Od wczoraj mam dietę, ale oprócz pobieżnego zerknięcia, jeszcze nic nie przedsięwzięłam w związku z nią. Weekend poza domem, goście i trochę grzechów w postaci piwa i karkówki z grilla. No ok. Pierwszy dzień zakończył się kolacją, która nie powinna się zdarzyć, ale nie chciałam się katować i robić zamieszania, wokół siebie. Coś tam zjadłam, coś tam wypiłam, ale w miarę rozsądnie. Później to wyskakałam i dzisiaj już grzecznie. Często i w niewielkich ilościach. :) To często, jest moim problemem. Bo ja jestem raczej typem raz a dobrze.
Od jutra dieta z Vitali, dużo wody i ruchu. I niech coś się ruszy pozytywnie do przodu. Pierwsze ważenie w piątek. Oby było z sukcesem.