Kurcze!!!
Mąż od wczoraj ma gorączkę. Był dziś u lekarki, dostał skierowanie do kliniki do Wrocka, nie wiadomo bowiem skąd to zapalenie. W wypisie enigmatycznie napisane prawdopodobna przyczyna infekcyjna - i tyle. I być może byłoby fajnie i zgodnie z prawdopodobieństwem tylko Mirek co jakiś czas ma gorączkę, stany podgorączkowe mimo brania ibuprofenu. Więc pani doktor chce znaleźć prawdziwą przyczynę zapalenia. Z jednej strony cieszę się że pójdzie do tej kliniki, z drugiej znowu pojawił się strach.................
I znowu kilogram - w górę...
Nie odzywałam się długo bo wstyd - w ciągu 2 tygodni przytyłam prawie dwa i pół kilograma i schudłam półtora, zmieniam pasek na 82,9 - tyle na dziś. Miało być tak pięknie - arbuzy, truskawki i nic więcej. Nie wyszło. Wybaczam sobie i gonię dalej! Właśnie sobie uświadomiłam, że do urodzin już mnij niż więcej, a waga nawet nie na środku. Ale nic to. Dopóki walczę jestem zwycięzcą... Więc walczę. Mąż ma się lepiej, woda pomalutku schodzi, jest nadal na zwolnieniu w domu. To już prawie miesiąc. Jutro dostanie kolejne chorobowe, ale przecież musi wracać do pracy, więc weźmie tylko tydzień jeszcze. Cieszę się, że mu się poprawia!
Hura!
Odbieram dzisiaj męża ze szpitala, reszta leczenia w domu! Ciekawe ile będzie miał czasu na powrót do zdrowia?
Zapalenie osierdzia
to diagnoza niepotwierdzona do końca, bo "jeszcze robimy wyniki" i nic się Pani nie dowie- lekarska asekuracja. Więc mąż ma zapalenie osierdzia, mięśnia sercowego i wodę w płucach. Prawdopodobnie niewyleczone lub powikłane choróbsko, lecz tylko prawdopodobnie. Boję się o niego, bo nie czuje się najlepiej, są duże wahania, boję się tym bardziej, że nie jest już na intensywnym nadzorze tylko normalnie na sali, bo za dużo "chętnych" jest i trzeba robić miejsce. Najgłupsze pytanie na świecie - Jak się czujesz?.... Z drugiej strony wiem, że na nic tak naprawdę nie mam wpływu, co ma być to będzie. Z tych nerw niedługo przekroczę 80 i będzie 7. A tak na nią czekałam. Już tak nie cieszy. Dzięki za słowa zamieszczone w komentarzach. Boję się nocy. Ale może jutro będzie już lepiej, stabilniej...
Brutalnie jest!
W życiu, nie można się zatrzymać bo dzieci głodne, chore - nie można się zatrzymać, trzeba biec. A jak tak chciałabym siedzieć w szpitalu i trzymać męża za rękę. Kto może niech to zrobi, już, szkoda czasu na pierdoły. Życie jest za krótkie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
szpital... cd.
Muszę się wyżalić. Mój mąż po miesiącu "leczenia" trafił wczoraj do szpitala. W nocy "się zatrzymał" i leży na intensywnym nadzorze kardiologicznym. Byłam dzisiaj u lekarza prowadzącego - a on mi na to że trzeba było przyjść 2 ttgodnie temu. Jakbym w gębę oberwała. Delikatnie wytłumaczyłam, że jak byliśmy na SORze to rozpoznali zgagę..... Świnia nie lekarz! Ryczeć mi się chce! Siedzę z 4 dzieciaków i tylko z każdym tel. do Mirka boję się, czy odbierze czy nie... Leczyliśmy się w ciągu miesiąca u 4 lekarzy, a tu taki Gnojek mnie poucza. Cała 4 wróżyła tylko co mu jest... Lekarze za dychę. Aż wreszcie musiało serce stanąć, żeby usg mu zrobili. Kurcze nie mogę....
Wszystko rozumiem, w lumpach kupuję!
I się wcale nie wstydzę, bo tam są o wiele lepszej jakości ubrania. Ale mam jeden malutki problem - 4 dzieciaków. I nawet jak 2 jest w przedszkolu to 2 zostaje. A to niestety strasznie utrudnia, bo nawet jak z samą Michaliną do sklepu pojadę- nie pójdę, bo mieszkam na wsi - to niestety przymierzanie odpada. A już marzę o tym, żeby sobie tak po sklepach polatać. Jedyne co mi pozostaje bez ograniczeń czasowych - czyli nocą, to internet. No, wyjaśniłam.
muszę garderobę wymieniać - jakie to przyjemne!
Tylko że kasy mało, a wszystkie spodnie wiszą jak worki. I tu właśnie jest kłopot, bo kazałyście mi porobić zdjęcia, a ja muszę najpierw ubrania kupić, - tzn wymieniać. Z drugiej strony wiem, że jeszcze schudnę - na razie schudłam jakoś tak nieproporcjonalnie. Więc chyba pozostanie mi w dresach chodzić na razie... Wszystkie swoje "małe" ubrania już dawno wydałam. Ale najfajniejsze, że chudnę, w prawdzie pomału, ale do przodu!
Ale ja nie mam swojego stylu;)
I tu klapa.. nie wiem, co do czego pasuje
I znowu...
Kilogram stracony! Nie tęsknię wcale, muszę przyspieszyć! Muszę! Dla samej siebie! Żeby mi się wszystko należało! Fajne ubrania, makijaże, buty na wysokim obcasie - nie noszę bo chyba głupio bym wyglądała - i nie wiem czy obcas by taką wagę wytrzymał
. poza tym zawsze miałam przekonanie że jak ktoś ma ładną figurę to we wszystkim ładnie wygląda, a jak wygląda gruba kobieta w czymkolwiek każdy widzi.... Ale to się zmieni, już niedługo!!!!