Ponieważ zbliżyłem się do swojej oczekiwanej wagi, od tygodnia rozpocząłem misję wychodzenia z diety i stabilizacji wagi. W tym celu przeczesałem przepastne czeluście internetu w poszukiwaniu rad i wskazówek jak tego dokonać.Zwykło się mawiać że utrzymanie wagi jest tak samo ciężkie jak zrzucenie nadprogramowego balastu, ba nawet może cięższe. Według naukowców (zapewne amerykańskich :P) 3/4 osób po odchudzaniu w przeciągu roku wraca do swojej wagi sprzed odchudzania.Dopada ich klasyczny efekt jojo. Super,fajnie :D Czyli znowu walka. Oto co z postanowiłem przetestować na swoim własnym prywatnym organizmie :
1.Co tydzień będę dorzucał kolejne100 kcal do jadłospisu, na razie dorzucam do śniadania.
2.Regularne cotygodniowe ważenie w celu kontroli wagi.
3.Dalej będę jadł 4 posiłki, nie będę pomijał śniadań
4.Będę dalej pił zieloną herbatę, nawet mi posmakowała, nie zapomnę o wodzie :P
5.Nie wracam do słodzenia kawy i herbaty, bo po co
6.Będę ćwiczył 5 razy w tygodniu po 1/2h
7.Słodycze możliwe raz w tygodniu.*
Jak widać to za wiele się nie zmienia :P W sumie powiem wam, że dieta nie tylko ograniczyła moje obżarstwo ale zmieniła zupełnie nawyki żywieniowe. Ale to chyba też o to chodzi aby po schudnięciu nie wracać do nawyków sprzed odchudzania.U mnie te zmiany się sprawdziły, można powiedzieć że je nawet polubiłem ;) Dlatego cieszę się z wyniku ale wiem że praca się nie kończy i przygoda trwa dalej.
Gwoli ścisłości wczoraj przyjąłem sakramencko dobre placki ziemniaczane w ilości nieco za wysokiej :P Ale nie rozpaczam z tego powodu, bo cały tydzień był na plus.Jutro ważenie i zobaczymy co tam słychać na wadze.
Chętnie poczytam komentarze, komu się udaje trzymać wagę a kto poległ i dlaczego.Mile widziane jakieś porady,info w tym zakresie.
Pozdrawiam.
M.
*do limitu nie wlicza się popcorn :D