Cześć :)
Ostatnio straciłam nadzieję ... No to, ze się uda, ze sobie poradzę.Poszłam do rodzinnego, dostałam skierowanie do chirurga, spotkanie w ciągu 2 dni .... zabieg zmniejszenia(czyli odcięcia) żołądka 15 maja. Usłyszałam : jest pani taka piękną kobieta, trzeba to zrobić dopóki nie ma chorób towarzyszących, otyłość to nie nadwaga .... to choroba o której wciąż tak mało wiemy ....
No i .... zaczęło się. Tak naprawdę nigdy nie brałam operacji pod uwagą. Zacząłam szukać ludzi, którzy mieli zabieg co najmniej 3 lata temu ...
To, ze ludzie tuż po zabiegu są w stanie euforii- wcale mnie nie dziwi. Gubią ok 10 kilo miesięcznie ... w końcu widzą światełko w tunelu. Tyle, że ... nie znalazłam nikogo, kto chwaliłby zabieg dwa lub więcej lat po ....
Poczytałam jak to jest , zalecenia , diety .... i ....
Dlaczego uważam, ze dopiero wycięcie 2/3 zoładka zmobilizuje mnie do myślenia? Moze prosciej pomyśleć zanim się go pozbędę? Skoro po operacji mam do 8 tygodni wcinac papki dla dzieci, dlaczego nie robię tego przed? Teraz mam wybór- potem... jesli nawalę mogę zostawić małą sierotkę.
Wiem, ze nie zrobię tego zabiegu. Rezygnuję. Tyle, ze zastanawiam się do kogo jeszcze mogę zwrócić się o pomoc?Czy jest na Vitalii ktoś kto schudł i trzyma formę? Od lat co jakiś czas zakładam taki post i nikt się nie zgłosił.
Czy to znaczy, ze do końca będziemy na huśtawce?
Najgorsze jest to, ze twierdze iż będziemy bez względu na .....wielkość zołądka :)