No co tu mówić ostatni tydz popłynęłam... Dziś staram się na nowo po raz który setny chyba... Na wagę wejdę w styczniu teraz nie ma sensu.. staram się pić herbatki choć tak mi kawa smakuje rozpuszczalna...
dla urozmaicenia zrobiłam dwie michy galarety drobiowo indyczej z marchwią pachniało ślicznie.
synek spał przejrzałam szafę znów albo worki albo obcisłe bluzki krępujące ciało jak ja nienawidzę tego uczucia opinania ciała brrrruuu no trzeba walczyć może w lecie już nie będę na taką skalę doświadczać tego uczucia...
podsumowanie takie miało mnie tu już nie być a wracam na kolanach... Ciągle walczę ze swoimi słabościami...ale zeszłej zimy dokładnie listopad grudzień też mi coś nie szło i poszłam na break diet i wyszłam z niego z dzidziusiem. 🥰 Moim kochanym synkiem.. także zimą to jakieś przetrwanie a nie bycie na diecie...brakuje mi wyjścia z domu oderwania głowy od diety bo im dłużej o tym rozmyślam czytam sor przepisy to jakiś motywacja mnie opuszcza też tak macie...