w czwapadnchodze na TBC w ramach wf na uczelni i wyjatkowo dala nam popalic. Jako nowosc cwiczylysmy z ciezarkami na kostki.
W piatek pomyslam ze pojde na silownie bo w czw nie bylam. Mialam piekne zakwasy po tbc ale co tam, raz sie zyje. Mialam nadziej ze sie rozdeja przy cwiczeniach.
Poszlam na CROSS TRAINING w efc. Pierwszy raz bylam na zajeciach prowadzacych przez faceta wiec sie czulam troche niezrecznie. Pan Maciek byl cialgle usmiechniety i zarazal swoja pozytywna energia. Na poczatku zajec ciagle chcialo mi sie smiac :) w sumie nie wiem co mnie bawilo.rozgrzewka byla przyjemna. Zajecia polegaly na powtarzaniu kilkunastu cwiczen w kilku seriach bez przerw z wykorzystaniem ciezarkow. Pod koniec zajec cwiczenia na brzuch i oczywowiscie rozciaganie. Nie wiem czy to wina zakwasow czy obiektywnie dal nam taki straszny wycisk. Nie Ogarniam. Po pol godz myslaLam ze padne na pysk i nie wstane. Boze, a pot sie lal tak ze poezja. Serce bilo tak szybko ze myslal ze piersi wyskoczy. Myslalam ze nie dam rady ale wzielam sie w kupe wytrzymalam. Jestem z siebie meeega dumna. Nie pamietam takiego morderczego treningu ale jestem zadowolona bo wiem ze jak chce to wszystko wytrzymam. Inna sprawa ze myslalam ze nie dojde do domu, tak mnie nogi bolaly. Caly dzien tylko jecze i stekam. Najgorsze schody i wstawanie/Siadanie. Masakra. Az sie boje zakwasow ktore przyjda po spaniu.