Niby miało być milusio leniwie coś tam miałam ugotować, a tu orka na ugorze. 😁
Rano śniadanie omlet z pomarańczą. Cappuccino i spacer z psem. Po powrocie już nie było tak przyjemnie Przekąska w biegu ale jaka:
Jeszcze w zanim zaczęlo się kuchenne szaleństwo pomagałam F w układaniu drewna w drewutni w sumie ok 1,5 godziny no i do garów od 13 do 16.30 tylko garnki zmieniałam. Przygotowałam obiady na 4 dni dla dwóch osób, bo mój F też ma sporo do zgubienia. Oczywiście ma większe porcję.
obiad: ryba pieczona i surówka z kapusty zjedzone w przerwie gotowania. Oczywiście w między czasie latałam do prania i takie to są efekty:
II Przekąska: brzoskwinia + garść orzechów I drugie wyjście z psem:
Jestem tak zmęczona że aż mi wstyd że mam taką słabą kondycję.
woda 2l z hakiem, 2 cappuccino, herbata.
Rano zmierzyłam cukier 116 czyli ostatni dzwonek na zmianę odżywiania.
Teraz z herbatką poczytam co u Was i chyba padnę spać. Pobudka o 5.
😉