Cześć ostatni mój wpis był bodaj 8 lipca, ale jakoś się złożyło, że nie było czasu na wpisy co nie oznacza, że Was nie czytałam😁. Ostatnio pisałam, że u mnie było jagodowo i ten stan trwa do dzisiaj, choć nie jest aż taki duży. Ale czytając Beatę 456 zastanawiam się czy nie zrobić jagodzianek, ponieważ brat przywiózł mi pudełko jagód... Ale zaplanowałam na jutro ciasto z wiśniami i teraz mam dylemat. No tak osiołkowi w żłobie dano....Zakończyłam właśnie mój dwutygodniowy urlop i od poniedziałku wracam do pracy, a że nadal pracuję zdalnie więc daleko nie będę miała do biurka😋😋. To był mój pierwszy urlop, podczas którego nigdzie nie wyjechaliśmy (nie licząc tych lat, w których urodziłam dzieci - jedno urodziłam w maju, drugie w czerwcu więc świadomie nie jeździliśmy) ... Trochę było mi smutno, że nie poleżę na plaży, nie przejdę brzegiem morza, nie będę tańczyć na chodniku w rytm piosenki ,, prawie nigdy nie pada deszcz w ...'' Ale jako, że mieszkam w Karkonoszach, mąż zapewnił mi moc atrakcji turystycznych, podczas których uśmiechałam się do niego i mówiłam: ,,jak tu pięknie'', ,, mam już dosyć, więcej z Tobą nie pójdę"!!!! itp. Fakt urlop spędziliśmy aktywnie, zresztą cały lipiec był aktywny: prawie 67 godzin aktywności, z czego 20 godzin było na rowerze tj około 165 km, a reszta to wyprawy w góry i kijkowanie. Jestem z siebie dumna i to bardzo!!! Zapisałam się na wyzwanie 200 km z kijami NW i je zrealizowalam. Mąż bardzo mnie wspierał, chodził ze mną, dopingował i za to bardzo mu dziękuje. Zobaczymy jak pójdzie w sierpniu. Na razie nic nie planuję. Zmykam Was poczytać. Pozdrawiam i życzę słonecznego weekendu.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.