Kurczę znowu mam zastój, ale wydaje mi się, że to nagromadzenie wody przed miesiączką... i miałam rację wczoraj przyszła
Waga stoi w miejscu, w obwodach też nic się nie zmieniło.
Nawet to, mnie wkurza.
Myślałam, że takie dni nie będą mnie cofać w odchudzaniu. Czuję się jak wielki balon... pełen wody. Faceci mają dobrze... jak byłam młodsza zawsze przychodziłam do mamy, tuliłam się do Niej i pytałam "dlaczego nie jestem chłopcem" moja mamusia od razu wiedziała co mi jest Od paru lat już nie mam się jak do Niej tulić . Teraz czasami w te dni tulę się do męża... ale co mama to mama
Dobra koniec tego narzekania
Do końca tygodnia mam wolne, a od poniedziałku wracam do pracy - mam pracę biurową więc myślę, że dam już radę wrócić do normalności.
Wczoraj zrobiłam obiad dla siebie i męża (makaron razowy w sosie z jogurtowym pieczarkowo-szpinakowym) ale zrobiłam go dużo tak jak kiedyś i musieliśmy zawieźć trochę jedzenia przyjacielowi męża. To takie dziwne, że po zjedzeniu garstki posiłku jestem pełna. Przed tygodniem gotowałam krupnik i też nagotowałam go jak dla czteroosobowej rodziny, a jest nas tylko dwójka. Zamroziłam trochę zupy, ciekawe czy będzie dobra po rozmrożeniu.
Wiem, piszę dziś same bzdury ale jakoś nie wiem co pisać.
Staram się urozmaicać posiłki, jem o stałych porach i ćwiczę w domu, spaceruję po świeżym powietrzu. Od przyszłego tygodnia chcę się zapisać do Fitness klubu. Wiem, to miał być basen ale do końca roku odpuszczę sobie basen. Po zgubieniu jeszcze kilku kilogramów może w nowym roku zdecyduję się na wystąpienie w stroju kąpielowym w swoim mieście