Nie jest źle!
Dzień na uczelni strasznie męczący. Ileż można siedzieć w zimnej i ponurej sali, gdy za oknem ludzie pomykają bez kurtek i uśmiechają się do słońca? A ja, zawinięta w szal, ratowałam się gorącą herbatą z termokubka. Dobrze, że ostatnia wykładowczyni się zlitowała i wypuściła nas godzinę wcześniej.
Jedzeniowo bez zarzutu. To znaczy, nie wpadło nic nadprogramowego. Nie dałam się nawet skusić na pizzę i twardo zjadłam swój serek wiejski z pomidorkami i rzeżuchą. W ramach planowanej sobotniej rozpusty kieliszek ajerkoniaku i kawałek orzechowego piegusa na białkach.
Jutro Dzień Czekolady. Mocy przybywaj!
Grazia1812
11 kwietnia 2015, 21:59Super oby tak dalej
go.fit
11 kwietnia 2015, 21:33świetnie, oby tak dalej! wytrwałości :)