Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248278
Komentarzy: 6505
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 marca 2024 , Komentarze (2)

Znów pięknie, chociaż rano chłodniej. Czapka narazie odłożona. Na bulwarze mało ludzi, ale to sama przyjemność słuchać ptaków, patrzeć na morze, na rozkwitającą zieleń. Niestety dziki sporo niszczą, to chyba już ogólnopolska plaga. Ciekawe, czy wśród wyborczych obietnic i ten problem ma być rozwiązany. Dziś zupa jarzynowa na żeberkach oraz kopytka z masełkiem szałwiowym. Dla męża dodatkowo kotlet, bo tak już ma. Zupę zamrożę ,będzie na obiad po powrocie. Szykuję dom na naszą chwilową nieobecność, pakuję się, przeglądam szafy. Dziś pozbyłam się zimowych szalików, których nie nosiłam od lat. Przejrzę też pozostałe strefy ubraniowe, ale to już w kwietniu. Czytam kolejną książkę Roberta Małeckiego, ciekawie pisze, wciąga. Mam nadzieję na ładną pogodę , spacery, zwiedzanie, kawę na zewnątrz nad Brdą , na fajne rozmowy 2spolny czas. 

26 marca 2024 , Komentarze (3)

Dzień zaczęłam wcześnie, bo po 6. Już jest jasno, organizm wypoczęty, to wstałam. Na śniadanie ugotowałam jaglana. Niestety, nie dam się przekonać do tej kaszy. Wieczorem namoczyłam, rano długo płukałam, nadal jej smak mnie odrzuca . Zjadłam z jabłkiem, cynamonem i jogurtem, dodałam łyżeczkę miodu, nie powtórzę. Pranie nastawiłam zdjętej wczoraj pościeli, zaoknem ładnie, szybko wyschło. Potem biblioteka jedna, książki oddane, nowe pożyczone, potem druga, tylko oddane. Spacer na bulwar,na szczęście wiało nam w plecy, a to bardzo chłodny wiatr był. W drodze powrotnej zakupy. W domu barszcz jako lunch, po nim zabrałam się za pracę kuchenne. Warzywa na jarzynową obrać, pokroić przygotować kotlety do smażenia, szparagi, ziemniaki. Nakryć do stołu, pozmywać gary, włączyć zmywarkę. Po obiedzie zrobiłam kopytka na jutro, chcę je podać z masłem szałwiowym. Ogarnąć kuchnie po robocie, spojrzałam na zegar: 15: 10. Jakbym była w pracy i etatowo odrabiała godziny! Na szczęście Pogoda dopisuje i nastrój pozytywny. Teraz zrobiłam kawę z kardamonem, bo mleka już nie używam, przeglądnę wypożyczone książki, wywybiorę coś do czytania i dziś już nic poważnego nie będę wykonywać. Wolę dzielić pracę na etapy, nie mam sił, aby wszystko robić na raz. Podobno to nawet nie jest zdrowe, a ja lubię być zdrowa!

25 marca 2024 , Komentarze (1)

Wiosna, zbliża się Wielkanoc, zajęłam się porządkowaniem. Stanu zdrowia i domu. Dentysta za mną, 17.04 będzie mammografią, 26.04.to usg tarczycy i jamy brzusznej, po mammografii umowie się do ginekologa, gdzie mam także robiona cytologię. W ramach 40+ zrobiliśmy badania analityczne, darmowe z programu NFZ. A dziś dzień porządków domowych. Zmiana pościeli, sprzątanie łazienki, pranie, przegląd szafy pod kątem wyrzutów rzeczy przechodzonych. Pozbędę się ubrań wiszących, leżących i zagęszczających tylko miejsca w szafie. Przy okazji przygotuje swoją walizkę na wyjazd. Obiad zrobiłam, dziś barszcz z fasolą białą i naleśniki z ricotta. Prosto a smacznie. Oglądałam wczoraj Masterchef Nastolatków. Znudziło mnie, nie będę kontynuować. Wracam znów do moich nastoletnich lat, gdy makijaż pokazywany przez te 15 latki był domena osób mocno dorosłych. Takie teraz czasy, że dzieckiem przestaje się być chyba w wieku 11 lat. Szkoda! Mój katar zelżenia, ale odksztuszanie męczy. Na szczęście noc spokojna. Cieplej Legutko i słoneczko zaczyna nieśmiało operować. Oby już było ciepło, nie upalnie, po prostu ciepło. W tym roku majówkę spędzę w domu, bo mąż będzie się rehabilitował w Jantarze. Gdy wróci odnowiony, nastawiony pozytywnie, pomyślimy o atrakcjach.

24 marca 2024 , Komentarze (2)

To oczywiście bulwar nadmorski. Pamiętam czasy , gdy była jeszcze dzika plaża w tym miejscu, budowa była zapowiedzią atrakcji, a mój brat złamał rękę w stawie łokciowym zwiedzając tę budowę. Dziś byliśmy na bulwarze wchodząc tym razem od ul. Władysława IV, bo początek spacer to wzdłuż torów SKM. Wyszło znów 6 km, zmęczyłam się. Muszę koniecznie odwiedzić kardiologa. Aktualnie zaczytuje się w kryminałach Roberta Małeckiego i serii z Bernardem Grossem. Znów spotykam się z czymś, czego doznałam, tym razem to Mark Knopfler i jego koncert w Sopocie, przywoływanie znanych mi utworów. A z kolei podarowana mężowi na Gwiazdkę książka  "Rzym" Magdaleny Redlinskiej- Riedi przywołała postać św. Jacka Odrowąża, jak się okazuje, protoplasty autorki. Będąc w zeszłym roku w Krakowie zwiedziliśmy podziemia klasztoru Dominikanow, gdzie po raz pierwszy udostępniono skarby zakonu. Jedna z atrakcji był film o św. Jacku Odrowążu. Tak po prostu mam! Rosół z makaronem, curry z polędwiczkami indyczymi , surówka. Pogoda za oknem idzie w gorsza stronę, już lekkie zachmurzenie. Walczę z katarem, z opryszczką, nie lubię tych przypadłości. Biodro musiałam posmarować Diclozaja, bolało po spacerze. Jedna z płyt cd kupionych wczoraj to najpiękniejsze wykonania skrzypcowe. Jak się okazało Capella Gedanensis wykonywała, nagrano płytę w Sopocie, a zatem wsparlam lokalną działalność.  

23 marca 2024 , Komentarze (3)

Jak dobrze być z Wami.Dziekuje za życzenia zdrowia, to zawsze w cenie. Dziś ciepło, chociaż brak słońca, wędrówka na bulwar, powrót przez miasto, bo apteka, bo EMPiK. Mam katar ropny od tygodnia, leżałam 2 dni,ale nie dało rady dłużej. W aptece kolejna porcja leków. W Empiku zrobiliśmy sobie z mężem prezenty wielkanocne. Była doskonała promocja, ja mam 3 nowe kryminały, mąż 3 nowe płyty cd. Druga rzecz za darmo, takie promocje lubię. Po powrocie rosół drobiowy z makaronem, na 2 danie będą kotlety mielone w sosie pieczarkowo- szałwiowym  , surówka z sałaty rzymskiej, kalarepki, jabłka i koperku, bardzo smaczna. Popołudnie zapowiada się leniwie, przy książce, przy muzyce. Ostatnio w kinie oglądaliśmy dwa ciekawe filmy: Anatomia Upadku i Strefa Interesów. W obu gra Sandra Huller, świetna aktorka. Anatomia trzyma w napieciu, pokazuje niemoc kobiety wobec przemocy ze strony męża, spowodowanej jego zazdrością o wene twórczą. Strefa gra na wyobraźni o tym, co się dzieje za murem , gdy takie dochodzą odgłosy. Odczłowieczenie absolutne, poraża. Dziś wykonaliśmy prawie 6 km., co jest dobrym wynikiem dla takich starszaków. Powoli układam sobie w głowie co zabrać ze sobą na bydgoski wyjazd, jak przygotować się na zmienną pogodę. W internecie rozbawił mnie filmik ze spotkania przedwyborczego z mieszkańcami Gdyni. Spontaniczny wybuch śmiechu na sali, gdy kandydat PiS rzekl: my jako PiS wprowadziliśmy do polskiej polityki takie podstawowe słowo jak wiarygodność. Bezcenna reakcja. Podobnie bawi mnie serial Dżentelmeni , wprawdzie film fabularny był dziełem według mnie, ale i tu zabawa przednia. A śmiech to zdrowie, czego życzę wam w nadmiarze.

22 marca 2024 , Komentarze (8)

Wróciłam. Działo się sporo. Mąż po całkowitej wymianie stawu kolanowego, co odbyło się 5 stycznia. Poszło dobrze, biedak wrocil do domu chudziutki, słaby. Martwił się, że rana goi się za wolno, to była jakaś paranoja. Chciał wracać do szpitala! Siła perswazji udało się pokonać te lęki. Zamówiliśmy szynę do ćwiczeń zginania i wyprostu. Wypożyczenie na 2 tygodnie sporo dało. A ja nadwyrężylam swoje biodro od dźwigania spożywki. Potem zamawiałam dostawę do domu z Auchana, poszłam na rehabilitację, przeszło. Teraz oboje poruszamy się doskonale, masz odrzucił kule po miesiącu, tylko waga nadal niska. 28 kwietnia mąż pojedzie do Jantara, najmniej na miesiąc. Tu też musiałam używać sporo argumentów przeróżnych, aby chciał, bo:" beze mnie nie dasz sobie rady" A przecież to kobiety są silniejsze! Wielkanoc spędzimy poza domem, w Bydgoszczy , z synem. Zamówiłam pobyt, bo nie wiedziałam, jak to będzie z moim chłopem. OdOdpoczniemy, pobędziemy razem. W lutym syn przyjechał na dwie noce do Gdyni, w celu motywowania ojca. Zaprosiłam też szwagra z żoną na obiad i spacer po Gdyni, byli zaskoczeni dobrym stanem męża . Aktualnie jest świetnie, mój kolega z liceum jest od 3 tygodni po takim samym zabiegu. To teraz kolega męża, chłopcy dzwonią do siebie , opowiadają swoje przeżycia, odczucia! Mam już plany na wakacje ! A dziś na obiad szparagi, jajko sądzone ziemniaki z koperkiem i kefir. Nie jadam pieczywa typowego, piekę sama chleb migdałowy lub arachidowy. Smaczne są, nie mam po nich ochoty na słodycze, mniej jem, to chyba dobrze?

19 grudnia 2023 , Komentarze (6)

 za życzenia i pozdrowienia. Dziś siedzę przy laptopie, bo jakieś opłaty wykonuję, to przy okazji zaglądam tu. Pogoda wstrętna, ciemno cały dzień. Wprawdzie ciepło, ale deszczowo, ponuro i brrr! Byłam u fryzjera, potem pojechaliśmy jeszcze po klawiaturę do tabletu, zjedliśmy coś do espresso i powrót. Mój laptop staje się coraz bardziej nieużyteczny, stąd decyzja o zakupie. Synkowi przy okazji tabletu kupiłam wypasioną szczoteczkę soniczną, a tu niespodzianka! Cena spadła z 899zł na 599zł i jeszcze zwrot 50zł na paragon. Cudo, prawda?  Na obiad dziś cukinia faszerowana pieczarkami , smakowita i zjedzona z rozkoszą.  Przypomniały mi się pierwsze zapiekanki uliczne, te  właśnie z pieczarkami, jak jadało się z dumą,  idąc  ulicą! Nadal je lubię, ale wolę zrobić w domu.  Patrzę przez okno na podwórko, w kamienicy na przeciwko już sporo kolorowych światełek. To naprawdę robi nastrój. Czytam książkę Siembiedy pt"Katharsis" Rzecz dzieje się w dużej mierze w Gdyni przed i po wojennej , co czyni lekturę ciekawszą. Mogę przypomnieć sobie nieistniejące już lokale gastronomiczne, widok miasta przed laty. Cóż, nostalgia. Mąż szykuje się do zabiegu, powoli gromadzi rzeczy , które zabierze, zastanawia się nad książką. Ta przyszłoroczna wczesna wiosna i początek roku będą dla mnie ciężkie. Pocieszam się, że czas szybko płynie. Sylwester oczywiście w domu, dawno już odechciało się nam balować , wolałabym rozmowy z przyjaciółmi. No i biodro mnie blokuje, a tańczyć uwielbiam. Trudno, taka kolej, na coś trzeba  narzekać. Jeszcze raz pozdrawiam, trzymajcie się cieplutko, rodzinnie i zdrowo. I proszę się nie objadać. 

17 grudnia 2023 , Komentarze (12)

Uszka ulepione i zamrożone. Szt. 80, wystarczy na 3 osoby. Bigos zamrożony, zrazy zrobione, zamrożę jutro. Piernik upieczony, będzie dojrzewał w szafce.  Mam też wywar na barszcz, tak więc jestem przygotowana na kolejne prace, mniej męczące. Przyznam, sił coraz mniej, coraz mniej się jada, więc i ochota większa do ozdabiania domu niż stania przy garach. Ciasta pozostałe i tak kupię gotowe. Nie jadamy aż tyle, a gości nie będzie.  No i prezenty są , co cieszy najbardziej, bo chodzenie po galeriach to dla mnie udręka.  Biodro dokucza, niestety. A za 3 tygodnie mąż znów udaje się na zabieg. Obym tylko wytrwała do czasu jego sprawności.  Pogoda jest wstrętna, poranne ciemności nie nastrajają optymistycznie, ale wychodzę na spacer, aby mięśnie utrzymać w kondycji.  Dużo tv oglądam ostatnio, a to z uwagi na zmiany  polityczne. Cieszę się niezmiernie, że czas szczucia , rozdawnictwa i kościelnych hierarchów odchodzi. Normalność to jest to, co nam potrzebne.  Czytam dużo wypowiedzi, m.in. Stanisława Breydyganta, prof. Matczaka.  Obaj mają trafne spostrzeżenia na temat miałkości władzy poprzedniej, nienawidzącej ludzi. A ja nie jestem w stanie zrozumieć zauroczenia kapłanami, którzy tak wykorzystują swoich "wiernych", w taki czy inny sposób. Ach ci Polacy, zawsze muszą być mądrzy po szkodzie?  Za tydzień Wigilia, obiecuje sobie , że w Święta  będzie spokojnie, rodzinnie i miło. Bez pośpiechu, bez nerwowej atmosfery . Dlatego szykuję tak dużo przed czasem.  A w domu codziennie dodaje jakąś ozdobę, co przybliża mnie do Świąt coraz bardziej. Nie wiem, czy zajrzę tu jeszcze , dlatego zyczę Wam zdrowia, ciepła rodzinnego, spełnienia marzeń i planów, spokoju i szczęścia.

6 grudnia 2023 , Komentarze (2)

Widocznie zasłużyłam. Dostałam słodycze i książkę Łozińskiego "Stramerowie".  Pierwszą część pt. "Stramer" dostałam w zeszłym roku.  Miły ten Mikołaj, synowi przyniósł sweterek, nawet rozmiar znał! Z okazji mikołajek zrobiłam stroik świąteczny, nawet ładnie wyszedł. Pomysł podpatrzyłam w kwiaciarni, nie było to trudne.  Powoli adwentowe dni nastrajają mnie świątecznie. Robię porządki gdzie się da, szykuję przepisy aby były najłatwiejsze, gromadzę produkty.  Bigos już stoi na balkonie , będzie jeszcze kilka razy odgrzewany, a potem do zamrażarki.  Jutro męża urodziny, pójdziemy gdzieś na obiad. Natomiast dziś był barszcz z białą fasolą , pieczone pomidory, pieczone pieczarki i filet z indyka grillowany.  Bardzo, bardzo smaczne. Moje biodro boli, na dodatek jakiś mięsień zaczął mocno doskwierać , dziś już lepiej.  Mroźno, wietrznie, ale ostatnie dni były bardzo słoneczne. Ogromną przyjemność sprawiały spacery nad morzem, ludzi mało, cicho, urokliwie.  W mieście szał zakupów. Weszłam wczoraj do Pepco po świece, a tam tłum kobiet rozgadanych, szukających, oglądających. Szybko uciekłam.  Właśnie skończyłam czytać "Ucieczkę znad rozlewiska", postanowiłam zrobić spaghetti z pastą bakłażanową, bo przepis tam zawarty jest łatwy i wyraźnie będzie to smaczne. To będzie w piątek. A w sobotę zabiorę się za pierwszą partię uszek. Potem będzie druga, bo uszka mają u mnie wzięcie. Mam skierowanie na szczepienie na 12 grudnia, Covid nie odpuszcza, przyda się takie przypomnienie.  Poza tym norma, kartki świąteczne dla starszych z rodziny już czekają na wypisanie. Zostały tylko 3, a tak niedawno kupowałam ich kolo 10 szt.  Wiązanki na cmentarze mam przygotowane, ale wejścia  tam nie ma, wszystko zasypane i zmrożone. Podobno w przyszłym tygodniu będzie odwilż, wtedy pojadę. Wokół mnie coraz więcej starszych ludzi, to znajomi, sąsiedzi, ludzie spotykani na spacerach. Ich starzenie się jest  widoczne, pewnie i o nas tak mówią. Chociaż kosmetyczka w zeszłym tygodniu wypowiadała się z zachwytem o mojej twarzy i moim dekolcie. I już za miesiąc mąż znów do szpitala na umówiony zabieg. Potem będzie kilka tygodni trudnych, bo to mocny ból, kule, bezradność z niemocy. Jakoś musimy dać radę, szczególnie ja. 

29 listopada 2023 , Komentarze (8)

Do Bożego Narodzenia już niedaleko. Nie zostawiam spraw na ostatnią chwilę, a zatem zakupy. Nie lubię galerii, nie znoszę tłumów , wchodzenia, wychodzenia, nie daj Boże przymierzania. Na szczęście mam to już za sobą.. Reszta to drobiazgi, do kupienia niedaleko, bez potrzeby wizyt w tych przybytkach "wielu smaków i zapachów". Pogoda zrobiła się zimowa, przyjemnie wczoraj było nad morzem. Świeciło słońce, przed wiatrem zasłaniało zbocze Kamiennej Góry, usiedliśmy w ogródku przy plaży na kawie. I kto mi powie, że zimą nie można!  Spokój, cisza, piękne słońce, morze błękitne i przeźroczysta widoczność. Wieczory nadchodzą bardzo szybko, gratuluję sobie, że uwielbiam czytać, bo w ten sposób mam zajęcie, poza pracami domowymi oczywiście.  Dziś widziałam w księgarni życiorys Jeremiego Przybory, zażyczę sobie  pod choinkę. Na obiad krupnik i naleśniki z kapustą kiszoną i pieczarkami.  Część krupniku zaniosę jutro do Sióstr Miłosierdzia, tam przychodzą  bezdomni. Z reguły to mężczyźni, którzy utracili gdzieś sens życia lub zatracili się w innym jego sposobie.  Wczoraj widziałam takiego zmarzniętego, stał tam przy klasztorku, widać czekał na pomoc. Trwa akcja dot. paczek dla potrzebujących, szkoda, że tylko raz w roku.  Do akcji nie przystąpiłam, pomagam  co miesiąc siostrze Chmielewskiej. W przyszłym tygodniu mam zamiar lepić uszka po raz pierwszy, potem jeszcze raz. Przygotowałam się także na pieczenie ciasteczek maślanych , no i piernika. Decyzja gdzie będzie stała choinka jeszcze nie zapadła, ale w odnowionym pokoju  miejsca jest dosyć. Czekaja mnie jeszcze wizyty na cmentarzach, przygotowanie  stroików. Co roku robię sama, ze świeżych gałązek.  Z ogromnym żalem przyjęłam wiadomość o śmierci Pawła Huelle.  Jego literatura trafiała do mnie absolutnie. Jako młoda kobieta zachwycałam się Waiserem Dawidkiem , jako dojrzała ogromnie ceniłam Śpiewaj Ogrody, gdzie opowiadano o Gdańsku i Sopocie  w czasie II w.ś i tuż po niej. Obie pozycje miały magię , wciągały w swe opowieści , a wyobraźnia mocno pracowała. Kilka lat temu spotkaliśmy w Sopocie Pawła Huelle i Aleksandra Halla, obaj panowie podobni do siebie, rozmawiali  z zaangażowaniem i z radością. Taki niezapomniany widok.  Żal.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.