Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054190
Komentarzy: 43029
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 października 2019 , Komentarze (30)

bo Monday skończył się wczoraj w porze obiadowej, jak tylko wyszło słonko :DChyba zaczynam się zmieniać w metopmałpiatkę albo jakąś podobną potworę. Na życzenie wrzucam makijaż granatowo niebieski 

bez życzenia wrzucam zdjęcie czółenek, które przyszły , hehehe bez mała przytuptały, w ciągu 24 godzin ( nawet niecałych) od zamówienia ich, mają przecudny rudy kolor i stabilny obcas...co prawda muszę w nich trochę połazić po domu bo jak to z niemierzonymi butami ..lekko przyciasne. Za to druga para, którą kupiłam w sklepie...super, śmigałam w niej już wczoraj. Tamte mają centymetrowy obcas, czyli prawie jak balerinki.  

A jak już się chwalę to pochwalę się kurteczką, " oszukany" kożuszek, na polarku udającym kożuszek, myślę, że za dwa tygodnie będzie jak znalazł....bo przecież mnie wiecznie jest gorąco. Kurteczki nawet nie upolowałam...po prostu wisiała sobie na Allegro i krzyczała do mnie " kup mnie, kup mnie" No i kupiłam, ponieważ kupiłam sobie też fajne portki , nie kupić kurteczki za 37 zł to byłby grzech ...śmiertelny :PP. Uprzedzając pytania pani  jest na allegro https://allegro.pl/uzytkownik/CiuszkiXXLpl, uwielbiam u niej robić zakupy. Świetny towar, jeszcze lepsze ceny, błyskawiczna wysyłka, zero problemów z ew. reklamacją. Ostatnio kupiłam sukienkę, jak ją dostałam okazało się że jest wypruty suwak na długości ok 5 cm ale z przodu były plamy po soku. Zrobiłam zdjęcia, wysłałam pani . Natychmiast zaproponowano mi zwrot części kasy, ale ja wolałam bluzkę którą u niej wypatrzyłam i tako rzekłam. Po dwóch dniach dostałam super bluzeczkę. Tak że gorąco polecam. 

No dobra koniec chwalenia się tym i owym, wracajmy do roślinek. 

No to milutkiego dnia. Ja poczekam na dłużniczkę ( która mam nadzieję że zgodnie z obietnicą dojdzie, bo jak nie to zatłukę...w niedzielę wylatuje na dwa tygodnie do Irlandii a mnie kasa potrzebna) a potem pobawię się z morskimi turkusami na oczach. Ahoj, piąteczku ...ahooojjjj!!!

Ps. Holka!!!! Czy to nie " twoje" klimaty? Na 99 % jadę...bo mi się panowie podobają hihihihi nie tylko wokalnie. Będą w listopadzie przyszłego roku w Tauron Arenie.

https://www.youtube.com/watch?v=GYMLMj-SibU&list=PLTtT3vD5-GEwZ0KEdzkn8ExjZBy_V9XOb&index=3

4 października 2019 , Skomentuj

bo Monday skończył się wczoraj w porze obiadowej, jak tylko wyszło słonko :DChyba zaczynam się zmieniać w metopmałpiatkę albo jakąś podobną potworę. Na życzenie wrzucam makijaż granatowo niebieski 

bez życzenia wrzucam zdjęcie czółenek, które przyszły , hehehe bez mała przytuptały, w ciągu 24 godzin ( nawet niecałych) od zamówienia ich, mają przecudny rudy kolor i stabilny obcas...co prawda muszę w nich trochę połazić po domu bo jak to z niemierzonymi butami ..lekko przyciasne. Za to druga para, którą kupiłam w sklepie...super, śmigałam w niej już wczoraj. Tamte mają centymetrowy obcas, czyli prawie jak balerinki.  

A jak już się chwalę to pochwalę się kurteczką, " oszukany" kożuszek, na polarku udającym kożuszek, myślę, że za dwa tygodnie będzie jak znalazł....bo przecież mnie wiecznie jest gorąco. Kurteczki nawet nie upolowałam...po prostu wisiała sobie na Allegro i krzyczała do mnie " kup mnie, kup mnie" No i kupiłam, ponieważ kupiłam sobie też fajne portki , nie kupić kurteczki za 37 zł to byłby grzech ...śmiertelny :PP. Uprzedzając pytania pani  jest na allegro https://allegro.pl/uzytkownik/CiuszkiXXLpl, uwielbiam u niej robić zakupy. Świetny towar, jeszcze lepsze ceny, błyskawiczna wysyłka, zero problemów z ew. reklamacją. Ostatnio kupiłam sukienkę, jak ją dostałam okazało się że jest wypruty suwak na długości ok 5 cm ale z przodu były plamy po soku. Zrobiłam zdjęcia, wysłałam pani . Natychmiast zaproponowano mi zwrot części kasy, ale ja wolałam bluzkę którą u niej wypatrzyłam i tako rzekłam. Po dwóch dniach dostałam super bluzeczkę. Tak że gorąco polecam. 

No dobra koniec chwalenia się tym i owym, wracajmy do roślinek. 

No to milutkiego dnia. Ja poczekam na dłużniczkę ( która mam nadzieję że zgodnie z obietnicą dojdzie, bo jak nie to zatłukę...w niedzielę wylatuje na dwa tygodnie do Irlandii a mnie kasa potrzebna) a potem pobawię się z morskimi turkusami na oczach. Ahoj, piąteczku ...ahooojjjj!!!

3 października 2019 , Komentarze (35)

....we czwartek. No cóż...nie każdy może sobie taki dzień mieć....kiedy chce:? albo raczej kiedy go dopadnie. U mnie chyba zaczęło się przedwczoraj ...zapakowałam się we wtorek do łóżka przed 21 ( bo mam od jakiegoś czasu taki rytuał, że po 21 zaczynam przeglądać allegro i polować) a spać mi się chciało jak nie wiem co. Mhm....chciało i tyle. O 22 zaległam na podusiach i co? Ja zaległam a mój sen ...polazł, nie wiem do kogo. Tarzałam się po łóżku do 24 ...masakra, gadałam do siebie ( chwilami niecenzuralnie) jęczałam, odkrywałam się bo było mi gorąco, przykrywałam bo robiło mi się zimno iiiiii ...nic . Równo o północy, oświeciłam się ( na szczęście nie kagankiem) i zabrałam za lekturę. Skończyłam Milczenie owiec ( przynajmniej się dowiedziałam, że jeden z moich ulubionych filmów został rozbudowany ponad treść książki) i zaczęłam Dzienniki Goebbelsa. Poszłam spać o 2 ....a już o 4 55 moje ślepia się otworzyły i koniec snu. Więc wczoraj robiłam kroplówki z kawy ...snułam się niczym duch i w ogóle czułam się paskudnie. Koło południa padłam razem z alkoholami młodszymi, na szczęście nie pod wpływem alkoholu. Ale potem i tak mi było do chrzanu. Wczoraj udało mi się zasnąć o 23 ale co z tego , że spałam prawie do 6 , jak dzisiaj mam takiego doła ....że przebiłam Rów Mariański i wyłażę gdzieś tam ...po drugiej stronie globu, albo i nie wyłażę tylko się czaję. Na razie nic mnie nie cieszy, a wręcz przeciwnie....drażni:<. Dobrze, że chociaż obiad sobie podszykowałam. Odziać się musiałam, bo na dzisiaj zapowiada mi się wysyp dostaw : kawa, buty, może nowa paleta cieni dojedzie ...moja kosmetyczka się smiała , że mam tyle palet...że sklep kosmetyczny ( ale malutki) mogłabym założyć, a owszem ...mam ich kilkanaście ale niebiesko turkusowego zestawu nie mam :D a mnie ostatnio ciągnie w takie klimaty szafirów , granatów ....i podobno dobrze mi w nich. Więc sprawdzimy i te naoczne. Tym  czasem z racji szarości za oknem zapraszam was w cieplejsze klimaty ...głównie kolorystyczne. 

I to by było na tyle....życzę wszystkim , tym niebieskim i tym innokolorowym , mimo wszystko miłego dnia (pa)

2 października 2019 , Komentarze (22)

co i rusz jest klinika. Serio, serio. Nawet powiedziałam znajomemu Krakusowi, że może powinni zmienić nazwę ulicy na ...Kliniczna? No ale ..była to ulica, która wiodła mnie ku celowi...czy dzisiaj dojdziemy do celu mej wędrówki nie wiem :?, ale jesteśmy już na dobrej drodze ( do zmiany tematyki fotek) , poza tym. Hmmmm, poprawił mi się stan pazurów odgórnych. Pani Ewunia powiedziała wczoraj, że jest zszokowana, szczególnie pazurem palca wskazującego i środkowego rączyny prawej :D. Ale na razie nie mogłyśmy rozkminić czy to zasługa żelaza, czy odżywki keratynowej. W każdym razie jest lepiej. Po pazurach wyruszyłam na obuwnicze łowy ......jak ja nienawidzę instytucji pt. galeria handlowa, to nikt nie wie...no nie jestem w tej kwestii kobietą i już. A kupowanie butów to już w ogóle mnie doprowadza do szału , szczególnie teraz kiedy mam opuchnięte nogi...niech to szlag. No ale trafiłam cudne czółenka...i przy kasie, pani mi mile podpowiedziała, żebym sobie kupiła te buty przez internet, bo będę miała 20 % rabatu, a w sklepach stacjonarnych ten rabat się skończył. Powiem wam że mnie niewiasta wprawiła w zdumienie. Zamiast skasowac klientkę to podpowiada jej jak korzystniej kupić....cuda ludzie i dziwy . Widać albo wyglądałam bardzo źle , albo wręcz przeciwnie ...dobrze mi z oczu patrzyło:D. No ale dumała nie będę nad tym co już poza mną. Teraz czekam na kuriera z butkami. Ale zanim pojawi się kurier ....proszę zadrzeć główeńki w górę i " idziemy proszę wycieczki" 

I to by było na tyle ....miłej środy. Bye, bye 

1 października 2019 , Komentarze (27)

przedłużenie życia. Planowanie przyjemności. Bardzo proszę...jest !!!! Małż rano wyciągnął ze skrzynki i doniósł...uprzejmie(smiech)

Tak , że czerwcowe fotografowanie Krakowa to pewnik. Wczoraj u mojej zębolog nabrałam ochoty na śnieżny Kraków ...tak jęczała, że ma ochotę pojechać do Krakowa w listopadzie, zobaczyć przedświąteczne dekoracje, śnieg, że i mnie się zachciało, choć przyznam, że zimowy Kraków mi kołatał po łepetynie od jakiegoś czasu. No ale...dzisiaj jest losowanie totka...kto wie, kto wie. Poza tym ....długo się nie rozpisuję bo lecę na pazurowanie ( czyli szlifowanie, bo dolnych już nie malujemy niech odpoczną przez zimę, a górne nadal w stanie ...kiepszczańskim, choć przyczyna już znana) . Teraz troszkę Krakowa dla was. Miłego, pięknego, słonecznego dzionka 

Konisie fotografowałam z racji ich pięknej uprzęży, bo z racji ich " przepracowania" jestem za tym , żeby nie ciągnęły turystów, po to cżłowiek ma własne kopytka, żeby z nich robić użytek. I to by było na tyle. Ahooooooooj

30 września 2019 , Komentarze (31)

jak bonie dydy. No po prostu stara. Nie wytrzymuję w towarzystwie pewnych osób i nie bardzo wiem jak zakończyć takie spotkania ( no bo to rodzina). W sobotę wieczorem było cudnie ( o  czym już wspominałam) , wczoraj upindrowałam się, wystroiłam w letnią kieckę i poleciałam....najpierw na Cyganerię. 

Spektakl był co prawda z 2014 r. ale za to reżyseria Zefirellego. Hmmmm...no ja jednak bardziej lubię inne dzieła Pucciniego, ale ok. Potem pojechałam ( taksówkarzem, bo małż cholernik nie zechciał po mnie przyjechać) na urodziny do szwagra , no i tutaj dochodzę do owego momentu...nie mam cierpliwości do pewnych ludzi, do przebywania wśród nich. Nastrój odpowiedni do stypy ( chociaż bywałam na weselszych stypach niż to przyjątko), a jak się już zaczęło bąkanie to albo o pracy albo o polityce. Względem polityki powiedziałam basta i towarzystwo grzecznie posłuchało. Ale reszta ...masakra. A w ogóle uwielbiam pytania w stylu " a po co ty pojechałaś do tego Krakowa" odpowiedzi bywają różne . Jedni słyszą " żeby się pieprzyć" ( pardon excuse me), inni " bo kocham klimat tego miasta" a jeszcze inni tak jak wczoraj " bo lubię się włóczyć i zatrzymywać różne detale w szkiełku" . No i uderz w stół a zastawa ci z niego spadnie8). Jeden ze znajomych stwierdził " wiesz, to świetny pomysł ...chodziło mi po głowie wsiąść w samochód, objechać wybrzeże a potem śmignąć na Mazury i wrócić , trzeba będzie o tym pomyśleć", więc mu od razu powiedziałam, ty nie myśl...tylko jak wrócisz do domu ..wyjmij kalendarz i wpisz sobie w niego datę...od tego do tego - zwiedzanie Pomorza i Mazurów. Ja mam już w kalendarzu wpisane czerwcowe dni kiedy będę znowu w Krakowie :D, a kto wie, może wydarzy się coś niespodziewanego i śmignę tam wcześniej ..muszę zacząć oglądać mapy w powiększeniu, bo już sobie wypatrzyłam niewielkie muzeum przy Rynku do którego chciałabym poleźć. A wracając do smętnej imprezy, to jedna z sióstr małża, słysząc o moich dwudniowych " zajęciach kulturalnych" orzekła " no teraz to jesteś w swoim żywiole"...dobrze, że po 35 latach znajomości, ktoś zauważył moje żywioły, zawsze lepiej późno niż później, choć myślę, że powód był taki iż przybyłam na imprezę jako ostatnia i pewnie padło pytanie do małża " a gdzie Beatę zgubiłeś"? Zatem jako rzekłam ...trzeba pomyśleć, jak się tu wymiksować z takich niekonstruktywnych spotkań, no ale cholerka ja lubię być wśród ludzi, to dobrze byłoby znaleźć towarzystwo z którym można poszaleć...np. intelektualnie. Dobra , koniec wymądrzania , zanim polecę do mojej doktor Zębolożki , zapraszam na kolejne krakowskie błądzenie.

Miłego, bardzo ciepłego początku nowego tygodnia. Ahoj. Przygodo.....ahoj!!!

29 września 2019 , Komentarze (6)

kończę tydzień. Ale od rana ...Paszczury przybyły " w porze obiadowej" jako rzekła Paulina. No i obiad było raczej " narodowy", czego ja akurat nie stosuję, bo przyznam, że nasza kuchnia nie jest moją ulubioną. Ale ponieważ zięć jest wybitnym mięsojadem to zrobiłam schabowe ( mając w pamięci akcję z kotletami to " narobiłam" schabowych na wywiezienie) do tego ziemniaczki, ogóreczek kiszony albo surówka no i oczywiście " najlepszy" sernik na świecie ( bez rodzynek, bo młodsza Paszczurzyca nie cierpi rodzynek - ale tylko w serniku). Przyjedli, pożarli, nabrudzili talerzy, kawę mamusi zrobili i  ...polecieli na imprezę a ja wypindrowana na Basię Stępniak Wilki . Miejscówkę miałam najlepszą ( podobno ) odsłuchowo bo...za akustykiem. Uwielbiam takie koncerty ...malutki ( do tej kawiarni nie wlezie więcej niż 50 osób), artysta nie tylko śpiewa ale i sypie anegdotami ale i nawiązuje kontakt " paszczowy" ze słuchaczami ...ot takie klimaty " klimatycznych" krakowskich kabaretów. Była moja ukochana " Bombonierka" ale i kilka innych  świetnych piosenek np. z gatunku bajek....o Kopciuszku :D albo ...mężu księciu. Zatem wieczór bardzo udany, teraz sobie piszę " ku wam" i czekam z mieleniem kawy aż Potworki ślepia otworzą , dam śniadanie i dobre słowo na niedzielę " jedźta już sobie do siebie" a ja ....wypięknię się i tup tup na "Cyganerię" a potem na urodziny do szwagierka. I chwilowo koniec z kulturą, na jakieś dwa tygodnie, bo będzie film o twórczości Tintoretta. Ale....bilet na czerwcowy koncert Rieu...już do mnie jedzie. Tym czasem zapraszam was na dalszą włóczęgę po ( jeszcze) kościele mariackim ( już padły pytania , na szczęście nie tutaj, bo tu naród oświecony, skąd te zdjęcia) no i milutkiej niedzieli. 

27 września 2019 , Komentarze (25)

pociągnę was dzisiaj ku przodowi....Bazyliki oczywiście. Właśnie skończyłam dzisiejsze niko niko ...25 min a okrążeń 100 , chyba po prostu zwiększyłam tempo truchtania. No nic...przy jazzie świetnie się nikuje. Dodatkowo cała chałupa pachnie sernikiem, bo na jutro zapowiedziały się łódzkie Paszczurzątka , mogą się zwalić ( i to dosłownie) bo przyjeżdżają na urodziny koleżanki. Jednak pod względem " zapowiedzianych wizyt" to ja sobie po Tomki ( bo ojcu Tomasz) dobrze wychowałam.... miesiąc wcześniej potrafią mi się zapowiedzieć ( Paszczurzyca warszawska dzwoniła wczoraj że będą w listopadzie) więc mam czas coś dla nich zaplanować. Dobrze, że jutro dziecki imprezują bo i ja imprezuję jak należy ....wieczorem klimatyczny koncert Basi Stępniak Wilk, a w niedzielę kolejna retransmisja z MET tym razem Cyganeria. W ubiegłą niedzielę chłonęłam malarstwo - Moneta. Kurcze nie wiedziałam, że ten człowiek stworzył tak piękny ogród, aż nabrałam ochoty by się tam wybrać ( swoją drogą jego niektóre pomysły i zachowania uznałam za chorobę psychiczną ...no ale , to moje zdanie). Teraz niestety ani Nowy Jork ani Giverny tylko Kraków. Zapraszam 

No to miłego dnia, ja śmigam zmemlić kawę i zaparzyć ( wycpykałam się w Krakowie, Bankomat jeszcze kasiory nie zwrócił, więc nie mogę zamówić kapsułek do ekspresu) trzeba pić Parzone :P Ahoooooooooooooooojjjjjjjj

25 września 2019 , Komentarze (13)

Dzisiaj powlekę was jeszcze odrobinkę po bazylice. Co do detali , to ja już tak mam dostrzegam coś, na inne osoby nie zwracają uwagi, no ale...nie wiem skąd to mam, może to jakaś wada " gienko tyczna" , albo raczej nabyta i udoskonalona w czasie żywota mego " grzesznego" :p:p. A propo detali, dykteryjka. Jakiś czas temu ...może ze trzy miesiące wstecz , śniłam sen o wizycie w Krakowie. Oczywiście snułam się uliczkami i nagle zobaczyłam wieże sztuk trzy....stare czerwonordzawe cegły. Nawet napisałam do znajomego, że ja za cholerę nie kojarzę żebym widziała takie wieże podczas dotychczasowych wizyt w Krakowie. I wyobraźcie sobie, że jestem w bazylice, robię zdjęcia ołtarza z ukrzyżowanym Chrystusem ( autorstwa Wita Stwosza - rzeźba Chrystusa) , tło jest całe ze srebra i co widzę? Moje trzy budynki , z mojego snu ...naprawdę mało nie runęłam z wrażenia. Czyżby wracały mi prorocze sny ? Miałam w swoim życiu taki okres, kiedy co jakiś czas śniło mi się to, co miało się wydarzyć. Tak miałam z oboma porodami moich Paszczurów, tak mi się wyśniły pytania i oceny z kilku egzaminów na studiach. Snem w którym zginął mój ojciec...prorokowanie się zakończyło. Co prawda ojciec nie zginął tak jak we śnie , ale wypadek miał( co było we śnie) . No ale nie o tym chciałam pisać. Zaraz wrócimy do zdjęć. Na koniec chciałam wam powiedzieć, że niko niko jest dla mnie cudowną metodą " ruszania" 25 min przy muzyczce Michaela Buble - wręcz rozkosz, żadnej zadyszki, żadnego bólu mięśni, żadnego ogromnego upocenia. Krążyłam wczoraj 25 min. i tak do końca tygodnia. W przyszłym tygodniu wejdę na 30 min i to jest zalecany czas truchtania , zalecany przez twórcę tej metody. Dzisiaj wlazłam na szklaną i mało z niej nie spadłam ....waga ruszyła ( w dół oczywiście) i to całkiem sporo. Ooooo szczęśliwa godzino, pewnie jest to też zasługa mojego jedzenia. Przez to , że nadal nie mam ochoty na jedzenie, to żeby się zdyscyplinować, zapisuje moje każdorazowe wsady paszczowe. Ważne że działa. No to wy teraz oglądajcie a ja idę robić śniadanie, bo od rana załatwiałam moją wyjątkowo " upierdliwą" klientkę. Miłego dzionka, choć widzę że słonko poszło już sobie w pi**u albo i dalej. Bye, bye (pa)

I na tym ostatnim zdjęciu, w drugim rzędzie od dołu trzy centralne budynki to budynki z mojego snu :?:?

24 września 2019 , Komentarze (27)

Dzień pierwszy. 

Dotarłam koło 14 ( koszmarnie drogą taksówką, bo niecałe 2 km kosztowały mnie 22 zł) na szczęście w czasie tego pobytu, odkryłam, że piechotką do dworca z mojego postoju wcale nie jest tak daleko ( no tylko kwestia dźwigania torby) , a i tramwaj na dworzec , ba ...nawet ta linia dojeżdża do Tauron Areny,  mam pod nosem i nawet mi się udało przeleźć przez galerię...choć tu opinie mieszkańców ( w zasadzie mieszkanek) były podzielone. Pierwsza pani zdecydowanie odradzała mi " błądzenie" po galerii, druga wręcz przeciwnie, stwierdziła, że skoro stoję prawie pod wejściem, to bez sensu byłoby obłazić galerię dokoła. Fakt faktem, że jak wlazłam to za cholerę przejścia nie widziałam, ale jak to mam w moim zwyczaju, używam swego " boskiego" języka ...skomunikowałam się z panem ochroniarzem i okazało się, że trzeba zjechać do " kanałów" i faktycznie tamtędy to już prosta droga ( do zakrętu;)), niemniej znowu powiększyła mi się wiedza na temat pokonywania krakowskich dystansów. Ale...wracając do jaja...po krótkim odpoczynku ruszyłam w miasto...tym razem obiecałam sobie zrealizować to, przed czym powstrzymały mnie czerwcowe upały. Na pierwszy ogień poszła Bazylika Mariacka. I powiem wam, że nigdy nie zrozumiem naszej polskiej pazerności...nigdy. Jesteśmy drogim krajem...drogim pod względem możliwości zwiedzania różnych wspaniałych rzeczy. Bilet do kościoła kosztuje 10 zł ( osobny bilet trzeba sobie kupić gdyby ktoś miał ochotę drapać się po wieży:?), porównując nasze zwiedzanie katedry św. Eulalii w Barcelonie to ...drogo. Tam wejście było za free. Co prawda musiałyśmy stać w kolejce, ale ta posuwała się bardzo szybko. No nic...wyciągnęłam kasę, jak to w moim zwyczaju porozumiałam się paszczowo i ponadprogramowo z panem, który bileciki sprzedawał, wdałam się też w dyskusję z młodym mężczyzną, co piękniejsze kościół mariacki czy katedra w Barcelonie, pan mi wmawiał że bazylika bo " nasza" , odpowiedziałam mu , że po to tu jestem by porównać co piękniejsze" nasze czy ichnie" . No i powiem wam , że kocham Kraków, choć chyba bardziej za jego magiczny ( jak dla mnie) klimat, ale z Barceloną przegrywa ...to dopiero jest miłość mojego życia...szaaaaalona. Dobra , kończę pisaną gadaninę i przechodzę do pokazywania. Oczywiście jak to ja, zdjęć przywiozłam ponad 1300, tu wrzucę tylko odrobinkę i kawałkami, zatem Bazylika ....epizod 1. 

I to by było na tyle w tej relacji. Życzę miłego dnia. Ahooooooooooooojjjjjjjjjjj

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.