- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (46)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 75823 |
Komentarzy: | 400 |
Założony: | 30 stycznia 2008 |
Ostatni wpis: | 20 marca 2019 |
kobieta, 41 lat, Tam Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc
174 cm, 116.20 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Dzisiaj co tygodniowe ważenie. I tylko 1,5kg mniej. Jak będę tak wolno chudła to chyba mi się nigdy nie uda.
Ach, gdyby tak mogło być lepiej
Powoli brak mi siły. Ledwo się człapie, nie ma mowy o żadnych ćwiczeniach, max co z siebie wycisnę to może ze 200 kcal na rowerku ale nie więcej. Brak mi siły nawet żeby się uśmiechać. Nienawidzę tego. I może dlatego nie lubię chudnąć, bo ciągle chodzę z nosem na kwintę i nic mi nie pasuje.I ja zawsze uśmiechnięta staje się nagle czołowym ponurakiem. Wstając do pracy o 6 rano już pragnę, żeby ten dzień się skończył.
Jutro ważenie. Jak jakieś prosię tuczne. Ach żeby tak trochę spadło. Oczywiście ja nie widzę nawet jednego kilogram, aby mi ubylo. Już sama nie wiem. :( okropny dzień!!!!
Ach. już prawie fajrant w pracy a humorek nic mi się nie poprawił.
Trudno. Jesien, widać tak jużmusi być...
Puk, puk... kto tam ? To ja deprecha....
No i zapukała do mioch drzwi. Mam serdecznie dosyć wszystkiego. Mam dosyć wstawania o 5.00 rano do pracy. Mam dosyć 8 godzin w pracy. Mam dosyć mojego faceta, dosyć szkoły, dosyć pracy magisterskiej i w ogóle wszystkiego. A przede wszystkim mam dosyc swojego ciała.!!! Nie wiem jak to jest. Zanim przeszłam na dietę a więc w czwartek 22.10.2009 kochałam swoje ciało. Każdy gram był kochany. Aż budzę się w noc z postanowieniem schudnąć, bo mam dosyć upokarzania i dogryzywania ze strony szefa i innych znajomych z pracy.
Jestem do niczego.
Drogie Vitalijki tragedia!!! Chciałam schudnąć a tu proszę przytyłam!! Jestem przykładem ludzkiej głupoty! Miałam już prawie to co chaiłam schudłam do 67 kg i zowu tak się zapuściłam. Znowu chce stawić czoła swoim własnym demonom tzn. moim ukochanym chipsom, pepsi czy tez schabowym. I jeszcze jedna rzecz która mnie tumani i przestarasza - ĆWICZENIA. Jak ja nieznoszę ćwiczyc. Jak już popadnę w rutynę to jakoś to będzie ale narazie muszę cierpieć. Niestety muszę również zmienic swój rozkład dnia. Tragedia. A głównym reżyserem i aktorem jestem JA. ;(