Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Drugie dziecko przywitałam z 105 kg a że już więcej dzieci nie planuje i wymówki się skończyły - postanowiłam - teraz albo nigdy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5777
Komentarzy: 37
Założony: 24 kwietnia 2019
Ostatni wpis: 28 czerwca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Marianna777

kobieta, 41 lat, Bytom

168 cm, 92.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 czerwca 2019 , Komentarze (7)

I stało się! Dzisiejszy pomiar i waga pokazała 64.9!!!! - pożegnałam 35 kg - cel osiągnięty. Koniec odchudzania, początek utrwalania. Jestem dumna z siebie i nie zamierzam tych efektów zaprzepaścić. Dobrze mi teraz we własnym ciele. Ubieranie się to już nie problem, aktywność to już nie problem, jedzenie to już nie problem. I muszę Wam powiedziec, że ten sukces jest dla mnie o tyle ważny, że to chyba jedna z niewielu rzeczy w moim życiu, o ile nie jedyna, którą świadomie, od początku do końca, zrealizowalam. Jestem typem osoby o której mówi się że ma słomiany zapał, ale tym razem słomy nie było - został tylko zapał. Teraz trzymam kciuki za wszystkich odchudzających się, jeżeli mnie się udało to i Wam może się udać. A Wy trzymajcie kciuki, żeby udało mi się wagę utrzymać - mam wrażenie, że prawdziwa walka dopiero przede mną. Ale jestem gotowa!!!

9 czerwca 2019 , Komentarze (3)

Wraz z upałami zawitało do mnie zaostrzenie astmy. Od tygodnia borykam się z silnymi dusznościami. Jest to okropne uczucie kiedy nie możesz nabrać tchu i walczysz tak naprawdę o każdy oddech. Lekarz rodzinny dodatkowo, po osluchaniu stwierdził za zaostrzenie choroby ma związek z infekcją i przepisał antybiotyk. Później wizyta na SORze, bo duszności się nasilały i nic nie pomagało. Zrobili mi badania, RTG... w sumie wszystko wyszło ok. Przepisali leki i tyle. Dzisiaj jest już trochę lepiej więc wróciła nadzieja że się wszystko unormuje, bo byłam naprawdę w silnym stresie. Takie duszności potrafią nieźle w głowie nakręcić. Dobrze że mam w domu zapas melisy. To wszystko oczywiście przed samym urlopem. Liczę na to że morskie powietrze pomoże, zresztą lekarz zalecił wyjazd ze względu właśnie na zmianę klimatu.

Dieta ostatnio mniej rygorystycznie przestrzegana ale dalej powolutku spada. Boję się tylko bo od trzech dni, po włączeniu sterydu wziewnego chodzę ciągle głodna. Narazie z tym walczę ale na jak długo straczy mi sił? Ludzie podobno tyja po sterydach... Macie z tym jakieś doświadczenia?

Upalnie pozdrawiam 

31 maja 2019 , Skomentuj

Kolejny piątkowy pomiar. Waga wskazała 66.6. Do celu pozostało już tylko 1.6 kg. Prawie nic:) spodziewam się natomiast kilku przeszkód w najbliższym czasie, które mogą opóźnić pozbycie się tej końcówki. W ten weekend w moim mieście jest zlot food trucków, a chodzi za mną od jakiegoś czasu taki pyszny burger, to pewnie się skusze. No a za tydzień urlop. Jestem  wielbicielką wloskiej kuchni, a właśnie Włochy na horyzoncie, także nie zamierzam sobie odmawiać. Się spali. 

Buziaki.

24 maja 2019 , Skomentuj

Cześć, dzisiaj waga pokazała 67,4. Od zeszłego tygodnia utrzymuje się na tym samym poziomie no ale odpuściłam ostatnio ćwiczenia. Odpuściłam ze względu na ból pleców i ogólnie moje ciało jakieś takie nie współpracujące jest. Wieczorem, kiedy już położę dzieci spać i chcę chwilę poleżeć na kanapie, pooglądać tv albo jakiś film, dopada mnie takie uczucie, że wszystko mnie mierzi, nie mogę znaleźć sobie pozycji, wierce się, dopada mnie właśnie ból pleców i dopiero jak położę się do łóżka to "znajduje spokój". Znacie coś takiego? Co to może być?

Ale, ale...już za 3 tygodnie urlop. Z jednej strony nie mogę się doczekać a z drugiej muszę pamiętać że to urlop z dziećmi , a taki rządzi się swoimi prawami. Może być różnie. Mimo wszystko, nie wyobrażam sobie planowania wyjazdu bez dzieci, nawet jeżeli czasem jest trudno, trzeba się dostosować, odkładając na bok swoje plany i potrzeby, to czas spędzony razem, w nowych okolicznościach przyrody jest dla mnie bezcenny. 

No i w związku z urlopem, rozpoczęłam poszukiwania kostiumu kąpielowego. Po wielu zamówionych, przymierzonych udało mi się wybrać ten jeden. Jednoczęściowy, bo brzuch już raczej do pokazywania publicznie się nie nadaje i pięknie zielony. Trzyma na swoim miejscu wszystko co trzeba. Nie podnosi się na pośladkach, jest wyszczuplajacy. No podoba mi się. Ale łatwo nie było. Problem z jednoczęściowmi kostiumami miałam taki że jak dół był dobry to góra w tym rozmiarze jednak za ciasna. Albo kopertowe góry, które powodowały że jedna pierś i owszem trzymała się ładnie ale drugiej mogłam szukać gdzieś w okolicach pępka. Albo takie kolorowe, zupełnie nie w moim stylu, babcine. Ale mam, i muszę Wam powiedzieć że to pierwszy mój kostium od wielu lat a ostatnio jak plażowalam to, co prawda byłam w ciąży ale siedziałam pod płotem jak udup, w sukience. Także nowa, szczuplejsza ja i nowe plażowe doświadczenia przede mną. Już za trzy tygodnie.

Buziaki

10 maja 2019 , Komentarze (2)

To był trudny tydzień. Powiem Wam tylko że inaczej przeżywam żałobę mając w domu dwójkę roześmianych dzieci. Jest jakoś lżej. 

Waga dzisiaj pokazała 68,8. Wow. Ale najlepsze jest to że zamówiłam sobie spodnie w rozmiarze 38 i są dobre. I jakoś to mnie bardziej ucieszyło nawet niż ta szóstka z przodu w zeszłym tygodniu. Pomału dociera chyba do mnie że jeszcze nie tak dawno nosiłam rozmiar 46 a 38 to chyba w liceum, i to jest realna zmiana. Bo wiecie, jak patrzę w lustro to jakoś tych zmian nie potrafię dostrzec. Ciągle patrzę na siebie jakbym ważyła 100 kg. Dobrze że mam kogoś kto regularnie dostarcza mi porcje komplementów. Mam nadzieję że niedługo zobaczę nową siebie swoimi oczami a nie oczami innych.

29 kwietnia 2019 , Komentarze (3)

Dzis moje 36 urodziny. Waga pokazała 69.5. Sukces. Jednak nie za bardzo potrafię się z niego cieszyć - moja kochana babcia trafiła wczoraj do szpitala. Rokowania nie są najlepsze mimo to jestem dobrej myśli. 

27 kwietnia 2019 , Komentarze (11)

W ramach przedwczesnego świętowania moich urodzin wpadła wczoraj tesciowa i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to że wpadła z ptysiami. Nie mam problemu z tym żeby od czasu do czasu zjeść ciastko, tym bardziej że to prawie urodzinowe i teściowa przyniosla więc odmówić nie wypada. Czycha na moja wagę, pomyślałam tylko. Zjadłam jednak a  potem znowu pomyślałam że urodzinowa szóstkę z przodu szlag trafi no ale cóż - jestem dorosła, nikt mi na siłę ptysia do ust nie wkładał. Dziś rano złamałam drugie postanowienie - pod żadnym pozorem nie ważyć się do dnia urodzin. No i oczywiście na wagę weszłam. I wiecie co? 69.9 :) konkubent to widzi - płyną prawie łzy radości, lecę po aparat - muszę to uwiecznić, przecież to historyczna chwila. Wchodzę na wagę drugi raz. . . 70.0 - no muszę poczekać ze zdjęciem do poniedziałku. Oby. Ale miałam przedsmak. I czekam z niecierpliwością. Miłego weekendu.

26 kwietnia 2019 , Komentarze (4)

Dzisiaj pomiar - waga ruszyła, pokazała rowniutko 70 kg. To oznacza że chyba od czasów liceum moja waga jest w normie. Jestem szczęśliwa. Myślę że do dnia moich urodzin te 100g spadnie i zobaczę te wyczekana 6 z przodu. Podsumowując, -30 kg na SD i 5 kg do celu.

24 kwietnia 2019 , Komentarze (7)

To mój pierwszy wpis - postanowiłam sprawdzić czy pisanie pomoże mi wzmocnić motywacje. 

To moja ostatnia prosta - do zamierzonej wagi tj. 65 kg zostało 6 kg. Obecnie ważę 70.7 kg 168 cm) i czym bardziej marzę o przekroczeniu magicznej granicy i zobaczeniu na wadze 6 z przodu tym bardziej waga ćwiczy moja cierpliwość. Zamarzylam zrobić sobie prezent urodzinowy i na swoje urodziny, które już za kilka dni, te szóstkę zobaczyc. Do tej pory schudłam ponad 30kg, z czego na Smacznie Dopasowanej 28kg. Z rozmiaru 46 pomału mogę celować w 40. Jestem z siebie bardzo dumna ale jednocześnie mam swiadomosc że to co najtrudniejsze dopiero przede mna - ta końcówka będzie trudna do tego proces wychodzenia z diety i utrzymanie efektów. Zawsze miałam słomiany zapał, łatwo się poddaje kiedy pojawiają się trudności. Dlatego muszę teraz bardzo uważać, szkoda byłoby zaprzepaścić swój sukces. A z bardziej przyziemnych rzeczy - do szału doprowadzają mnie moje łydki. Nie pozwalają cieszyć się z nowego rozmiaru. Uwielbiam spodnie typu cygaretki, generalnie modele w których nogawki delikatnie się zwężają u dołu. I o ile w biodrach mieszczę się już w rozmiar 40 to łydki (41.5 cm) blokują mnie w zakupie mniejszych spodni. Buuuuu - ogólnie centymetry ładnie spadają a te lydy od stycznia nie chcą ruszyć bardziej. Regularnie ćwiczę na stepperze lub rowerku stacjonarnym. Mam jedynie nadzieję że coś jeszcze ruszy, będę walczyć dalej. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.