... już drugą noc nie śpię od mniej więcej północy :/ do tej pory trzy razy byłam na ktg - ostatnio dzisiaj, a właściwie już wczoraj... dwa pierwsze wyniki prawidłowe, dzisiaj w sumie też, tym razem jednak zapisały się skurcze (co dawało nadzieję, że być może poród się zaczyna), w związku z czym zbadała mnie też położna (nigdy wcześniej nie czułam takiego potwornego bólu podczas badania, nie wiem, co ona tam majstrowała, orzekła w każdym razie, że główka nisko, na wysokości krzyża), zostałam wysłana do domu z instrukcjami, kiedy wrócić i zapewnieniem, że urodzę pewnie dzisiaj w nocy... faktycznie do wieczora pobolewał mnie dół brzucha tak miesiączkowo, szczególnie podczas chodzenia, zasypiałam z tym bólem ok. 22, chociaż wydawał się być coraz mocniejszy; a przed 1 obudziłam się już zupełnie bez żadnych objawów oprócz twardniejącego co rusz brzucha :/ spać nie mogę, kładę się i po pół godziny wstaję, bo męczy mnie leżenie :/ i nic... wszystko się wyciszyło... najgorsze jest to, że zwolnienie mam tylko do jutra... i raczej więcej nie dostanę - ani od lekarza prowadzącego, ani od rodzinnego, bo mam prawo iść na macierzyński :/ a co mam zrobić, żeby do jutra, ew. pojutrza urodzić? nie wiem, czy to ta presja czasu tak zadziałała, niepewność i strach... nie chcę iść na macierzyński przed porodem, a chyba to mi pozostanie... szkoda tych dni, które mogłabym spędzić z Juleczką już po tej stronie brzucha zamiast marnować przed rozwiązaniem...