Przywitał mnie słońce i chłodnym wiatrem. Ale wiatr był nieważny, ważne było słońce, które świeciło przez cały dzień, moje poczucie szczęścia wzrosło o 100%. Człowiekowi naprawdę nie potrzeba wiele, aby wzrósł mu poziom endorfin😁😁😁. Nie robiłam planów typu: od dzisiaj nie będę pochlaniać więcej niż 500 kcal, ćwiczyć 2 godziny dziennie czy biegać po 10 km.. są to nierealne dla mnie postanowienia, zresztą, cześć z Was wie, że moje podejście do życia się zmieniło i tak naprawdę ciężko mi coś zaplanować, a jeszcze ciężej w czymś wytrwać. Ale nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie wymyśliła... Więc poglówkowałam i wymyśliłam więcej warzyw (to był hardcore) i spróbuję jeść w ciągu 8 godzin... No dobra włączę jeszcze jakaś aktywność, ale bez przesady 30 minut wystarczy😁😁😁. ,,Jakem pomyślał tak żem zrobiła" . Nakroilłam na talerz marchewki,aby w czasie pracy mieć co chrupać.. pomarańczowa , słodziutka, soczysta, uśmiechała się do mnie i mówiła schrup mnie przecież jestem zdrowa, pyszna, będziesz miala ładniejszą cerę.. to był argument🤗. Z drugiej strony głos mówiły.. przecież nie możesz jeść surowych warzyw pi godzinie będzie biła cię brzuch, żołądek, wątroba i jeszcze inne części ciała, będziesz miała brzuch jak balon, nie będziesz mogła się ruszać, a wyglądać będziesz jak beczka. I wzięłam kawałeczek marchewki, potem drugi i trzeci .. czułam się dobrze nic mi nie było, w głowie snułam plany na popołudnie i wieczór i nawet nie wiem kiedy przytuliłam te marchewki. Po godz. 16 mąż wpada do pokoju umówi, że tatę zaraz zawiezie do domu i młodego zawiezie na niemiecki i pyta czy jadę z nim.. no oczywiście, że pojadę, pójdziemy na spacer ( to w ramach tych 30 minut aktywności). Szybko się przebrałam, wsiadłam w samochód, przejechaliśmy może 2 km a mnie już się kręci w głowie, jest mi niedobrze, zaczynam stękać, mąż mnie pyta co się dzieje, a ja że chyba się źle czuję, że jestem chyba głodna bo rano zjadłam dwie kromki chleba i potem już nic ... Prawie nic. Mąż jak zostawiły młodego pójdziemy kupimy coś do jedzenia tylko pomysł na ci masz ochotę. Dziecię krzyczy mama idź do Gruzina... I kupiłam cis tam i to jedno coś było... Suche, twarde, myślałam, że żeby połamie, ale byliśmy już zbyt daleko aby się wrócić. Jadłam tego suchara, bo byliśmy w takim miejscu, że sklepu w pobliżu nie było, mąż patrzy na mnie i pyta czy dobrze się czuje, bo niezbyt dobrze wyglądam. A ja, że tak, że pierwszy dzień wiosny i tak wogole to bi mnie brzuch/ żołądek itp. a on a co zjadłaś? A ja marchewki. Pokręcił głową, a ja myślałam, że będę musiała rozpiąć bezrękawnik bo napuchnięte balon (brzuch) nie będzie się w nim mieścił 😭😭😭. Ledwo przyjechaliśmy do domu, polożyłam się i wiem, że raczej z marchewką się nie zaprzyjaźnię. Zresztą, ja to wiem od dawna, ale człowiek jest naiwny i myśli, że coś się w temacie zmieniło. Mój mini plan na pierwszy dzień wiosny niestety zakończył się porażką😭😭😭. A Czy Wy macie jakieś postanowienia w związku z wiosną?
pozdrawiam Ewa