trzy dni temu zaczelam swietowac...
...i czas zakonczyc to swietowanie!Bo jak tak dalej pojdzie,to w okresie Wielkanocnym, bede musiala zaintonowac "Gorzkie Zale"! Ani sie obejrze, jak znow mi te 10 kilo przybedzie! Tak...Upojny smak sukcesu...usypia!Oj, nie mge sie dac uspic!
Moje "piec minut" nadeszlo!
Otoz to! Wlasnie dzisiaj przygrzalo tak sloneczko, ze wyszlam na zewnatrz bez wierzcniego okrycia...No i sie posypaly...komplementy! "O jak Ty schudlas!"Zatkalo mnie, chcialam odpowiedziec:"ludzie! A wam co?Przeciez ja juz od pazdziernika sie odtluszczam, a Wy teraz dopiero to zauwazyliscie?"No, ale jak sobie przemysliwam, ze w pazdzierniku nalozylam cieplejsza kurtke, a dzisiaj , tak naprawde ja zdjelam, bo slonce przygrzewa...No, i dopiero rozumiem, dla ludzi maly szok! Nie powiem! Mam swoje "piec minut!"Chwilo trwaj!
No, czas znow sie ruszyc!
swiateczne obzarstwo (jesli Kogos to nie dotyczy-to przepraszam) nie pojdzie w zapomnienie, bo to pysznosci same...Chociaz, co ja klamie, wcale sie nie obzeralam..Hmm...Dziwne to nawet...Tak, bardziej "przezylam" te swieta, niz "przezulam", cos sie z moja swiadomoscia dzieje...Podejrzane...Jutro mam sie zwazyc, po przeszlo miesiacu! Ile nadzieji a ile strachu, takiego ludzkiego, zwiazanego z jakimis (w koncu!) wyrzeczeniami.Ale to jutro, a dzisiaj-noc w pelni, czyli spac sie wypada polozyc...
18-04-2006...Moje jutro zaczelo sie pare minut wczesniej...Wyniki wazenia na paseczku...Nie powiem, ciesze sie!
Wesoly nam Dzien dzis nastal!
Ktorego z nas kazdy zadal...Tego Dnia ,Chrystus Zmartwychwstal! Alleluja! Alleluja!
Wielki Czwartek...
wiec chyba oszczedze sobie jakichkolwiek uwag, wspomnien z minionych dni..Powinnam sie skupic na tersci Tych Dni, ktore niosa w sobie cala swietosc Meki,Smierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa...Sprobuje sie skupic, wyciszyc...przemyslec...Bardzo owocnych dni , Tych dni dla Was Wszytskich!
No i napisze pare slow...
Wspominalam w poprzednim odcinku pamietniczka, ze ominelo mnie mycie okien, bo Maz za mnie to uczynil...A , jednak, w mysl przyslowia"co ma wisiec..." - milalam mycie okien wczoraj, u pani Sonii! Coz bylo robic! wzielam sie nawet szybko za nie, zeby "najgorsze" miec za soba , a reszta to jak zawze...Za nim sie wzielam za cokolwiek, wypilysmy cherbate, parzona po "staropolsku", w szklance ustawionej na szklanym spodeczku! To chyba ostatnie miejsce na swiecie, gdzie jeszcze tak podaja cherbate! A, ze ja mam biurowe wspomnienia z Polski, to mile nawiazuje do nich w praktyce, przynajmiej raz w tygodniu...Nie wiem jak juz sie mam wybraniac od jedzenia u pani Sonii! Od samego przekroczenia progu-juz czycha na mnie jedzonko! Zeby bylo trudniej odmowic, jedzonko jest przepyszne! Ale, liczy sie dobroc, wiec nie odmawiam, a jak bede chciala podietowac, to w domu zawsze mam do tego okazje, prawda? No i pogadalysmy sobie...Tym razem , pani Sonia wspominala, jak ktoregos dnia , cichcem , udala sie do kosciola katolickiego(czy ja Wam wspominalam, ze panii Sonia jest Zydowka?), a byl to dla Niej wtedy nie-lada wyczyn, bo Ona pochodzila z bardzo religijnie-ortodoksyjnej , chasydzkiej rodziny! Ale, dziecieca ciekawosc byla silniejsza, tym bardziej, ze miala wokol siebie duzo polskich kolezanek , katoliczek! No,i co? Kosciol sie nie zawlail, nikt jej na tym nie przylapal( a w tamtych czasach, to roznie moglo byc z tkim przylapaniem Zydowki w katolickim kosciele!)A dzisiaj? Dzisiaj , to inne czasy...Pani Sonia sama nie jest tak bardzo religijna, jak niegdys Jej Rodzice, cos tam dla tradycji przechowuje w swietowaniu wazniejszych Zydowskich swiat, ale nie tak scisle, i nie do konca...Bo, bycie religijnym Zydem, to troche zlozona sprawa. Zydowska religia jest scisle polaczona z kultura, do tego stopnia, ze bycie Zydem , okresla sie przez przynaleznosc religijna-bardziej- niz terytorialna.Kultura i historia narodu zydowskiego to glownie religia, a raczej -historia religii-i uczestnictwa Narodu Wybranego w tejeze...Ale, to troche zlozone, wiec sie nie bede nad tym rozwodzila. W kazdym badz razie, pogadalysmy sobie o spojrzeniu na zagadnienie Boga w zyciu kazdej z nas...No nie roznimy sie wiele w tym zapatrywaniu.A w ogole, to pani Sonia zaczela mowic o "naszym Papiezu", ktorego wprost ubostwiala!I gdy widywala Jego twarz w telewzji, to miala nie jeden raz ochote Go pocalowac, bo-jak zaznaczala-takiej madrasci na swiecie nie uswaidczysz u wielu ludzi!Nie powiem, zebym sie nie zgodzila z Nia w tym szczegole!Opuszczajac dom pani Sonii, zyczylam Jej radosnych Swiat Passover(Pascha), a Ona mnie - radosnych Swiat Wielkiej Nocy, ktore to swieta "jakby sie wrosly historycznie", i swietujemy je w tym samym czasie, bo to przeciez wynika z logicznego ukladu kalendarzowego...No, i taki byl ten miniony dzien u pani Sonii. Wrocilam do domu, szczesliwa, ze "cos zrobilam", poza domem...Oderwalam sie od codziennych zajec, a w drodze do i z pracy, poczytalam to i owo...Dzien byl spedzony rzeczywiscie "tresciwie!".Oby takich wiecej dni...
Krociutenko ...
Maz zaprosil (podczas mojej nieobecnosci) Znajomych na dzisiaj na obiad...Ok, nie bylo problemu...W lodowce pelno zarla, wiec zawsze sie dalo cos wymodzic...A, ze okna byly nie przygotowane na te wizyte, mezu sam "wzial sie za nie", i nie powiem...zrobil to pierwszorzednie! Goscie przybyli wiec dzisiaj, spozierajac przez czysciutkie okna naszego pokoju ...To juz mam mycie okien za soba...ufff! Niestety, przejadlam sie dzisiaj, przy gosciach! jutro ide do Pani Soni, moze wiec bedzie okazja stracic pare kalorii? Zobaczymy...Obiadzik z dzisiejszych pozostalosci, wiec i o to sie nie musze martwic...No, to tyle, bo dzieci do snu musze "pogonic", a tyle jeszcze ma do zrobienia!
No, place...
Tylko, dlaczego mam takiego presladowce- pecha? Moze to nie pech...Kto wie, chyba to nie pech, tylko takie czasy nastaly, ze lepiej jest "wiecej miec", niz "wiecej byc"...Ciezkie czasy...I jeszcze tak mi sie "ciagnie" ze znalezieniem Kogos do bawienia dla Malej, przeciez za darmo nie chce Jej nikomu zostawic!Juz drugi tydzien nie pojde do P. Sonii, a tak chcialam sie wyrwac, pogadac z Nia, miedzy ludzi pojsc...Wlasnie wczoraj juz nie wytrzymalam, wybuchnelam placzem przed Mezem, z pytaniem : "dlaczego?!"...Kto jak kto, ale ja , umoralniajaca Wszytskich na lamach swojego pamietnika, zadajaca takie pytania?! Wiem, ze nie powinnam, z reszta , znam juz odpowiedz...Tylko, wcale nie jest mi z tego powodu duzo latwiej...Wierze, ze tylko teraz...W koncu przez przeszlo trzy ostatnie miesiace zylam w totalnym stresie, na granicy "byc, albo nie byc", i jakos to znioslam(Bogu Niech Beda dzieki!), ale teraz place cene, bo "sypie " sie emocjonalnie z powodu (wlasciwie) bzdury!
Rzeczywiscie, zlo ma wielki poklask!
Moze, gdyby takiego nie mialo, to zginelo by smiercia naturalna?Tani populizm zapedza tabuny klakierow w beznadziejna przepasc...O, jak sie wyrwac z tego tlumu tanich poklaskiwaczy? Trzeba bedzie za to cene jakas zaplacic...Coz zrobic? Coz zrobic? Wyboru musze dokonac sama...Chyba juz wiem...
No, juz spokojniejsza jestem...
Co mnie taka wscieklosc wziela? Niepotrzebnie! Wlasnie ugadalam sie z kanadyjka (wloskiego pochodzenia)-Susan, bedzie mi pilnowala Malej ! Nie musze rezygnowac! I to jeszcze, jak sie okazalo mam Jej placic polowe stawki, ktora kolezance placilam, bo podobno "po tyle chodzi " taka usluga...No, prosze...Miliony teraz bede zbijala...hahaha...