Tak sobie idzie. Jak już przestrzegam jedzenia to przez spadnięcie nieba na głowę sport utknął na dobre. Bez symbiozy obu działań waga spada ...nie spada.
Piątek powrotem:) bo inaczej nie sięgnę po ciasteczko;)
Znajomi (5)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1126 |
Komentarzy: | 4 |
Założony: | 21 sierpnia 2015 |
Ostatni wpis: | 2 września 2015 |
mężczyzna, 51 lat, poznań
176 cm, 82.80 kg więcej o mnie
Tak sobie idzie. Jak już przestrzegam jedzenia to przez spadnięcie nieba na głowę sport utknął na dobre. Bez symbiozy obu działań waga spada ...nie spada.
Piątek powrotem:) bo inaczej nie sięgnę po ciasteczko;)
Moja aktywność - spaliłem 535 kcal
Motywacje...
Paręnaście lat temu ważąc 140 kg pewnego dnia z trwogą złapałem się na tym, że zawiązanie butów to nie takie proste zadanie. Wtedy uświadomienie sobie co ze mną się dzieje, a miałem lat 30, to był potężny kubeł zimnej wody na mój przejedzony mózg.
Obecnie, kiedy wydawało mnie się, że całkiem sobie z ciałkiem radzę przydarzyła mi się przygoda, która podobnie jak lata temu szepnęła, że czas wziąć tłuszcz w swoje ręce, Wybierałem się wiosną na spotkanie z bardzo ważną dla mnie osobą i wsiadając do taksówki usłyszałem złowrogi trzask;). Okropna sytuacja, znaczny wstyd:). Przeprosiłem taksówkarza, poczekał na mnie aż zmienię spodnie...Czasami niewiele potrzeba by zaszła potrzeba zmian:)
Jakoś tak naturalnie się zaczęło nowe kulinarne życie. Kwestia, czy tak bardzo inne;). Weekend nieznacznie poświęcony na skompletowaniu składników, przynajmniej można zobaczyć ile tygodniowo kosztuje przyjemność korzystania z zaproponowanych potraw. No i zaskoczenie różnorodnością smaków. Prostota przyrządzania i tylko porcje...ogromne;) Wszystkie składniki dzielę na pół i wcale głodu nie czuję. Zobaczymy co dalej powie na to organizm:). Niezłe są tez aplikacje wspomagające. Co prawda bardzo podobne do np Fat Secret który jednak jest bardziej rozbudowany ale przynajmniej wszystko z kontem na Odważsię zsynchronizowane:). Na razie najtrudniejsze jest trzymanie godzin posiłków. No ale od czego Bento:)
Dzień pierwszy. Oczywiście nic nie wnoszący, wszak trudno oczekiwać, że o poranku ciało świadomością podjętej dzień wcześniej decyzji znienacka samo się zredukuje;) Czekam na jadłospis i jego jestem bardzo ciekaw. Poranek na Eko Targu zaskoczył przerzedzeniem produktów już o 8 rano. Jeszcze rok temu o 10 były pełne stragany. To miłe, że ludzie zaczynają posiadać coraz większą świadomość kulinarną. Trochę to bez sensu co prawda, że trzeba polować na dobre jedzenie ale może zawsze tak było, tylko z nadmiaru juz o tym zapomnieliśmy. Dlatego tak mnie intryguje to co zostanie mi do jedzenia zaproponowane:). Na ile będę musiał polować na składniki. Dowiem się w poniedziałek. Tymczasem mogę się jeszcze delektować serem korycińskim kozim:) Oczywiście nie bezkarnie;) i w umiarkowanych ilościach;)
"uszka prosiaczka trzepotały za nim jak
chorągiewki..."
...i tak właśnie chciałbym żeby było. Frywolne uprawianie sportu bez ciągnięcia za sobą siebie. Nieskrępowane buszowanie w sklepach z ubraniami i brak poczucia, że dany sklep nie dla mnie. Przebiegłem półmaratony więc czas przebiec przynajmniej 10 kg. Wyzwanie większe. Grzechem byłoby nie spróbować:)
Dopóki nie zejdę przynajmniej 5 kg pozostają rolki i nordic.I dobrze, bo to przyjemne zamienniki, a spalanie całkiem intensywne.
c.d.n