Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Stan zdrowia postawił mnie pod ścianą

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1358
Komentarzy: 15
Założony: 8 stycznia 2017
Ostatni wpis: 22 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agababajaga3

kobieta, 48 lat, Nowy Dwór Mazowiecki

178 cm, 120.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 sierpnia 2018, Skomentuj
krokomierz,1940,17,116,2220,1280,1534964761
Dodaj komentarz

19 marca 2017 , Komentarze (3)

AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! krzyczeć mi się chce, nie daję rady (szloch)!!! wiem,że nie powinnam włazić na wagę zbyt często, ale dzisiaj weszłam i mam 2 kg więcej niż w piątek! czy ktoś może mi powiedzieć jak to się dzieje, wcale przez te dwa dni nie jadłam więcej, wodę piłam regularnie...co się dzieje? jak to wytłumaczyć??? pomocy !!!

10 marca 2017 , Komentarze (1)

dawno mnie nie było, bo jakoś pisanie pamiętnika nigdy mnie nie pociągało i jakoś nie mamtakiego nawyku. Moja dieta trwa, powoli to idzie jak po grudzie, ale dumna jestem z siebie, że tak długo wutrzymałam. Są wzlot i upadki, kiedy wciągneła bym wszystko co jest w lodówce tak, bez opamiętania, ale zaraz przychodzi mi refleksja, że przecież już troszkę za mną, więc szkoda tego zmarnować. Najgorze są momenty, kiedy po tygodniu wchodzę na wagę a ta jak zaczarowana -pokazuje tyle samo co tydzień temu, albo nawet trochę więcej (podła nie?):(. Nie za dużo schudłam, ale moje nogi to czują i mniej bolą a to już motywacja, żeby trwać. 

Dobrego dnia Wam życzę.

10 stycznia 2017 , Komentarze (2)

oto ja, 

pokulawiona, zła, nic mi się nie chce, 

tylko położyć się i spać. Siedzę na zwolnieniu i niczego zrobić w domu nie mogę :(. patrzę na cały ten bajzel i dostaję apopleksji nerwowej. Normalnie to wzięłabym się do sprzątania, zmywania, itp. a ty siedzieć muszę. Dopada mnie złość jak pomyślę że sama będę do jutra wieczór. Juro mam 20-stą rocznicę ślubu i urodziny męża a niczego nie dam rady zrobić - ba nawet nie wiem co mogła bym zrobić skoro jestem na diecie.

Dieta...ech, wczoraj dzielnie zjadłam to co w rozpisce, ale na stole leżał kawałeczek serniczka - i co? przechodziłam i złapałam...wrrr...jak zjadłam to przypomniałam sobie żem na diecie (tort)...a dzisiaj, zdenerwowałam się smutnym telefonem i wyciągnęłam z zamrażarki sorbet malinowy i wciągnęłam ze 150g.(lody)  - dobrze, że tylko tyle było inaczej pewnie wciągnęła bym wszystko.:(  Pochwalę się jednak bo wodę piję dzielnie - szklanka 0,2 co godzinę no i jedzenie ściśle wg rozpiski. 

też tak macie że coś złapiecie w buzię i dopiero później zastanowienie że nie można było? 

udanego popołudnia(pa) 

8 stycznia 2017 , Komentarze (6)

moja waga oszalała, normalnie pikuje w górę bez opamiętania :(

nie wiem od czego zacząć...nigdy nie pisałam pamiętnika. Nawet o tym nie myślałam, ale wiem, że bez tego raczej rady nie dam.

Napiszę może jak tu trafiłam.                                                                                                 Nigdy jakoś przesadnie chuda nie byłam ale moje prawdziwe problemy zaczęły się jakieś 4 lata temu. Wtedy właśnie rozpoznano u mnie epilepsję, musiałam zrezygnować ze swojej ukochanej pracy (bo jej charakter nie pozwalał na to żebym z tą chorobą mogła pracować). Zaplątałam się wtedy w swoim nieszczęściu i powoli spadałam w otchłań depresji. Było naprawdę źle. Potrafiłam wtedy tylko jeść, spać i rozpaczać. Tak zaczęłam tyć. Było wciąż gorzej i gorzej. Depresja leczona pozwoliła mi już w miarę normalnie żyć, ale waga została, ba nawet dalej rosła. Latem tego roku okazało się że do tego dołączyła się jeszcze tarczyca z hashimoto. Przy tak dużej wadze zaczęły mi dokuczać bóle kolan i co raz trudniej było mi się poruszać. W ostatnim tygodniu października wysiadałam z autobusu i coś "strzeliło" mi w kolanie (od tego czasu chodzę o kulach). Trafiłam na ostry dyżur. Lekarz po zrobieniu rtg (zrobił oba kolana) powiedział, że tak zniszczonych stawów dawno nie widział u nikogo. Skierował na rezonans. Wiadomo, iż NFZ jest niewydolny, więc zrobiłam to prywatnie - ale nie o tym tu chciałam pisać. Poszłam do ortopedy i okazało się, że moje oba kolana są  niestety tak zniszczone, że nadają się tak naprawdę tylko do endoprotezy. Zwaliło mnie to z nóg. Powiedział też, że jeśli nie schudnę to robienie czegokolwiek mija się z celem, bo przy takiej wadze endoprotezy długo nie pociągną. Tak więc muszę zacząć działać. Łatwo nie będzie, bo ćwiczyć mogę tylko na basenie. Mam nadzieję, że jakoś dam radę, ale boję się, że nie wytrwam :( 

życzę wszystkim dobrej nocy (noc)

8 stycznia 2017 , Komentarze (3)

hm...pierwszy wpis trochę wymuszony przez system. Wrócę tu i opiszę wszystko, ale później. Teraz poprzeglądam trochę swoje konto w V

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.