Pamiętnik odchudzania użytkownika:
weronikawerus

kobieta, 35 lat, Warszawa

163 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2014 , Komentarze (8)

tydzień temu byłam na badaniu krwi, do dzisiaj mam 'pamiątkę ' po owym dniu.same zobaczcie


nie wiem czy ja jakaś inna jestem czy co ale trochę duży ten siniak;/

a co do mojego przyjaciela- to na razie się "dogadujemy":) podróżujemy codziennie po godzinie:) ciekawe kiedy będą widoczne jakieś efekty. (mowa o orbitreku dla niewtajemniczonych)jeżdżę na nim już 5 dni (przejechane 142km)

9 lutego 2014 , Komentarze (5)

od czwartku mam nowego przyjaciel:)- zwie się orbitrek:) We wtorek mój rowerek po 5 latach podróży ze mną odmówił mi posłuszeństwa, długo się nie zastanawiając zamówiła  orbiego. może on pomoże mi w końcu schudnąć nieco z nóg. pomierzyłam się i zobaczymy co to będzie za miesiąc. na razie bardzo zmotywowana ćwiczę na nim, nawet mogę się pochwalić że w piątek zrobiłam  na nim 26km w ciągu godziny a w sobotę w tym samym czasie zrobiłam 28km:))mam nadzieje że będziemy się przyjaźnić jak najdłużej:))

16 stycznia 2014 , Komentarze (1)

-owsianka + banan
-zupa buraczkowa
-bułka z szynką
-2 gołąbki
-1 cukierek



30km rowerek

16 stycznia 2014 , Komentarze (1)

-owsianka z bananem
-3kanapki z szynką
-1 kanapka z szynką + bulion



40km rowerek

14 stycznia 2014 , Komentarze (1)

-1 kanapka z szynką
-1 bułka z szynką
-1 bułka sucha z bulionem



52km rowerek

12 października 2013 , Komentarze (4)

hejka, co tam u was?? u mnie ostatnio nieciekawie;/

jakaś marudna się zrobiłam, może mam ku temu powody a może poprostu oczekuję za dużo;/ ale do rzeczy. jak pewnie większość z was wie a  ci co nie wiedzą to już mówię że jestem w związku na odległość który trwa już 8 lat. dla mnie jest to zdecydowanie za długo, ale mój wybranek twierdzi że jest za młody (24lat) żeby coś zmieniać. boli mnie to bo czuję się jak piąte koło u wozu. wszystko jest ważniejsze ode mnie. nie mamy dogadane gdzie będziemy mieszkać, problem jest taki że ja nie chcę u niego a on nie chce u mnie;/ ja mam swój dom w którym byśmy mieszkali sami a u niego mielibyśmy mieszkać z rodzicami na co ja się nie chcę zgodzić. poszłam na kompromis i powiedziałam ok możemy mieszkać w twoim mieście ale pod warunkiem że osobno, no i na tym temat się skończył bo on nie szuka ani mieszkania ani nic nie planuje a mnie  te zawieszenie już zwyczajnie męczy. chciałabym już ułożyć sobie życie mieć męża zajść w ciąże stać się samodzielnym człowiekiem a nie z rodzicami. po skończeniu technikum mieliśmy zamieszkać razem ale powiedział że z pustymi rękami nie przyjedzie,że chciałby się czegoś najpierw dorobić. pomyślałam wtedy oki, fajnie że chłopak myśli. ja w tym czasię pracowałam i poszłam na studia myślałam że w ciągu tych 3 lat już podejmie decyzję ale niestety nie więc ja aby nie siedzieć i myśleć nie wiadomo o czy poszłam na magisterkę a tym samym dałam mu do namysłu kolejne dwa lata, w czerwcu się bronie a z jego strony dalej zero reakcji. jest mi już bardzo ciężko ale on tego nie rozumie. Przecież nie można tak chodzić ze sobą w nieskończoność. Jak jesteśmy razem to jest super rozumiemy się kochamy. ale więcej jest tych dni kiedy jestem sama. wszystkie moje koleżanki ze studiów są mężatkami jedna ma dziecko druga powiedziała nam dzisiaj że jest w ciąży. Cieszę się jej szczęściem ale jednocześnie boli mnie to że ja jestem w takim zawieszeniu.

musiałam się wygadać bo tak jakoś ciężko mi z tym jest. wyprzedzając wasze pytania to rozmawiam z nim o tym naszym problemie tylko że on problemu nie widzi albo uważa że narazie tak jest dobrze.

8 października 2013 , Skomentuj

pomarudziłam sobie wczoraj ale myślę że tego właśnie potrzebowałam. pomyślała sobie - od patrzenia w lustro i marudzenia nikt jeszcze nie schudnął, jak sama nie weźmiesz się za siebie to będziesz sobie tak tyć  i tyć aż wkońcu będziesz mieć nadwagę a potem otyłość. Wstałam i mówię tak koniec marudzenia włączaj skalpel ewy i let's go! i takim sposobem zaczełam ćwiczyć skalpel- właśnie jestem po drugim treningu(dzisiaj bylo mi ciężej niż wczoraj ale co tam dałam radę) Może ktoś powie że to wcale nie jest dużo ale dla mnie sam krok do przodu coś już znaczy. na razie się nie ważę bo po co się mam dołować i płakać że jestem taka beznadziejna. grunt że robię coś dla siebie- niby jeździłam codziennie rowerkiem stacjonarnym ale ja w sumie nie czułam że mięśnie jakoś intensywnie pracują, po skalpelu czuję że ćwiczę, a na rowerku jeździć po prostu lubię.jedynie czego się boję to że rozbudują mi się nogi.....mam nadzieje że taki efekt mnie ominie.

ćwiczy któraś z was skalpel??jakie efekty


a na koniec pokażę Wam moją tabelkę którą wstyd w sumie pokazywać;(

1.10 :( :( :( :(
2.10 :( :( :(  
3.10 ok. rowerek 27km :( :( ok.
4.10 ok. basen + 51km   ok. ;c
5.10 ;( ;( :( :(
6.10 25km :( :( ok.
7.10 skalpel OK. OK. :(
8.10 skalpel OK. OK. OK.

7 października 2013 , Komentarze (2)

tak w sumie to się zastanawiam co ja tu robię ciągle tkwię w czarnej dup.... tyję chudnę i tak w kółko- ostatnio bardzo tyję:(( ale w sumie to moja wina bo nie umiem przestać jeść nie potrafię odmówić sobie i wytrzymać na diecie:(((dokuczają mi koledzy w pracy w sobotę kolega powiedzial do mnie że jestem misiem;(((obrociłam to w żart ale takie słowa mnie bolą, drugi kolega złapał mnie za boczek i mówi oooo masz tłuszczyk;/.

eh jestem beznadziejna, kiedyś to potrafiłam schudnąć do 53kg a teraz nie umiem nawet poniżej 60 zejść. ważę już prawie 64kg (niby nie mam nadwagi ale czuję się jak wieprz:(()

chciałabym żeby mnie pamiętnik motywował żeby były efekty  ale sama to niszczę:((

tak wyglądam dzisiaj po obiedzie




4 października 2013 , Skomentuj

co tu dużo pisać-znowu dałam ciała(żre jak świnia czytaj;/)

nie mam pojęcia skąd wziąć motywację i zacząć walczyć o siebie - z jednej strony mówię sobie że przecież  nie ma tak źle są ludzie dużo grubsi odemnie a z drugiej nie mogę na siebie patrzeć:(

waga z dziś mnie przeraża 62,9: ((

18 września 2013 , Skomentuj

Dzisiaj zrobiłam duży jak na mnie krok do przodu, a mianowicie byłam na basenie:) z reguły omijałam takie miejsca szeroki łukiem( z wiadomych powodów), ale tak mnie dzisiaj naszło hihi:) mówię sama do siebie że w sumie nadwagi nie mam ( może nie wyglądam jak  modelka ale myślę że nikogo nie przerażam swoim wyglądem). Wiecie tak sobie myślę że nawet jak są jakieś otyłe osoby na basenie-to nawet dobrze- bo nie sztuką jest się chować przed światem i tyć, sztuką jest walczyć o siebie:)) ale jadę poetycko:)))

Mogę się pochwalić od trzech dni nie jadłam nic słodkiego:)) tabelka póki co na mnie działa hehe

Zmieniłam swoją metę dotyczącą rowerka( chciałam przejechać 12000km w ciągu roku ale już chyba nie dam rady) Dlatego moim nowy celem jest 10 000km ( w tamtym roku zrobiłam 12 000km)

W sobotę zawody strażackie - jak sobie o  tym pomyśle to trochę się stresuję, jestem zleksza panikarą;/

koniec ględzenia wklejam moje wypociny

wrzesień ćwiczenia dzień bez słodyczy dieta kremy
16 OK. OK. OK. OK.
17 OK. OK. OK. OK.
18 OK. OK. OK. OK.
19        
20        
21        
22        
23        
24        
25        
26        
27        
28        
29        
30        



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.