Nie jest źle!
Kolejny dzień minął i nie mam się czego wstydzić. Chociaż, prawdę mówiąc, poczęstowano mnie w pracy cukierkiem (właściwie to cukieras był, bo rozmiar zacny). Nie wypadało odmówić, ale wymigałam się i powiedziałam, że zjem do kawy i ukryłam w torebce. Nie tknęłam, przytaszczyłam do domu i leży biedak niezjedzony w cukierkowej puszcze. Kiedyś przyjdzie jego pora, albo i nie. Wiem, że jak zjem jednego, to polecą następne, a do nich orzeszki solone i czekolada i znienawidzę siebie, że się obżarłam jak prosiak. Nie!
Napisałam pół strony pracy dyplomowej. Idzie jak po grudzie. Zupełny brak weny :/
Buziaki Chudzinki :)