w końcu coś drgnęło na wadze.1 kg mniej. Biorąc pod uwagę że mam zespół policystycznych jajników,i na razie jestem bez leków (ciężko z dziećmi wybrać się do lekarza) to jest maleńki sukcesik.
Pozdrawiam
A.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (262)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 117433 |
Komentarzy: | 6653 |
Założony: | 10 października 2015 |
Ostatni wpis: | 28 października 2018 |
Postępy w odchudzaniu
w końcu coś drgnęło na wadze.1 kg mniej. Biorąc pod uwagę że mam zespół policystycznych jajników,i na razie jestem bez leków (ciężko z dziećmi wybrać się do lekarza) to jest maleńki sukcesik.
Pozdrawiam
A.
Wytrwać...jak to łatwo powiedzieć,a gorzej
zrobić...
Cóż,lekko nie jest. Dziś mąż przyniósł z pracy czekoladki,i weź tu człowieku bądź twardy...?no... Ach...I tym sposobem podwieczorek miałam z bani...zjadłam dwie praliny,do kawy...Ale szczęśliwa i dumna nie jestem... Oczywiście nadal ćwiczę,wczoraj i spacer (godzina) i rowerek i gimnastyka,dziś też planuję Zaczęłam intensywniej liczyć kalorie i jestem przerażona.3 tapetowe chlebki z najchudszym twarogiem to już 200 kcl... Dlaczego to tak jest,hę?!Że żeby byç fit to w sumie trzeba ciągle zaciskać gębunię... Ale nie wszyscy.Moja teściowa jest chuda jak patyk,a je słodycze,ciasta,słodkie dżemy i chleb z centymetrową warstwą masła,i nic,zaszuszona jak patyk.I mój mąż który zje pizzę,popije piewem,wciągnie wyżej wymienione praliny,i ... Nic...A my?!liczymy,ograniczmy,tniemy kalorie,przeklinamy wagę i ciągle pod górę.Nic to.Pomarudziłam,a tu trzeba myśleć co chudego na kolację i jeszcze 40 minut pobrykać żeby lepiej się spaliło.
Pozdrawiam,
A.
Dziś kolejny dzień dietowania...
Zaczęłam go świeżo mieloną kawą z chudym mlekiem i taką sałatką:
Dość sycąca
Skalpel p.Ewy Chodakowskiej,ponownie po 18
miesiącach...
Dziś przećwiczyłam skalpel z E.Chodakowską,co przy moich gabarytach,przy nieprzespanych wciąż (Jaś ma 9 miesięcy i 4dni) nocach uważam za wyczyn.
Po drodze używałam "różnych słów" by wyrazić swoje emocje Cóż pani Ewa to połowa mnie,inna jakość ćwiczeń.Niom ale byłam dzielna,dałam radę.Fakt -błagałam małżonka by mnie podniósł z podłogi po tym wysiłku,ale jakby to powiedzieć, nie jego przedział wagowy,by dźwigać
Fak faktem ale od dwóch tygodni poświęcałam około 40 min dziennie na ćwiczenia i jazdę na rowerku,bez tego bym poległa,a tak cieszę się że przetrwałam.Wiem,wiem są cięższe treningi niż skalpel,ale-od czegoś trzeba zacząć.
Co do diety,to jakoś się trzymam.Udaje się nie zjeść więcej niż dwóch kostek gorzkiej czeko i ujarzmić apetyt na słodkie rodzynką lub winogronkiem.
Także trwam,a w uszach brzmi BO JAK NIE MY TO KTO??!!!
Pozdrawiam
A.
witam,
Postanowiłam zacząć od nowa.Nie mogę patrzeć na siebie,mam dosyć noszenia getrów i spodni dresowych zamiast dżinsów... Do pełnej motywacji kupiłam sobie kurtkę zimową " za małą",więc jak nie schudnę choćby 6kg w najbliższym czasie to zima będzie mnie bardzo ZIMNA
Co do diety to wyeliminowałam słodycze,chleby pszenne,w zasadzie białe pieczywo całe,makarony w ilości ptasiej(skubnąć i uciec...),jem na zielono
Piję dużo wooody i unikam tego
Tort był dla męża (dziś mamy 12tą rocznicę ślubu,ech 20kg mniej temu....).
Od męża dostałam pięknego storczyka,półwytrawne winko iiii talerz obranego ze skórek i błonek grapefruita