzy: 313
Założony: 1 grudnia 2008
Ostatni wpis: 18 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piekna20letnia

kobieta, 35 lat, Łódź

173 cm, 68.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zmieścić się w stare ciuchy!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

No, humorek z deczka lepszy, ale rewelacji nie ma...moje wakacje w sumie się już skończyły bo wzięłam się już pomału za naukę do egzaminów, ale idzie mi to jak krew z nosa. Oh, jak trudno uczyć się w środku wakacji! Nigdy więcej żadnych egzaminów na wrzesień! Po raz pierwszy mam ochotę, żeby wakacje dobiegły już końca. Jak dobrze pójdzie to we wrześniu będę miała jeszcze trochę luzu:)

Diety póki co brak, ale narazie nie tyję i co gorsza nie chudnę, także postanawiam to zmienić, znów wyrzucę z jadłospisu na jakiś czas chleb, ziemniaki i przede wszystkim SŁODYCZE!!! Strasznie łatwo się od nich uzależniam :( jak nie jem to nie jem, jak zjem raz to później nie mogę się pochamować.

Wczoraj byłam u kosmetyczki, póki co wyglądam strasznie hihi jakbym buźke do ula wsadziła a później jeszcze wysmarowała ją olejem  ale ma się niedługo zmienić.

Poza tym nic ciekawszego się nie wydarzyło

P.S. dziękuję gorąco za przeczytanie moich wypocin i komentarzy, które mnie troszkę podbudowały! Dziękuję moje kochane

 

30 lipca 2010 , Komentarze (4)

Widać, nie tylko mnie ogarnął depresyjny nastrój. Mam dość...wszystkiego;( swojego życia...w którym nic się nie dzieje:( cały czas ta monotonia :( jestem przepełniona żalem i złością zarazem.

Po pierwsze: mam wrażenie, że w tym kraju nie ma dla mnie miejsca. Gdybym tylko miała okazję, spakowałabym swoje graty, wsiadła w pierwszy lepszy samolot i uciekła daleko i zaczęła wszystko od nowa. Oczywiście jest jedno duże ALE bo mojej biednej rodzicielce pękło serce, gdyby wiedziała że jej jedyna pociecha mieszka za siódmą rzeką i siódmą górą. Przeczuwając, że za kilka lat może mnie wywiać za granicę, postanowiłam szlifować swój angielski i wraz z nowym rokiem akademickim idę do szkoły językowej, gdyż mój angielski jest w opłakanym stanie.

Po drugie: studia. Pod koniec sesji w czerwcu byłam tak rozgoryczona wynikami egzaminów, że byłam gotowa rzucić ten kierunek. Wszyscy mówili- nabierzesz dystansu, wszystko przemyślisz. I przemyślałam. Z tym, że w kompletnie innym kierunku, bo wcale nie mam ochoty wracać na te studia. Chwilami mam wrażenie, ze studiuję dla innych, nie dla siebie (wiem, głupie to). Wszyscy puchną z dumy, mówiąc że studiuję na takim kierunku. A mnie mdli na myśl o ludziach których spotkam w październiku. Gdy zaczynam ten temat z mamą, ona mi mówi żebym zacisnęła zęby, za kilka lat będę miała fajną i dobrze płatną pracę. Tylko czy to wszystko jest tego warte? A to jeszcze tyle lat, jejuuuu....

Po trzecie: Cóż...mam wrażenie że przestaję kochać swojego faceta. A może go nigdy nie kochałam, może to tylko przyzwyczajenie?? Koleżanka kiedyś powiedziała- "jak kochać, to księcia!". Nie chcę go ranić, ale nie chcę się też wiążać z kimś tak nieodpowiedzialnym jak on- nie pracuje, nie uczy się...co dalej?

Po czwarte:schudłam...co prawda żrę jak świnia, więc nie wiem jakmi cudem, ale zaczęłam biegać.

Po piąte: pewnie i tak tego nikt nie przeczyta.

16 lipca 2010 , Komentarze (2)

Witam!

Ufff, jak gorąco...Chociaż teraz się chmurzy, naokoło grzmi, ale wszystko bokiem przechodzi;/ a ze mnie się leje ;/ chociaż szczerze to wole już upały jak w tropikach niż deszcze i zimno. Jak pomyślę, że za kilka miesięcy będzie zimno...grrrr;///

Jutro wyruszam z mamuśką na babski wyjazd, jedziemy nad morze :):) niestety nie będę zachwycać swą sylwetką w kostiumie ;( a teraz, aby się dobić, wymierzyłam się i się załamałam ;(( Boże jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu ;(((((((( rok temu miałam super nogi, brzuch też niczego sobie a teraz ;(trudno...

Ale koniec tego użalania się, najważniejsze że wróciłam na dobrą drogę i co najważniejsze troszkę udało mi się zrzucić!!!!:) niestety przez te upały zawaliłam jazdę na rowerze, poprostu nie dałam rady, raz prawie zasłabłam i stwierdziłam, że będę kontynuwoać jak troszkę temperatura spadnie :) zamierzam nad morze wziąść strój sportowy i adidasy i biegać rano :) mam nadzieję, że mi się uda:) życzę udanego tygodnia, trzymajcie się! ;)

 

 

7 lipca 2010 , Komentarze (1)

Niezbyt ciekawie...

Nie dość, że sesja poszła mi tragicznie, nie mam prawie wogóle wakacji, to znów zaczynam wyglądać jak wieloryb.

Od soboty zaczęłam się ograniczać, przestałam jeść chleb, ziemniaki, słodycze, tłuste jedzenie, zamiast tego wcinam chrupkie pieczywo, jogurty, dużo mlecznych produktów. Wróciłam do jazdy na rowerze, kręce się na twisterze, mam swój cel, ale narazie go nie zdradzam...

 

8 czerwca 2010 , Komentarze (1)

I nic więcej dodawać nie trzeba:)

 

Po pierwszym egzaminie do przodu, oby tak dalej ;)

10 maja 2010 , Komentarze (1)

...żeby schudnąć oczywiście :) a tak wogóle to witam w poniedziałkowe popołudnie ;) czas jakoś leci, niestety mam peeeeeeeełno nauki i mój umysł zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa...przydałoby się troszkę wolnego, a tu trzeba ciągnąć do wakacji, które zaczną się dopiero 29 czerwca:(

Dietka nawet nieźle idzie, nie licząc czwartku gdzie poprostu pochłaniałam wszystko wzrokiem ;) ogólnie zaczęłam robić brzuszki, zaczęłam skromnie bo od 30 ale dobre i to ;)na ruch niezbyt mam czas ale po dzisiejszym wycisku na wychowaniu fizycznym i sobotniej, 3godzinnej bieganinie po lesie wystarczy mi;)ogólnie ostatnio zastanawiałam się nad jedzeniem z Biedronki...z racji że biedronka jest koło mojego wydziału, często robiłam tam zaopatrzenie i gdy tam kupowałam, przytyłam 4kg! Fakt, miałam mało ruchu, ale jadłam tyle, co normalnie, a gdy tylko skończyłam tam kupować, jakoś łatwiej zaczęły kilogramy spadać...tanio tam jest i pieron wie co oni ładują do tego żarcia ;/

Nienajlepiej się dziś czuję a tu trzeba za naukę się brać, ehh taki to los studenta :( pozdrawiam i życzę miłego wieczorku ;*

3 maja 2010 , Komentarze (2)

 

Witam moje drogie Vitalijki :)

 

I długi weekend leci...Jestem w domku, myślałam, że będzie ładna pogoda i wogóle a tu zimno i paskudnie, a ja nawet ciepłych rzeczy nie wzięłam...znając los pewnie, jak trzeba będzie wziąść się za naukę to zrobi się ładnie:( ahh nie ma to jak w domu...niestety już jutro trzeba wyjechać, a najgorsze jest to, że nie wiem, kiedy przyjadę :( dochodzą mi zajęcia w sobote od rana;//////grrrr...mam już dość tej uczelni;/

Z dietką nawet dobrze, ale wiadomo jak to w domku- same smakołyki, którym ciężko się oprzeć ;) chociaż wszyscy stwierdzili, że schudłam ;) teraz cały maj mam zamiar poświęcić na odchudzanie i ruch, przede wszystkim bieganie. W planach nadal mam fitness, ale nie wiem gdzie się zapisać, żeby zbyt nie zbankrutować. Wezmę z domu dietetyczne przepisy i zacznę coś gotować ;) 18 lipca jadę nad morze, muszę się jakoś prezentować :) jej już nie mogę się doczekać tych wakacji. Muszę się przynajmniej tak prezentować :

 

Trzeba wracać do nauki, nawet w majówkę nie mogę mieć chwili wytchnienia :(

Życzę miłego dnia ;*

 

22 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Ostatnio pełna rezygnacji jestem, nie mam na nic siły...nie wiem, czy to przez pogodę, podejrzewam, że znów mnie anemia dopadła :( nie idzie mi w odchudzaniu, na studiach. Rany, gdybym wiedziała, jakie one są trudne to bym sie ich nie podejmowała! Ja chyba nie dam rady. Ogólnie jestem przed @, przez co połowa świata mnie wkurza i czuję się jak wieloryb :(

Staram się jakoś ograniczać, ale to takie ciężkie! Przykładowo- rano jem płatki z mlekiem/jogurtem, później jakąś kanapke, i  jak wracam (czasem to 18) jem dopiero porządny obiad, czasem jeszcze jak długo się uczę to koło 22 jakąs kanapkę. Dziś jadłam na uczelni ale już strasznie czuję się głodna...nie wiem co robić;((( niedługo wakacje a ze mnie taki kluch...:(

16 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Dietka szła mi naprawdę dobrze, zero wpadek, dużo warzyw i owoców, dużo wody i ziołowych herbatek, byłam naprawdę z siebie dumna! Wczoraj przyjechałam do domu, mama powiedziała, że widać, że po świętach troszke zrzuciłam i wogóle...a dziś rano na wadze.... 68,5 kg!!! To jakaś masakra...w święta jadłam i jadłam a teraz....prawie 2kg więcej, to niemożliwe;(((( płakać mi się chce...tyle razy byłam już na diecie, wiem, że takie rzeczy się zdarzają, ale to mnie tak zdemotywowało...niedługo wakacje, naprawdę zależy mi na zgubieniu kilku kilogramów. W moim przypadku żadna drastyczna dieta nie wchodzi w grę. Ruszam się też tyle, ile mogę, nie zawsze mam czas:( nie wiem co robić...może to przez to że wczoraj wieczorem zjadłam naleśniki i kilka kulek czekoladowych....cały dzień nic nie jadłam, byłam w podróży i taka głodna. Mówi się trudno :( niemniej jednak nie zamierzam się poddawać, biorę ze sobą wagę do mieszkania, będę miała przynajmniej kontrolę nad wagą:)

Wracam do nauki:(

Taka wigurka ahhh...

 

Miłego weekendu!!

9 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Ehhh, który raz piszę, że zaczynam znów i znów...wiecznie nic z tego nie wychodzi...Jednak doigrałam się, znów wyglądam jak prosiaczek, nie mówiąc już o tym że tak się czuję...ważę 67 KG!!!!!!!!!!!!! masakra....co gorsza moje uda i pupa to poprostu TRAGEDIA!!!!Wiecie co w tym jest najgorsze....że nie jadłam zbyt dużo. Fakt, raz na jakiś czas zdarzyła się jakaś czekolada czy ciacha, ale przy tym, ile się uczę niestety chwilami tego potrzebowałam. Do tego często dochodził dół, stres...najgorsze jest to, że przestałam się ruszać...przez nawał nauki nie miałam czasu się gdziekolwiek ruszyć, tylko siedziałam i siedziałam....i mam za swoje. Pewnego wieczoru spojrzałam na moje uda w obcisłych spodniach i SZOK! Wyglądają jak galareta- grube i pozbawione jędrności. Tyłek wygląda, jakbym spodnie wypychała poduszkami. I to był przełom. Zrozumiałam, że jak się teraz nie ruszę, kolejne wakacje spędzę w wielkich gaciach od kostiumu kąpielowego, siedząc na plaży w krzakach. O nie!!

Dziś byłam już biegać, poćwiczyłam na twisterze i czuję się świetnie :) zamierzam rozpocząc też program 14dni z Nestle Fitness. Niestety w moim przypadku żadna porządna dieta nie wchodzi w grę- przy moim trybie życia pewnie skończyłoby się to anemią albo pobytem w szpitalu. Nakupowałam dziś pełno zdrowego jedzonka. Niestety mam jeszcze pudło ciasta i trzeba to zjeść:( mam nadzieję, że schudnę chociaż to, co przytyłam, czyli 4kg. TRZYMAJCIE KCIUKI!!!!Na motywację oczywiście fotki;)

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.