Pakujemy się
Oczywiście bez kłopotów się nie obejdzie. Mała dostała wczoraj kataru i kaszlu, więc jeszcze przed wyjazdem muszę sprawdzić, czy w oskrzelach czegoś nie ma. I kolejny dylemat, bo w przychodni pełno zarazków... więc dopiero coś może przywlec. Po pracy jadę do babci do szpitala, ponoć jest z nią coraz gorzej, ale w końcu 91 lat dożyć i być pierwszy raz w szpitalu... no - poza rodzeniem dzieci oczywiście.
O diecie nawet nie mam czasu myśleć -ale nie przeginam - spoczko :)
Życzcie mi tyle samo szczęśliwych startów i lądowań - odezwę się po powrocie - mam nadzieję 9 lutego. DO KOLEJNEGO NAPISANIA
3 dni i fru...
Jeszcze trochę... muszę wytrzymać.
Wczoraj :
Musli
jogurt gruszkowy
sałatka z ryżu selera naciowego, pomarańczy kurczaka
płatki
gołąbek z sosem pomidorowym
plasterek żółtego sera
Nie mam czasu - tyle roboty. Mam nadzieję, że u Was wszystko OK? Pozdrawiam serdecznie - piszcie :))
8 dni
Wczoraj zaopatrzyłam się w nowy dres. Potrzebny mi na wyjazd, bo te, które mam "zużyłam" po domu i wstyd w tym wyjść, a na urlopie będzie mi potrzebny. Miałam obiekcje zanim kupiłam, ale syn mówi "mama super wyglądasz, bierzemy!". W lustrze to wyglądało średnio, ale ponieważ chciałam pokazać siostrze, to mały zrobił mi zdjęcie i dopiero wtedy się przekonałam, ze mogę w dresie wyglądać OK.
Dzisiejsze menu:
Śniadanie: musli z mlekiem
II śniadanie: serek wiejski
Obiad w pracy: sałatka z makaronu, szpinaku, szynki i serów pleśniowych
Po obiedzie na deser: gorąca czekolada.... właśnie popijam :)) mniam
Obiad w domu: leczo
Kolacja: pomarańcza
A jak Wam idzie Laseczki?
Pozdrawiam
ps. Pipy dalej się nie odzywają - chyba, że muszą. Jaki ja mam święty spokój....
Zaczynam odliczanie - 9 dni do wyjazdu :)
Zbliża się upragniony urlop, nareszcie odetnę się od tych wyimaginowanych problemów - zostawie to wszystko za sobą - pipy i ich urojenia.
Jest kilka rzeczy, które muszę załatwić a czasu jest niewiele. Spisałam trochę na kartce , co wziąć, co kupić, co spakować. O tylu rzeczach trzeba pomyśleć, w końcu jadą 4 osoby, a w tym mały wrzodek :) Umówiłam się na sobotę do fryzjera, trochę szkoda, że muszę wstać na 8 rano, ale skoro chce się ładnie wyglądać :) Jeszcze kosmetyczkę muszę załatwić - ale to 30 minut z dojazdem :)
Moje menu wczorajsze:
Musli z mlekiem
Fantazja z płatkami
jabłko
leczo z kurczaka i cukinii, papryki i pomidorów, trochę ryżu
2 naleśniki z dżemem, jeden bez niczego
garść rodzynek
65 kg!! Niesamowicie się cieszę
Staram się robić to co do tej pory i udaje się. Spadam na wadze po troszku, ale spadam. Jeszcze ciut i będzie naprawde super.
Smutny miałam wczoraj dzień, tyle nieżyczliwości mnie spotkało w pracy, a w nocy moja córka źle się czuła. Ona jest najważniejsza i żadne "pipy" z pracy nie zepsują mi radości jaką mam z moich dzieciaczków. Obiecałam sobie, że będę się cieszyć tym, co mam, a resztę zlewać sikiem prostym. Moim najważniejszym celem od dziś jest "olewać pipy". Przepraszam jeśli kogoś uraził mój język.
Życzę miłego dnia Wszystkim :) pipom też :)
Powody do radości
Wczoraj w wiadomościach mówili, że na badaniach we Wrocławiu podczas OŚP Owsiaka badali dzieci. Okazało się że u 12 wykryto chorobę nowotworową. A gdyby tak przebadać wszystkie dzieciaczki w Polsce?? o zgrozo...
Moje powody do szczęścia (małe i duże)
- jestem wyspana,
- mam zdrowe dzieci
- mam fajnego męża (nie pije, nie pali, nie wrzeszczy, nie jest głąbem)
- mam pracę
- mój mąż też ją ma
-niedługo jadę na urlop.
Warto sobie czasem przypomnieć o tym, bo tyle biedy i nieszczęścia na świecie. I mijam ją każdego dnia ... a i tak narzekam. Nie wolno narzekać... ciiicho szaaa
Weekendowe menu
Nie pamiętam zbytnio co było w sobotę, ale większych grzechów nie pamiętam. Myślałam, że zmobilizuję się do ćwiczeń, ale niestety... coś z tym muszę zrobić, bo mi ich brakuje, a naprawdę nie mam kiedy. Cała kaseta Cidny to ponad 1,5 h.
Niedziela:
Śniadanie: 2 kromki chleba - z szynką i z pasztetem
Obiad: rosół z makaronem
II danie: pół piersi z kurczaka pieczonej w folii, buraczki
Podwieczorek: 3 kostki czekolady z orzechami, rosół z makaronem (maleńska porcyjka)
Kolacja: Kanapka z szynką i pomidorem
Mandarynka, kakao
Dzisiaj zjadłam/zjem:
musli: 260
Serek wiejski 180
Obiad w pracy: sałatka zwykła z ziemniaków, marchwi, ogórka, łyzeczki majonezu
Obiad w domu: rosół z makaronem
Kolacja: dwie kromeczki bułki z dżemem, pół dużego banana, mały jogurt
Razem: 1600 kcal (tyle wyszło na kalkulatorze) wrrrrrrrracam taka głodna.. co ja mam robić ??
Dzisiaj wreszcie należałoby poprzymierzać rzeczy, które chcę wziąć do Egiptu, bo dzień przed wyjazdem okaże się , że nie mam co wziąć. Spódniczki już przymierzone - dzisiaj spodnie. Poza tym muszę się wybrać na małe zakupy -kupić kosmetyki na wyjazd i inne drobiazgi. Ten tydzień będzie intensywny.
Światło w tunelu??
Dochodzą mnie słuchy, że niektóre koleżanki wracają do pracy po chorobach... takich czy siakich, więc od poniedziałku może złapię trochę oddechu. Maleńka wczoraj zaszczepiona kolejną dawką na grypę, zniosła to dzielnie.
Wczorajsze menu:
Musli z mlekiem 260
Fantazja 190
pomarańcza 80
sałatka grecka 250 ?
żurek 180 kiełbaska 100, ziemniaki 150
Mc donalds - jakieś 490 .. o zgrozo (pół porcji frytek, mniej niż pół big Maca)
Razem: 1700 kcal.
NIE MAM JUŻ NADWAGI WG BMI!!!
w końcu. BMI wskazuje, że jestem w normie. Oczywiście teoretycznie, bo do dobrego samopoczucia brakuje mi jeszcze minimum 2-3 kg.
Wczorajsze menu:
Śniadanie: musli z mlekiem 260
w pracy: serek wiejski 180
obiad w pracy: sałatka grecka 220
Podwieczorek pomarańcza 80
w domu: zupa pomidorowa z makaronem, 4 pierogi z kapustą 350?
Kolacja: 3 kostki czekolady. 100
razem 1200 -1300 ? któż to wie...
macie rację :))
Powinnam się cieszyć tym co będzie, a nie myśleć o trudnościach, które jak każde, są przejściowe. Wczorajszy dzień jakoś przetrwałam i zasnęłam ok 23 w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Dzisiaj się ważyłam - pokazało 65,5 kg. Czekam jednak z przesunięciem paska, bo może waga szwankuje... chociaż mąż wyraźnie powtórzył dwa razy ..65,5:))
Wczoraj przeżyłam chwile grozy, bo moja córka ściągnęła na siebie kubek z gorącą herbatą, który postawił mój syn w zasięgu ... ale całe szczęście szybko zareagowaliśmy, pod zimną wodę, potem okład z altacetu i dzisiaj rano nie było śladu. Kurcze... skonczyła mi się w styczniu dieta Vitalii i wyłączyli mi licznik kalorii.. :(( ale diety nie kupuję, bo mogę korzystać ze starej, poza tym nauczyłam się już liczyć mniej więcej kalorie. Jakoś sobie poradzę.
Wczorajsze menu:
musli z mlekiem (260 kcal)
fantazja 200 kcal, orzeszki laskowe 6 szt. w czekoladzie (jakieś 200)
sałatka: najwyżej 180 kcal
pół pomarańczy 35
obiad: krupnik 180 -200, dwie kluski na parze, 3 łyżki jogurtu 300?
wieczorem: 2 kostki czekolady 75 ... razem lekko licząc prawie 1500 kcal.
Muszę skończyć z tymi słodyczami :))