Dziś przećwiczyłam skalpel z E.Chodakowską,co przy moich gabarytach,przy nieprzespanych wciąż (Jaś ma 9 miesięcy i 4dni) nocach uważam za wyczyn.
Po drodze używałam "różnych słów" by wyrazić swoje emocje Cóż pani Ewa to połowa mnie,inna jakość ćwiczeń.Niom ale byłam dzielna,dałam radę.Fakt -błagałam małżonka by mnie podniósł z podłogi po tym wysiłku,ale jakby to powiedzieć, nie jego przedział wagowy,by dźwigać
Fak faktem ale od dwóch tygodni poświęcałam około 40 min dziennie na ćwiczenia i jazdę na rowerku,bez tego bym poległa,a tak cieszę się że przetrwałam.Wiem,wiem są cięższe treningi niż skalpel,ale-od czegoś trzeba zacząć.
Co do diety,to jakoś się trzymam.Udaje się nie zjeść więcej niż dwóch kostek gorzkiej czeko i ujarzmić apetyt na słodkie rodzynką lub winogronkiem.
Także trwam,a w uszach brzmi BO JAK NIE MY TO KTO??!!!
Pozdrawiam
A.
Anulka_81
13 października 2015, 09:22Dzięki wielkie
Mama_Krzysia
12 października 2015, 21:02Kochana powodzenia :)