Witajcie
Jestem Sylwia, od 7 lat zmagam sie z nadwaga, ale wczesniej nie widzialam w tym problemu. Diet bylo tyle, ze az ciezko spamiętać zaczynajac od glodowek do smiesznych innych diet. Az w koncu po urodzeniu 3ciego dziecka postanowilam sie wziasc za siebie.
Najmlodsza corka miala 4 miesiace, a ja zaczelam swoja walke o lepsza wersje siebie. Poczatek nie byl zbyt fajny, dieta nawet okj ale treningi ooo to byl dramat. Z poczatku robilam treningi 6 razy w tygodniu.
Oczywiscie pierwszy byl Skalpel i to bylo straszne. Ale z czasem bylo coraz lepiej az do tego stopnia ze sobie nie wyobrazalam dnia bez treningu.
Gorzej bylo z dieta, poniewaz cwiczylam ale diety nie trzymala i podjadalam,wody nie pilam ile trzeba. Az w koncu calkiem się poddalam. Teraz probuje wrocic na dobre tory bo jednak bylo mi zdecydowanie lepiej ze soba wtedy jak mialam ruch. Wykupilam diete i od piatku dzialam od nowa.
Oby to byl mój czas, ta chwila. Bo samo sie nic nie zrobi. Nie zakladam ile i w jakim czasie schudne, wazne żeby sie nie poddac.
Tym czasem trzymajcie kciuki
Buziaki
Pozdarawiam S.