Gdzie się podziała moja grupa?
Dziewczyny odezwijcie się !!! pliz
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (10)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 18522 |
Komentarzy: | 11 |
Założony: | 10 lutego 2008 |
Ostatni wpis: | 26 czerwca 2014 |
kobieta, 38 lat, Mcdonald
172 cm, 95.60 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Cześć Dziewczyny :)
Wróciłam, było super, pogoda piękna, 4 dni leżałam plackiem na plaży, opaliłam się.
Wydaje mi się, że zebrałam trochę energii w sobie :)
Jedyny minus - na wadze pół kilo więcej, ale co tam... postaram się ten nadprogram zrzucić w tym tygodniu :)
Buziaki
Dziewczyny w nocy z piątku na sobotę wyjeżdżam na tydzień nad morze, w okolice Władysławowa i kompletnie nie wiem co ze sobą zabrać... ciuchy na upał, cichy na deszcz??? Każda pogoda w necie mówi co innego. Nie lubie się pakować :/
30.05.2014r. waga 95.6kg
5.30 - pobudka
6.10 - kawa z mlekiem
7.15 - kawa z mlekiem
9.00 - kajzerka z wędliną i ogórkiem konserwowym, zielona herbata
12.00 - czerwona herbata
13.00 - pół porcji obiadu ze stołówki, czyli kapuśniak, makaron z sosem truskawkowym i kompot
16.30 - pół bułki pizzerki, 6 parówek "bobasków", musztarda, sok marchwiowy
i nic już więcej nie jadłam, wode piłam. A na 20.00 poszłam z moją ukochaną Mamą do teatru na przedstawienie "Klimakterium 2". Świetne. Polecam i to bardzooooo :)
Dzień 1.... ciekawe który to już z koleji
Postanowiłam schudnąć, zapisałam się do mam nadzieje fajnej grupy i zaczynam spisywać swoje żarciowe poczynania :)
29.05.2014r. waga 96 kg
pobudka 6.00 - kawa z mlekiem
wizyta u mamy - kawa z mlekiem
praca 8.00 - dwa wafle ryżowe z wędliną, zielona herbata
11.00 - sok marchwiowy 0,5 litra
13.00 - obiad stołówkowy, połowa porcji (zupa szczawiowa, a na drugie danie ziemniaki, pierś z kurczaka i surówka z kapusty pekińskiej z kukurydzą)
16.00 - pół kubka kawy z mlekiem + 2 rurki z kremem
a potem dwie godziny siedzenia w jacuzzi - byłam w aquparku
20.30 - bułka kajzerka z ketchupem i wędliną
teraz - czereśnie
Wogole dzisiaj dzień do tyłka. Rano Ł. zapomniał kluczyków do auta. Dzwoni do mnie, żebym je zrzuciła przez okno bo już późno i do pracy nie zdąży. Pomyślałam ok, tylko włożę je do woreczka, żeby się gdzieś nie zawiesiły po drodze (mieszkamy na 10 pierze). No i utknęły na drzewie, dokładnie na takich wysokich choinkch. Ł. wkur... przyszedł do domu, ubrał dres, zadzwonił do pracy ze sie spóźni i poszliśmy szukać woreczka :) deszcz padał, ludzie się gapili a Ł. wchodził na choinki. Masakra...
A potem u mnie w pracy, taki jeden stary typ tak bardzo mocno mnie wnerwił, ze szkoda słów, aż miałam oczy mokre (uwaga: nie jestem beksa!!!)
No a teraz jestem z Wami i poczytam co u Was słychać :)