Poszłam dziś do ZUSu i sprawa załatwiona w minutę..tzn wniosek przyjęty bo oczywiście odpowiedź przyślą w ciągu 30! dni do domu.. No każdy papier musi nabrać mocy urzędowej.. A ja naiwna myślałam że jak pójdę z wnioskiem to Pani Urzędniczka wklepie dane w komputer, uruchomi mądry program i po chwili dostanę wydruk (żeby nie walić konia lewą ręką bo mam w nadgarstku złamaną hehe-to ze starego kawału).. Nawet się na krzesełku rozsiadłam z myślą że zabawię tam chwil pare..Hehehe..No moja naiwność po prostu jest niewyobrażalna :)
W ogóle to ów papierek o który wniosek złożyłam potrzebny mi do przedstawienia w Urzędzie Pracy- a do tego idę już w piątek.. Trudno..następna Pani Urzędniczka będzie musiała poczekać aż ta wczęsniejsza Pani stwierdzi że papierek już można "obrabiać"..
Właściwie to za każdym razem jak coś załatwię w jakimś Urzędzie Państwowym to puchnę z dumy, bo nie cieeeeeeeeerpię chodzić po urzędach i zawsze mam takiego boja jak się tam wybieram..A teraz wszystko załatwiłam sama..Nikt ze mną nie szedł, niczego nie brałam na odwagę..po prostu powiedziałam sobie "DZIŚ TO MUSISZ ZALATWIĆ" i wszystko.. no i nawet zadziałało..
Poza tym syneczka zapisałam na wakacyjne zajęcia w szkole tak, że ma cały lipiec zajęty..Wszystko po to zeby nie siedział w domu przed TV, bo z pewnością tym by się to skończyło..
Z córki też byłam dziś zadowolona (do czasu)..Znajoma wzięła ją dziś na modelkę (znajoma prowadzi sklepik internetowy z odzieżą vintage ) i stwierdziła że bardzo dobrze się z córcia pracuje i że będzie ją brała częściej..Poza tym to temperamentem one są podobne to się dogadają ;) bo ja to z takich co "siedź w kącie a znajdą cię".. No i z tego zachwytu nad córcią pozwoliłam jej wyjść jeszcze wieczorem..a wróciła o północy!! i to po moich telefonach i smsach..Wiem że u koleżanki siedziała, ale w sumie mogła tylko tak mówić a być nie wiem gdzie.. No w każdym razie wkurzyłam się i dałam szlaban na wieczorne wyjścia..Jeszcze coś próbowała uhandlować żebym tylko na kompa dała szlaban a ja twardo że na wyjścia.. Jak zaczęła jęczeć to powiedziałam że jak tak bardzo prosi to na kompa też może dostać a jeszcze chwila to nawet na telefon..heheh..Tu już sie dyskusja skończyła bo tej formy komunikacji ze światem wolala nie ryzykować :)
No to tak dziś dzień minął i tylko mam małe wyrzuty sumienia bo nie wsiadłam dziś na rowerek, a miałam to zrobić bo wczoraj też miałam z tym labe..No i wczoraj zjadłam trochę ciasta drożdżowego, a dziś frytki -własnoręcznie krojone z ziemniaków i smażone w głebokim tłuszczu zamiast np w piekarniku..(to oczywiście dania nadprogramowe a nie jedyne w jadłospisie)
No to tym smakowitym akcentem zakończę mój wpis(dzisiaj to na 3 wpisy by starczyło tekstu)
Pozdrowionka :)