witajcie kochane moje, na początek waga na dziś równiutkie 90 kg czyli od ostatniego ważenia zniknął kilogram, już nie leci tak szybko jak na początku ale ważne że w ogóle spada a biorąc pod uwagę moje grzeszki typu:
1. jakieś słodycze - mój super pomysł, jem je w dzień ważenia lub jeden po ( u mnie przypada weekend) - do następnego ważenia zdąże je spalić
2. coraz więcej wpada mi smażonego jedzenia
3. ostatnio imprezowo - komunijnie, nie jem już jak prosiaczek wszystko na co spojrze ale takie żarcie od jakiego się odzwyczaiłam, właśnie smażone, trochę sałatki na majonezie (w domu zamieniłam na jogurt naturalny) i inne takie - wszystko powoduje że zatrzymuje mi się woda i robię się obrzmiała
4. nie pilnuje już picia dużej ilości wody, chociaż na szczęście robi się ciepło więc nie będzie znowu z tym problemu
5. nie ćwicze regularnie jak na początku, że dzień w którym musiałam zrobić przerwę na regenerację mięśni był dniem straconym, teraz jak znajdę czas (jak kiedyś znajdowałam codziennie??)
no to tyle więcej grzeszków nie pamiętam, mam nadzieję za tydzień zobaczyć upragnioną, wyczekiwaną 8.....ale nawet taką wagę jak teraz miałam chyba przed zajściem w ciążę z moją córeczką 6 lat temu.
no i najważniejsze - w pracy często łapię wzrok moich klientów mówiący "coś się zmieniło w pani", ci bardziej "bliżsi" pytaja jak to robię, ile już schudłam, a ja nienawidzę być w centrum zainteresowania i zazwyczaj palę buraka ale to jest takie niesamowite uczucie kiedy w końcu wiesz że to co robisz ma sens i są widoczne efekty
no to tyle, uciekam się szykować na kolejną imprezę, buziakuje