czesc Gwiazdeczki
i juz po weekendzie. minal szybko, jak zawsze. w sobote posprzatalam troche, wypralam pranie, pozniej obiadek i tak jakos sobota zleciala. dzis wstalismy przed 10ta zjedlismy sniadanko i pojechalismy z sasiadami na bazar, wrocilismy i jeszcze poszlismy na inny bazar i do lidla, pozniej obiadek, ja pozniej sie polozylam i zasnelam. teraz tv ogladamy. i jakos ten weekend zlecial.
menu z dwoch dni:
sobota: I sniadanie 2 kromki z wedlina i serek wiejski lekki, II sniadanie pol grejpfruta, obiad piers z kurczaka z piekarnika, surowka z pomidora, ogorka, rzodkiewki i papryki, kolacja 3 kromki z wedlina i keczupem.
niedziele: sniadanie: jajecznica, 2 kromki chleba, obiad piers z kurczaka z piekarnika, 1 lyzka ziemniakow, surowka z pomidora, ogorka i cebuli, a po obiedzie kawa i lody smietankowo-tiramisu. jak bylismy w sklepie to jakos tak przyszla mi ochota na lody, to kupilam. raz w tygodniu bede sobie robic tz. dzien rozpusty, ze moge zjesc co chce tylko w ograniczonych ilosciach. w sumie to i tak nie dam rady zjesc jakis wielkich ilosci czego kolwiek. po tych lodach straszni mi slodko bylo, a nie zjadlam ich duzo. wiec jak raz w tyg pozwole sobie na cos wiecej nic takiego sie nie stanie.
to tyle na dzis, milej nocki