Wczoraj z czymś przeholowałam tylko nie wiem z czym...
Po ośmiu godzinach siedzenia w pracy wybrałam się do fitness clubu, pochodziłam na bieżni ok. 40 minut, przeszłam 3 kilometry. Przeszłabym więcej ale każde nowe buty mnie obcierają (lewa pięta) i tak było i tym razem . Wróciłam do domu kulejąc Mój mąż postanowił skończyć skręcać szafkę do kuchni i potrzebował mojej pomocy, więc pomogłam ją przenieść z pokoju do kuchni - nie była ciężka ale chyba musiało mi coś zaszkodzić bo po godzinie kiedy schyliłam się to zabolało mnie w plecach, że aż straciłam oddech. Czuję napięcie w w dolnej części pleców (w lędźwiowej części kręgosłupa) ból promieniuje na boki...
Wzięłam gorący prysznic, mąż wysmarował mnie maścią i jakoś przemęczyłam noc. w pracy było nie najgorzej.
Po pracy dziś miałam kontrolną wizytę u mojego Doktora Macieja Plesiaka. Przekazałam mu dobre wiadomości o sobie i pracy mojego żołądka. Mogę już pić wino ale tylko wytrawne i oczywiście nie za dużo , mogę również ćwiczyć już wszystko muszę tylko oszczędzać stawy kolanowe. Bardzo mnie to cieszy...
Po wizycie poszłam na małe zakupy - nie mogę jeszcze kupować na siebie ciuchów więc kupiłam sobie 3 książki a na swoje bolące plecy kupiłam rozgrzewające plastry
Po udanym dniu siedzę z książką i ćwiartką lampki wina (rozrobionego z wodą) i się relaksuję...
agamrozz
8 października 2016, 16:52Dzięki :)
aczasleci
8 października 2016, 14:12Piękny relaks :-) Wygrzewaj plecki i zdrowiej :-)