Czas ucieka, przez palce przecieka. Dzień do dnia podobny, albo bieganie, albo rowerowanie:)coś do nordiku straciłam serce...szkoda mi czasu na chodzenie jak można pobiegać.
Jakiś czas temu zrobiłam sobie badanie na Tanicie (taka sprytna maszyna, co to waży, mierzy, przelicza itd.). W marcu to była załamka-metabolicznie jestem 44letnią babą, dziś po zaledwie 4 m-cach...odmłodniałam o 10 lat!!!!! Zawartość tłuszczu wciąż jest duża, ale już w normie, tkanki mięśniowej niestety przybyło, ale i nawodnienie się poprawiło. Różnica na wadze tylko 1kg, ale proporcje zdecydowanie lepsze:)
Od razu człowiekowi skrzydła rosną i motywacja większa do działania. Chudnąć specjalnie nie chudnę, ale czuję się lepiej i to jest najważniejsze!!!!
Wciąż twierdzę, że gdzieś musiano mnie zmutować, dlatego taka ciężka ze mnie d...Jeszcze tylko żelazo muszę podnieść...we krwi, znaczy się. Nie mogę spod kreski wyjść...i jak tu krew oddawać???Wziął się za mnie kardiolog, więc będzie dobrze. Mówi, że jak hemoglobinę podniosę to i biegać będzie mi się lżej i szybciej...bez tętna 219, jak to ostatnio miało miejsce.
Trzeba działać, bo pod koniec lipca start w Berlinie na 10km.Uprzejmie proszę o trzymanie kciuczków:)))